USA znoszą ograniczenia eksportu chipów AI – zyskuje Polska
Nowa era dla polskiej branży technologicznej
Można pokusić się o stwierdzenie, że jeszcze niedawno wielu z nas nie dawało wiary w możliwość zmiany kursu amerykańskiej administracji. A jednak – decyzja Departamentu Handlu Stanów Zjednoczonych faktycznie otwiera nowy rozdział w dostępie do zaawansowanych technologii dla Polski. Omawiane restrykcje miały praktycznie zablokować import chipów, bez których dziś trudno sobie wyobrazić rozwój AI, uczenia maszynowego czy przetwarzania w chmurze. Osobiście pamiętam, jak sporo emocji wywoływały pogłoski o wprowadzeniu tych przepisów – rozmawialiśmy o tym nie tylko w biurze, ale nawet przy rodzinnych spotkaniach. Każdy, kto pracuje w IT, wie dobrze, jak ważny jest dostęp do najnowszego sprzętu.
Za kulisami amerykańskiej polityki technologicznej
Dlaczego Amerykanie chcieli ograniczyć eksport chipów?
Geneza tych regulacji była związana przede wszystkim z geopolityką oraz troską o przewagę technologiczną USA na świecie. Chodziło o to, by zabezpieczyć najnowsze osiągnięcia przed krajami, które mogłyby wykorzystać je w celach niekoniecznie zgodnych z interesami Zachodu. W praktyce jednak propozycja, by podzielić kraje na „pierwszą” i „drugą” grupę, spotkała się z oporem szerokiego grona partnerów – od Unii Europejskiej po indywidualnych graczy, jak Polska.
Najwięksi światowi producenci sprzętu komputerowego–– NVIDIA, AMD czy Intel – otwarcie ostrzegali, że nowe prawo zaszkodzi tak Amerykanom, jak i wszystkim liczącym się partnerom. Sam odebrałem kilka maili zaniepokojonych kolegów, pytających, czy Polska zostanie niebawem odcięta od możliwości rozwoju kluczowych projektów badawczych. I muszę przyznać, że te obawy były wyraźnie odczuwalne niemal wszędzie.
Konsultacje, negocjacje – i polski głos w sprawie
Nie od dziś wiadomo, że świat IT to nie tylko maszyny, kod i dane, ale także – a może przede wszystkim – polityka i dyplomacja. Polska, choć nieduży kraj w porównaniu z gigantami technologicznymi, odegrała rolę, której wielu nie doceniało. Przedstawiciele naszego rządu niemalże na każdej konferencji podkreślali, że zamykanie rynku dla takich państw przecież podcina skrzydła całej europejskiej gospodarce cyfrowej.
Kiedy słucham słów wicepremiera Gawkowskiego o tym, jak istotne były te rozmowy, autentycznie czuję dumę z naszej pracy u podstaw. To nie jest przypadek, że Polska nie została potraktowana po macoszemu – nasza konsekwencja w prezentowaniu argumentów przechyliła szalę.
Zmiana decyzji – co się wydarzyło?
Ostatnia chwila przed wejściem przepisów w życie
Wszystko rozegrało się tuż przed godziną zero. Już za chwilę mieliśmy funkcjonować w zupełnie nowej rzeczywistości. Szczerze mówiąc, miałem przygotowaną czarną listę projektów, które trzeba by było odłożyć „na zaś”, bo zakup nowego sprzętu stałby się zbyt skomplikowany albo wręcz niemożliwy.
Zaskoczenie przyszło w formie komunikatu Departamentu Handlu – regulacje przechodzą do kosza, a Polska wpada na listę krajów uprzywilejowanych. Nie ukrywam, poczułem ulgę. Przecież takie newsy to rzadka okazja, żeby otworzyć szampana jeszcze przed zakończeniem tygodnia.
Nowa doktryna USA: partnerstwo i zaufanie
Skąd ta zmiana? Jak się dowiadujemy, amerykańscy urzędnicy, z Jefferym Kesslerem na czele, wypracowali nową politykę rozwoju AI w duchu współpracy z zaufanymi partnerami. Mówiąc wprost: USA uznaje naszą lojalność i dobre intencje, przez co otwiera możliwość niemal nieograniczonego importu chipów do celów cywilnych, szczególnie tych wykorzystywanych w szkoleniu sztucznych inteligencji.
Oczywiście, nawet jeśli brzmi to jak laurka dyplomatyczna, w praktyce zyskujemy bardzo realne korzyści. Nasz status został potwierdzony na forum międzynarodowym, co daje Polsce zupełnie nowe argumenty w rozmowach z zagranicznymi partnerami – zarówno biznesowymi, jak i naukowymi.
Bez chipów AI nie ma rozwoju – jakie możliwości stają dziś przed Polską?
Dostęp do najnowocześniejszych kart – otwarte drzwi dla nauki i biznesu
Mam wrażenie, że często nie doceniamy, czym jest swobodny dostęp do zaawansowanego sprzętu komputerowego. Wiele uczelni – czy to z Warszawy, Krakowa, czy Gdańska – z roku na rok zgłasza zapotrzebowanie na mocniejsze GPU, żeby trenować nowe modele językowe czy medyczne. Prace magisterskie, doktoraty, a nawet liczne start-upy często rozwijają się właśnie dzięki najświeższej technologii zza oceanu.
Teraz, dzięki decyzji USA, przestajemy być „w drugiej lidze” na rynku zamówień. Możemy:
- budować nowoczesne centra danych i obliczeniowe dla AI;
- zakładać laboratoria badawczo-rozwojowe o światowym standardzie;
- realnie konkurować z Niemcami, Francją czy Szwecją w wyścigu o granty i innowacje;
- przyciągać globalnych inwestorów, którzy patrzą na jakość infrastruktury sprzętowej;
- rozwijać firmy SaaS, gamingowe czy fintechowe, korzystając z bezproblemowego dostępu do technologii AI.
Z własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że jeszcze kilka miesięcy temu wielu klientów planowało relokację projektów poza Polskę, w obawie o brak odpowiedniego sprzętu. Teraz ten argument po prostu znika.
Polska nauka – czas ruszyć z miejsca
Nie zapominajmy o ośrodkach badawczych. Kiedy uczestniczę w konferencjach na temat uczenia maszynowego i robotyki, niezmiennie słyszę pytania o dostępność sprzętu – „czy już dostaliśmy zgodę na zakup nowych jednostek?”, „ma ktoś kontakt do dystrybutora, który sprowadzi nam NVIDIA H100?”. Brak chipów to nie jest, jakby się mogło wydawać, problem czysto sprzętowy – to realne ograniczenie rozwoju nauki, utrudniające dostęp do międzynarodowych projektów i grantów.
Dzisiaj te pytania przestają być palące. Polska nauka, nie tylko w dziedzinie informatyki, będzie mogła wyjść na swoje, bo dostęp do tej technologii stanie się po prostu codziennością.
Od wielkich korporacji po start-upy – wszyscy mogą zyskać
Szansa na rozwój dla małych i dużych
Nie sposób pominąć roli mniejszych podmiotów. Start-upy, które do tej pory chłonęły każdą okazję do zdobycia mocniejszego GPU, mogą teraz znacznie swobodniej planować rozwój swoich produktów. Dla nich, nawet niewielka bariera kosztowa czy dostępowa potrafiła być gwoździem do trumny. Nawet karty z drugiego obiegu kosztowały, mówiąc kolokwialnie, jak zboże. Dziś możemy mieć pewność, że dostępność istotnie się poprawi.
Więksi gracze, w tym oddziały dużych korporacji międzynarodowych, nie muszą się już martwić o ryzyko „zapieczętowanych” dostaw czy blokad importowych. Polska przestaje być znów krajem, do którego po prostu nie da się „na luzie” zamówić sprzętu tego kalibru.
Inwestorzy spoglądają na Polskę życzliwszym okiem
Nie da się ukryć – rynek technologiczny jest bardzo podatny na wszelkiego rodzaju zawirowania polityczne. Każdy, kto miał okazję prezentować projekt zagranicznemu inwestorowi, zna te rozmowy: „A czy macie dostęp do sprzętu z USA?”, „Jak wygląda wasza łańcuch dostaw GPU?”. Do tej pory musieliśmy nieco mijać się z prawdą lub wręcz lawirować między niedopowiedzeniami. Teraz możemy wreszcie powiedzieć wprost: Polska jest na liście krajów priorytetowych i żadnych blokad nie przewiduje się w najbliższym czasie.
To otwiera drzwi nie tylko do międzynarodowych funduszy venture capital, lecz także projektów badawczo-rozwojowych prowadzonych razem z największymi firmami technologicznymi świata.
Praktyczne skutki zniesienia restrykcji – co zmieni się „na dzień dobry”?
Dostępność i czas realizacji zamówień
Dotychczas samodzielne zamówienie nowej karty przez instytucję naukową czy firmę IT bywało drogą przez mękę. Dyskusje z dystrybutorami, ryzyko odrzucenia zamówienia na ostatnim etapie, a nawet system raportowania do amerykańskich instytucji… I to wszystko, żeby po roku oczekiwań i korespondencji dostać jedną sztukę mocniejszego sprzętu. Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że wielu moich kolegów z branży IT nieraz puszczało pod nosem słowo na „k”.
Teraz bariery proceduralne zostają wyraźnie ograniczone. Mówimy o skróceniu czasu realizacji zamówień na topowe układy, uproszczeniu dokumentacji i wyeliminowaniu konieczności zdobywania licznych licencji eksportowych. Po prostu składamy zamówienie, czekamy standardowy czas – i sprzęt ląduje w Polsce.
Spadek cen – czy to możliwe?
Co prawda, światowy popyt na chipy AI nie maleje, a Polska nie jest jedynym krajem z liberalizacją przepisów, niemniej jednak możemy spodziewać się pewnej stabilizacji cen. Usunięcie ryzyka blokady eksportowej zwykle przekłada się na większą konkurencyjność dystrybutorów i wygodniejszy kontakt z producentami.
Oczywiście, nie spodziewałbym się spadku cen „na wczoraj”, bo popyt jest gigantyczny. Jednak pewność dostępności i transparentność procesu zakupowego mogą już wpłynąć na decyzje zakupowe uczelni, firm oraz inwestorów.
Gra o wysoką stawkę – geopolityka w tle
USA: kontrola technologii bez zrażania sojuszników
Nie ma się co czarować. To, że Polska może liczyć na uprzywilejowane traktowanie, nie oznacza braku ryzyka powrotu restrykcji w innych okolicznościach. Amerykańskie firmy nadal mają obowiązek dochowania najwyższych standardów bezpieczeństwa. Kontrola przepływu chipów AI będzie prowadzona pod kątem ich ewentualnego „wycieku” do krajów objętych sankcjami lub uznanych za zagrażające interesom Stanów Zjednoczonych.
Zatem – „nie ma róży bez kolców”: dostajemy szansę, ale zobowiązania pozostają. Wiemy przecież, że każda zgoda może być cofnięta, jeśli zostanie nadużyta. To wymusza na polskich firmach i uczelniach nie tylko rozwagę, ale też transparentność i odpowiedzialność wobec partnerów zza oceanu. Mówimy tu o poważnych zobowiązaniach, o których trzeba pamiętać przy każdym kolejnym „dealu”.
Unia Europejska i partnerzy – wspólny front czy gra interesów?
Polska nie była samotna w swoich zabiegach. Cała Unia Europejska zwróciła się do USA z żądaniem wyłączenia krajów członkowskich spod najbardziej restrykcyjnych zapisów. Jednak warto zauważyć, że nie każdy kraj na Starym Kontynencie miał tak silny głos, jak Polska. Twarda postawa naszych władz, a także praktyczna presja polskich firm z sektora IT, pozwoliły, byśmy znaleźli się w tej szczęśliwej grupie.
Przy okazji: koronny przykład, jak dyplomacja cyfrowa potrafi przynieść namacalne rezultaty. Moim zdaniem warto ten model współpracy powielać także w innych sprawach – od jednolitego rynku cyfrowego po bezpieczeństwo danych.
Spojrzenie w przyszłość – szanse i zagrożenia
Nowe możliwości dla sektora publicznego i prywatnego
Nie sposób ukryć entuzjazmu: odblokowanie barier oznacza, że zarówno sektor akademicki, jak i biznesowy, zyska nowe pole do rozwoju. Znam przypadki polskich zespołów, które już dziś planują wdrożenia dużych modeli językowych na rodzimych serwerach, co jeszcze niedawno jawiło się jako mrzonka.
Jeśli zajmujesz się obliczeniami na dużą skalę, masz firmę zajmującą się analizą danych, pracujesz nad startupem AI albo po prostu studiujesz informatykę i chcesz mieć dostęp do najnowszego sprzętu – to jest Twój czas. Już słychać o nowych akceleratorach biznesowych, hubach technologicznych czy grantach na zakup sprzętu, które mają ożywić polską gospodarkę cyfrową.
Co ciekawe, pierwszy raz od lat Polska robi wrażenie rynku, gdzie można *bez obaw* inwestować we własne zasoby obliczeniowe – i to budując je od podstaw, nie kupując usługi „w chmurze” za granicą.
Cyberbezpieczeństwo – przestroga przed nadmiernym entuzjazmem
Wyjść na swoje można, ale warto zachować czujność. Kiedy rozmawiam ze znajomymi z branży cybersecurity, przewija się jeden motyw – „technologia to jedno, a bezpieczeństwo to drugie”. Otwarty dostęp do chipów AI dla nowych podmiotów oznacza konieczność podniesienia poziomu środków ochrony, bo każda nowinka technologiczna to potencjalna furtka dla ataków czy wycieków.
Bądźmy szczerzy: żaden sukces nie jest dany na zawsze. Polskie firmy będą musiały nie tylko korzystać z szans otwartych przez Amerykanów, lecz także nieustannie podnosić kompetencje w zakresie bezpieczeństwa – tak, byśmy nie stali się ofiarą własnego triumfu.
Spojrzenie praktyczne – jak skorzystać ze zmiany?
Rekomendacje dla organizacji i firm
Skoro decyzja już zapadła, warto wdrożyć kilka sprawdzonych działań, które pozwolą najlepiej wykorzystać ten korzystny czas:
- Aktualizuj strategię rozwoju sprzętowego – planuj zakupy w dłuższej perspektywie, bo zniknęły liczne ryzyka eksportowe;
- Kontaktuj się bezpośrednio z producentami i ich przedstawicielami – wielu z nich dostrzega w Polsce nowy, perspektywiczny rynek;
- Weryfikuj pochodzenie sprzętu – nie kupuj z niepewnych źródeł, bo nawet chwilowa niefrasobliwość może skutkować poważnymi problemami prawnymi lub reputacyjnymi;
- Buduj kompetencje AI „na miejscu” – korzystaj z okazji, by szkolić kolejne roczniki specjalistów, którzy pracują na rodzimym sprzęcie, a nie wyłącznie „na wynos” dla zagranicznych firm;
- Monitoruj zmiany regulacyjne – przepisy mogą się zmieniać, warto więc trzymać rękę na pulsie.
Moje doświadczenia i przemyślenia
Nie ukrywam, że w branży przepracowałem już kilka lat i mam wrażenie, że takie momenty – gdy świat nagle otwiera przed nami drzwi – zdarzają się rzadko. Pamiętam, jak jeszcze jako student jeździłem na konkursy informatyczne i szukałem sponsora, żeby zdobyć choćby używaną kartę graficzną… Teraz można już patrzeć z nadzieją, że polskie uczelnie i firmy rzeczywiście zaczynają grać w jednej lidze z europejskimi i światowymi potentatami.
To, że decyzja o zniesieniu restrykcji zapadła w ostatniej chwili, pokazuje, jak ogromna była presja środowisk IT, zarówno w Polsce, jak i poza nią. Głos polskich ekspertów, polityków i samych firm został usłyszany – dla mnie to najlepszy dowód, że warto upominać się o swoje.
Chwila wytchnienia dla branży – i co dalej?
Wyzwania na najbliższe miesiące
Oczywiście, dziś możemy cieszyć się z tego, co mamy. Ale na horyzoncie widać już kolejne sprawdziany:
- Będzie rosła konkurencja – nawet w obrębie Unii, o dostęp i wykorzystanie mocy obliczeniowej;
- Skokowy wzrost zapotrzebowania na szkolenie specjalistów IT – teraz, gdy sprzęt przestaje być barierą, największą wartością staje się kompetencja;
- Dalsza cyfryzacja administracji państwowej – nowe możliwości popchną naprzód takie projekty jak cyfrowe urzędy, e-medycyna, inteligentna logistyka;
- Pilnowanie zgodności z amerykańskimi wymogami bezpieczeństwa – musimy nadal uważać, by żadna partia sprzętu nie trafiła na nielegalny eksport.
Nie należy też zapominać o jednym: świat technologii zmienia się tak szybko, że to, co dziś jest przewagą, jutro może być już nowym standardem. Śmiało jednak można powiedzieć: Polska nie musi już oglądać się przez ramię na kraje o bardziej uprzywilejowanej pozycji.
Kontekst międzynarodowy – Polska na mapie cyfrowego świata
Krok w stronę cyfrowej suwerenności
Możliwość samodzielnego konkurowania na równych zasadach to coś więcej niż tylko przywilej. Dla polskiej gospodarki cyfrowej to początek nowego etapu, w którym nasz kraj może zaistnieć jako centrum kompetencji AI w regionie. Nic dziwnego, że coraz częściej słyszę głosy, że inwestorzy wywodzący się z Doliny Krzemowej chcą rozmawiać o długofalowej obecności biznesowej w Polsce.
To daje przewagę nie tylko branży IT, ale również szkolnictwu wyższemu, sektorowi usług dla biznesu czy naukom przyrodniczym, gdzie zastosowania AI przyspieszają badania i wprowadzają je na zupełnie inny poziom.
Szansa na rozpoznawalność międzynarodową
Nie jest tajemnicą, że Polska często znajdowała się na peryferiach, jeśli chodzi o dostęp do najnowszych rozwiązań technologicznych. Dziś, dzięki decyzji USA, sytuacja ta się zmienia. Otwiera się realna perspektywa, aby Warszawa, Kraków czy Wrocław stawały się miejscami, gdzie powstają i pracują najnowocześniejsze rozwiązania z zakresu sztucznej inteligencji na świecie.
Warto tu wspomnieć o sukcesach polskich studentów informatyki na międzynarodowych konkursach czy docenianych globalnie polskich start-upach z sektora deep tech – ci wszyscy mogą zyskać wiatr w żagle dzięki skuteczniejszemu wsparciu sprzętowemu.
Co powinno się dziać dalej? Moje rekomendacje
Polska strategia AI – potrzeba kolejnych działań
Skoro USA uznaje nas za stałego partnera, czas przekuć sukces polityczny w konkretne efekty dla nauki, biznesu i społeczeństwa. Oto kilka kierunków, które powinny według mnie znaleźć się w polskiej strategii rozwoju AI w najbliższych miesiącach:
- Wsparcie finansowe dla zakupów sprzętu dla szkół wyższych i instytutów badawczych – bez tego nie każdy skorzysta z otwartych możliwości;
- Programy grantowe dla start-upów – tak, żeby nie tylko korporacje, ale też mniejsze podmioty mogły konkurować o dostęp do najnowszej technologii;
- Budowa krajowych centrów danych – (po naszemu: serwerowni z prawdziwego zdarzenia) z myślą o projektach AI i przetwarzaniu w chmurze na miejscu;
- Szkolenia i kursy z obszaru wykorzystania AI w praktyce – bo sam sprzęt to nie wszystko, trzeba jeszcze wiedzieć, jak z niego korzystać mądrze;
- Promocja Polski jako miejsca do pilotażowych wdrożeń rozwiązań AI – tak, by stawać się liderem regionu w naturalny sposób.
Bazując na własnych obserwacjach, wiem, że wiele zespołów nie startuje w międzynarodowych konkursach, bo nie mają dostępu do odpowiedniego sprzętu czy infrastruktury. Teraz ten aspekt przestaje być przeszkodą – trzeba jedynie dobrze wykorzystać otwarte możliwości.
Wyjątkowa szansa dla młodych talentów
Polska szkoła nowych mistrzów AI?
Osobiście jestem zdania, że prawdziwe efekty decyzji USA odczujemy dopiero za parę lat, gdy kolejne roczniki informatyków, inżynierów i matematyków będą mogły od początku pracować z najlepszym sprzętem na świecie. Polska zyskuje szansę na zbudowanie własnej „szkoły AI”, która – kto wie – będzie dostarczać światowych ekspertów nie tylko do Google czy Microsoftu, ale też do własnych, wewnętrznych projektów.
Wyjazd za granicę już nie musi być jedynym sposobem na dotknięcie wielkich technologii – możemy tworzyć je tutaj, u siebie. Nie ma co ukrywać, jestem ciekaw, jakie talenty wyłoni najbliższa rekrutacja na polskich uczelniach, gdy informacja o zniesieniu restrykcji trafi do szerszego grona młodych ludzi.
Internacjonalizacja polskich rozwiązań
Otwarty dostęp do chipów AI z USA może też napędzać ekspansję polskich firm i produktów na zagraniczny rynek. Tworzone w Polsce oprogramowanie, gry czy narzędzia do analizy danych zyskują nową jakość, czym mogą z powodzeniem konkurować nie tylko na rynku lokalnym, ale także globalnie. Znam firmy, które z powodu ograniczeń od lat musiały korzystać z pośredników, traciły czas i pieniądze. Teraz ten balast odpada.
Możliwość wysyłania polskich produktów na rynki zachodnie z podkreśleniem, że pracowano nad nimi na najlepszym amerykańskim sprzęcie, to realny atut w rozmowach biznesowych. Dotyczy to nawet tak wydawałoby się niszowych przedsięwzięć jak rozwój oprogramowania dla przemysłu, medycyny czy logistyki.
Nowe horyzonty dla przemysłu i gospodarki
Szybszy rozwój Przemysłu 4.0
Kolejnym beneficjentem liberalizacji przepisów jest cały sektor szeroko rozumianego przemysłu 4.0. Fabryki coraz chętniej wdrażają robotykę, systemy predykcyjne i zaawansowane rozwiązania do optymalizacji produkcji właśnie dzięki AI. Do tej pory wiele wdrożeń napotykało ścianę w postaci dostępności odpowiedniego sprzętu. Teraz firmy produkcyjne mogą z większą swobodą inwestować w rozwój własnych systemów, bez obaw o niestabilność dostaw technologii kluczowych dla automatyzacji.
Wzrost liczby inwestycji zagranicznych
Jak mawiają, „gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”, ale w przypadku rynku AI raczej sprawdza się inna zasada: im więcej inwestorów, tym żywszy ekosystem. Polska, postrzegana dotąd jako rynek z „drugiego podporządkowania”, staje się miejscem, gdzie warto budować nowoczesne centra badawcze obsługiwane przez nasze kadry. Trudno się dziwić, że kolejne globalne koncerny już teraz sygnalizują zainteresowanie przeniesieniem części działalności właśnie tutaj.
W praktyce może to oznaczać przede wszystkim:
- nowe miejsca pracy dla inżynierów, programistów oraz ekspertów ds. uczenia maszynowego;
- lepsze warunki współpracy uczelni ze światem biznesu;
- wzrost dochodów państwa z podatków od rozwijającego się sektora;
- jeszcze skuteczniejsze wdrożenia polskich rozwiązań do administracji czy sektora zdrowia.
Puentując: czy Polska stała się liderem regionalnym?
Odpowiedź wydaje się dziś znacznie bardziej jednoznaczna niż jeszcze pół roku temu. Uzyskaliśmy status równego gracza w światowym rynku eksportu technologii AI. Wokół tej decyzji narósł spory szum, czasem przeciągany na nieco złośliwą nutę, ale fakty są jasne: Polska faktycznie zyskała.
Moim zdaniem jest to efekt nie tylko zręcznej polityki, lecz także realnych sukcesów polskich zespołów – zarówno w start-upach, jak i na polach naukowych. To pokazuje, jak połączenie pasji, wiedzy i dyplomacji pozwala wyjść na swoje i zyskać realne przewagi.
A jeśli Ty – podobnie jak ja – od lat czekasz na taki moment w historii polskiego IT, to… myślę, że właśnie nastał. Trzeba działać, bo druga taka okazja może się już nie powtórzyć.
FAQ – najczęściej zadawane pytania
- Kiedy formalnie Polska znajdzie się na liście krajów uprzywilejowanych?
Formalne uchylenie przepisów ma zostać opublikowane w Federal Register w najbliższym czasie – warto śledzić oficjalne komunikaty Departamentu Handlu USA. - Czy dostęp do chipów AI jest teraz całkowicie nieograniczony?
Polska, jako kraj zaliczany do grona zaufanych partnerów, ma uproszczone procedury zakupowe i eksportowe, ale wymogi bezpieczeństwa i kontrola przepływu technologii nadal obowiązują – szczególnie jeśli chodzi o transfer sprzętu poza kraj. - Czy mogą pojawić się nowe ograniczenia w przyszłości?
Świat polityki potrafi zaskakiwać – wszelkie zmiany sytuacji geopolitycznej lub technologicznej mogą przynieść kolejne regulacje. Warto monitorować sytuację i nie odkładać inwestycji na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Podsumowanie: czas na działanie!
Polska znalazła się w gronie państw, które mogą korzystać z dobrodziejstw amerykańskiej myśli technologicznej. To nie tylko powód do radości, ale i zaproszenie do stawiania śmielszych kroków w świecie AI. Przed nami czas intensywnej pracy, ale też nowe możliwości dla edukacji, nauki, biznesu i – co ważne – dla naszych młodych talentów.
Nie ma róży bez kolców, ale dziś możemy śmiało powiedzieć, że warto było wytrwać w staraniach. Ja już planuję, z czego skorzystać na początku tego nowego etapu. A Ty?
Źródło: https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-usa-znosi-restrykcje-na-eksport-chipow-ai-polska-na-liscie,nId,7964876