Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Perplexity proponuje 34,5 mld dolarów za Google Chrome

Perplexity proponuje 34,5 mld dolarów za Google Chrome

Wprowadzenie: Oferta, która zmienia układ sił

Głośna propozycja od Perplexity, opiewająca na 34,5 mld dolarów za przejęcie przeglądarki Google Chrome, wywołała w świecie technologicznym niemałą burzę. Nawet osoby nieinteresujące się na co dzień dużymi przejęciami mają chyba poczucie, że z takim ruchem nie mamy do czynienia na co dzień.

Z mojej perspektywy, pracując z narzędziami automatyzującymi biznes i śledząc losy AI, widzę wyraźnie, jak ścierają się dwie potężne siły: długotrwała dominacja Google na rynku przeglądarek oraz rosnące apetyty rozwijających się spółek technologicznych. Oferta Perplexity idealnie wpisuje się w tę rywalizację i wymusza pytanie, jak bardzo może się zmienić branża, jeśli do takiego przejęcia faktycznie dojdzie.

Kim jest Perplexity?

Pochodzenie i rosnące ambicje

Trudno nie zauważyć, że Perplexity pojawiło się stosunkowo niedawno – przynajmniej jeśli spojrzeć na skalę działalności dotychczas kojarzoną z takimi nazwami jak Google czy Microsoft. Mimo tego młody wiek tej firmy nie zniechęcił jej do aspirowania do największych stołów. Przez ostatnie miesiące Perplexity budowało wizerunek spółki, która nie boi się rzucać rękawicy tuzom branży. Wcześniej testowało już grunt pod głośny zakup TikToka – co ja sam uznałem wtedy raczej za ciekawe ćwiczenie PR-owe niż realny plan. Tymczasem okazuje się, że w świecie AI apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Rozwój własnych produktów jako alternatywa

Nie da się ukryć, że własne narzędzia Perplexity – zwłaszcza przeglądarka „Comet”, uruchomiona dosłownie miesiąc temu – pokazują chęć eksperymentowania i szukania własnej drogi do użytkowników. Jestem przekonany, że taka strategia to rękawica rzucona również pozostałym branżowym graczom, bo przecież równolegle spółka stawia na samodzielność.

O co toczy się gra? Zakulisowe przepychanki o Chrome

Google Chrome – przeglądarka z największym wpływem na światowy internet

Nie przesadzę, jeśli napiszę, że przejęcie Chrome można porównać do kupna głównej bramy miasta, przez którą przechodzi większość mieszkańców. Google Chrome to dziś nie tylko jedno z najpopularniejszych narzędzi na świecie, lecz także codzienny wybór setek milionów użytkowników. Jako osoba zawodowo zajmująca się marketingiem i automatyzacją wiem doskonale, jak duże znaczenie ma ta brama – można powiedzieć, że kto ma do niej klucze, ten wpływa na sposób odbioru całej sieci.

Proces antymonopolowy w USA i napięcia regulacyjne

Nie można zignorować szerszego kontekstu, w jakim pojawiła się propozycja Perplexity. Trwający w Stanach Zjednoczonych proces antymonopolowy wobec Google sprawia, że wokół całej sprawy unosi się duch niepewności. Istnieje realna groźba, że decyzja sądu wymusi przymusową sprzedaż strategicznego aktywa – właśnie Chrome’a. Choć Google formalnie nie wystawiło przeglądarki na sprzedaż, wielu obserwatorów widzi tu „okno możliwości”, które wywołuje poruszenie w branży.

Perplexity i konkurencja – nie tylko OpenAI i Yahoo stają w kolejce

Co ciekawe, nie tylko Perplexity wykazało zainteresowanie przejęciem strategicznej przeglądarki. Wspomina się, że zainteresowanie wyraziły też takie firmy jak OpenAI oraz Yahoo. To znak czasów – technologiczne giganty coraz chętniej sięgają po narzędzia mające zapewnić im bezpośredni wpływ na codzienne przyzwyczajenia internautów.

Szczegóły oferty Perplexity

  • Wartość propozycji: 34,5 mld dolarów w gotówce.
  • Deklarowane finansowanie: według Perplexity całość kwoty ma być zapewniona przez kilka dużych funduszy inwestycyjnych.
  • Szacunki wartości Chrome: widełki analityków wahają się od 20 do nawet 50 mld dolarów.
  • Zobowiązania: utrzymanie kodu źródłowego Chromium jako projektu otwartego, bez modyfikacji domyślnej wyszukiwarki, oraz inwestycja 3 mld dolarów w rozwój w ciągu dwóch lat od przejęcia.

Osobiście śledzę tego typu zapowiedzi z podekscytowaniem, bo podobne zobowiązania, jeśli zostaną zrealizowane, mogą tchnąć nowe życie w ekosystem przeglądarek. Niemniej, wiele tu znaków zapytania, zanim zapadnie jakakolwiek decyzja.

Finansowanie: dużo szumu, jeszcze więcej domysłów

Ciekawym elementem oferty Perplexity jest to, iż wartość deklarowanego przejęcia (34,5 mld dolarów) jest prawie dwukrotnością obecnej wyceny samej spółki! Rzadko zdarza się, by firma tej skali mobilizowała tak duży kapitał na pojedynczy zakup. O tyle bardziej jestem ciekaw, jak zostanie rozwiązana kwestia szczegółowej struktury finansowania – bo na razie wiadomo jedynie, że „kilka dużych funduszy” gotowych jest wesprzeć transakcję. Chyba każdy, kto śledzi rynek inwestycyjny, wie, iż diabeł tkwi w szczegółach i taka konstrukcja bywa ryzykowna.

Otwartość ekosystemu i neutralność – czy to w ogóle realne?

Przygoda z przeglądarkami uczy pokory. Utrzymanie Chromium jako w pełni otwartego systemu, bez „skręcania” w stronę własnej wyszukiwarki, wydaje się deklaratywnie świetne, ale iluż to już raz byliśmy świadkami obietnic, których później nie udało się dotrzymać z powodu nacisków inwestorów bądź zmieniających się warunków rynkowych?

Przyznam, że z mojej perspektywy, osoby wspierającej biznesy we wdrażaniu narzędzi cyfrowych, właśnie ciągłość i przewidywalność projektu open source jest jednym z najtrudniejszych do utrzymania elementów dużych fuzji. Przecież każda zmiana właściciela przekłada się na całą mapę interesów – raz na lepsze, innym razem bywa różnie.

Dlaczego temat sprzedaży Chrome w ogóle wypłynął na powierzchnię?

Usystematyzujmy: Google nie wystawiło Chrome na sprzedaż, przynajmniej nieformalnie. Powodem, dla którego obserwujemy wzmożoną aktywność uczestników rynku, są potencjalne skutki postępowania antymonopolowego. W możliwym scenariuszu, jeśli sąd uzna, że utrzymywanie przez Google dominacji w wyszukiwarkach i przeglądarkach narusza zasady uczciwej konkurencji, może zostać wydany nakaz sprzedaży niektórych kluczowych aktywów – właśnie takich jak Chrome.

To typowa rozgrywka, w której decyduje zarówno siła argumentów prawnych, jak i efektywność lobbystów. W tym kontekście trudno nie doszukać się analogii do motywu z powiedzenia: „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Być może, przy odpowiednim splotach okoliczności, będzie to szansa dla nowego gracza.

Ryzyka, znaki zapytania i potencjalne pułapki

Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet najlepiej przygotowana oferta przejęcia nie oznacza automatycznego zielonego światła. Spróbujmy przyjrzeć się bliżej głównym wątpliwościom.

Regulacje i spojrzenie regulatorów

Każdy ruch w tej sprawie będzie pod lupą organów regulacyjnych ze Stanów Zjednoczonych i nie tylko. Niezależnie od tego, kto zostanie nowym właścicielem Chrome, na scenę wkroczą urzędy, które postawią szereg warunków: od neutralności wobec innych wyszukiwarek, przez interoperacyjność z istniejącymi platformami, aż po konkretne zobowiązania finansowe co do rozwoju.

No i właśnie tutaj bywa, że zamierzenia inwestorów mogą boleśnie zderzyć się z rzeczywistością. Rozważając wdrożenie automatyzacji biznesowych, widzę, ile rzeczy potrafi się „wysypać” na etapie dostosowania do przepisów – to, co u inwestora w teorii, często wygląda inaczej w praktyce.

Zdolność operacyjna Perplexity vs. skala projektu

Nie bez znaczenia pozostaje pytanie, czy Perplexity udźwignie operacyjną codzienność tak rozbudowanego projektu. Przejęcie przeglądarki używanej przez setki milionów ludzi oznacza zupełnie nowe wyzwania organizacyjne, technologiczne i… polityczne. Wspominając o deklarowanych inwestycjach na poziomie 3 mld dolarów w ciągu dwóch lat, warto zapytać, czy wdrożenie takiej kwoty rzeczywiście pozwoli zachować ciągłość rozwoju i wysoką jakość – wszyscy pamiętamy przypadki, gdy duża fuzja kończyła się zgrzytami.

Samo źródło kapitału

Wspominałem już o niejasnej strukturze finansowania transakcji. Dopóki nie będzie jasności kto, za ile i jak miałby zaangażować środki, każda obietnica pozostaje, no cóż, tylko obietnicą. W świecie inwestycji to podstawa – żadna poważna decyzja nie rusza bez zapewnienia solidnych gwarancji wkładu własnego bądź partnerstwa z wiarygodną instytucją.

Długa lista potencjalnych chętnych

Kolejny element układanki: Perplexity nie jest tu samotnym jeźdźcem. W kolejce ustawiają się inni gracze; być może rozejdzie się nie tylko o cenę, ale cały zestaw korzyści i gwarancji dalszego rozwoju. W efekcie może powstać sytuacja a la „kto da więcej”, a to nie zawsze wychodzi na zdrowie strategii długoterminowej.

Chrome jako brama do internetu – znaczenie dla rynku wyszukiwarek

Nie tylko produkt – narzędzie wpływu

Kiedy spojrzę okiem marketera, dostrzegam, że Chrome to coś więcej niż linia kodu pozwalająca przeglądać strony. To narzędzie, które wpływa na wybory konsumenckie, decyduje o sposobie wyświetlania reklam, personalizuje doświadczenie użytkownika i – co kluczowe – ustawia domyślną wyszukiwarkę. Właśnie tym ostatnim interesują się giganci AI – bo przejęcie przeglądarki daje szansę zmienić zasady gry na rynku wyszukiwania odpowiedzi i informacji.

Powiązania z rozwijającym się rynkiem AI

Perplexity nie ukrywa swoich ambicji w zakresie sztucznej inteligencji. Można śmiało powiedzieć, że przejęcie Chrome idealnie wpisuje się w długofalowe cele spółki, a mianowicie: zapewnienie bezpośredniego kanału dystrybucji własnych rozwiązań AI do globalnej społeczności użytkowników internetu. Gdyby do przejęcia doszło, żaden z konkurentów – Google, OpenAI czy Yahoo – nie mógłby spokojnie patrzeć na ręce nowemu graczowi.

Porównawcza wycena Chrome – ile jest wart taki skarb?

Różnice w szacunkach wartości Chrome pokazują, jak trudno jednoznacznie wycenić tego typu aktywo. W mediach ogłaszane są kwoty od ok. 20 do nawet 50 mld dolarów. Perplexity mocno postawiło na ofertę „środkową”, co wydaje się z jednej strony rozsądną kalkulacją, z drugiej zaś daje pole do negocjacji w górę… Szczególnie, jeśli konkurencja złoży kontrofertę.

Ciekawe jest to, jak w wycenach fuzji coraz częściej uwzględnia się potencjał związany ze zbieraniem danych – nie tylko obecna baza użytkowników, ale i możliwość wdrożenia rozwiązań AI, integracji usług chmurowych, a nawet automatyzacji marketingowych. Z mojej praktyki wynika, że wyceniający firmy coraz częściej pytają nie tylko o zysk z reklam, ale o to, co za chwilę można zrobić z samym kanałem dotarcia do internauty.

Dlaczego Perplexity stawia na przeglądarki? Strategia w tle

Przeglądarka jako przepustka do serca użytkownika

Z perspektywy nowoczesnych firm technologicznych, dostęp do przeglądarki to szansa na zbudowanie trwałej relacji z użytkownikiem – coś jak zdobycie klucza do czyjegoś mieszkania. Możliwość zaproponowania alternatywnych rozwiązań AI, personalizowanych odpowiedzi czy automatyzacji pozwala patrzeć na Chrome nie tylko jako na produkt, ale i jako na cały ekosystem.

Alternatywa: własna przeglądarka „Comet” jako poligon doświadczalny

Warto zauważyć, że Perplexity nie czekało z założonymi rękoma na decyzje regulatorów. Uruchomienie własnej przeglądarki „Comet” to coś w rodzaju testu generalnego – własne środowisko pozwala wypróbować rozwiązania, które w przyszłości mogłyby zawitać do Chrome. Podejście to kojarzy mi się trochę z tym, jak niektórzy polscy przedsiębiorcy najpierw próbują „po cichu” nowinki w lokalnych oddziałach, zanim wprowadzą je na cały rynek.

Szeroka kolejka chętnych – czy czeka nas licytacja?

Coraz więcej głosów z branży sugeruje, że jeśli sąd wyda orzeczenie zmuszające Google do wyprzedaży aktywów, rozpocznie się typowa licytacja. Wtedy nie tylko cena, ale i gwarancje rozwoju, otwartość ekosystemu, transparentność i wiarygodność finansowa zdecydują o zwycięzcy. To trochę jak z aukcjami dzieł sztuki – każdy chce mieć ostatnie słowo, lecz ostateczna decyzja zapada na zupełnie innym poziomie.

Możliwe scenariusze rozwoju sytuacji

  • Brak decyzji o sprzedaży: Sąd nie orzeka przymusowego zbycia – Chrome pozostaje w rękach Google, a całe zamieszanie przechodzi do historii jako jeden z ciekawszych, ale zakończonych fiaskiem epizodów w branży.
  • Rozpoczęcie negocjacji: Sąd wymusza rozważenie sprzedaży – wtedy Perplexity startuje w wyścigu razem z innymi chętnymi.
  • Licytacja między różnymi graczami: Jeśli podmioty jak OpenAI czy Yahoo zdecydują się złożyć własną ofertę, możemy być świadkami pojedynku gigantów.
  • Opcja hybrydowa: Częściowa sprzedaż pakietu kontrolnego lub podział praw do rozwoju przeglądarki – ciekawy scenariusz, który pozwoliłby Google zachować część kontroli, a branży — skorzystać na zastrzyku innowacji od nowych podmiotów.

Wpływ na rynek marketingowy i narzędzia AI

Nowe możliwości dla marketerów

Dla osób pracujących przy kampaniach reklamowych czy automatyzacji sprzedaży otwiera się zupełnie nowa perspektywa. Zmiana właściciela tak istotnej przeglądarki jak Chrome może mieć konsekwencje, które dziś trudno wyobrazić sobie w pełnej skali. Wyobrażam sobie, jak agencje digitalowe i software house’y, z którymi współpracuję, zyskają kolejne opcje targetowania czy narzędzia do optymalizacji działań.

Automatyzacje biznesowe i potencjał AI

Spodziewam się, że nowe otwarcie Chrome – przy zaangażowaniu AI i narzędzi no-code, takich jak make.com czy n8n – pozwoli szybciej adaptować nowoczesne technologie w codziennych procesach biznesowych. Widzę tu pole do wdrażania rozwiązań, które do tej pory były poza zasięgiem ze względu na zamkniętość ekosystemu Google.

Otwartość Chromium i rozwój narzędzi open source

O ile zostaną dotrzymane deklaracje Perplexity, programiści i firmy IT mogą zyskać większą autonomię w tworzeniu rozwiązań opartych na otwartym kodzie źródłowym. Osobiście uważam, że każda próba wsparcia projektów open source to dobra wiadomość dla dynamicznie rozwijającego się rynku aplikacji, botów i automatyzacji.

Reakcje rynku i mediów branżowych

W kuluarach konferencji marketingowych temat oferty Perplexity przewija się właściwie „od kuchni”. Część ekspertów wróży zmianę układu sił na rynku wyszukiwarek, inni patrzą sceptycznie, widząc w propozycji próbę zwrócenia na siebie uwagi przez mniejszego gracza. Tak czy siak, medialne echa propozycji Perplexity nie milkną, a branża żyje w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń – ściągając przy okazji uwagę inwestorów na inne segmenty rynku aplikacji konsumowanych masowo.

Jako uczestnik dyskusji branżowych, widzę tu także okazję — nowi gracze mogą poruszyć skostniały rynek, w którym przez lata rządziło kilka marek. W perspektywie biznesowej im większa konkurencja, tym szybciej pojawiają się nowe modele monetyzacji, co ostatecznie może przełożyć się na korzyści dla użytkowników i marketerów.

Co czeka branżę: przewidywania, spekulacje, refleksje

Krok ku większej konkurencyjności

Gdy rozmawiam z kolegami z branży, przewija się jedna myśl: nawet jeśli obecna oferta Perplexity nie przyniesie natychmiastowej zmiany właściciela Chrome, rynek już zaczął przygotowywać się do nowych realiów. Część firm zaczyna opracowywać scenariusze na wypadek wzrostu znaczenia alternatywnych przeglądarek czy wyszukiwarek AI.

Silniejsze powiązania między automatyzacją a wyszukiwaniem

Wyobrażam sobie sytuację, w której narzędzia do automatyzacji sprzedaży czy marketingu – integrujące się dziś głównie z Google – będą szukały dodatkowych opcji współpracy w ekosystemie bardziej otwartym na innowacje. Sądząc po kierunku, w którym idzie cała branża, można spodziewać się większej personalizacji oraz otwarcia na rozwiązania bazujące na sztucznej inteligencji.

Wpływ na użytkowników końcowych

Dla Ciebie, jako użytkownika internetu, przejęcie Chrome przez nową firmę może oznaczać zarówno świeży powiew w doświadczeniu przeglądania (lepsze dopasowanie wyników wyszukiwania, personalizowane podpowiedzi AI), jak i potencjalne obawy związane z ochroną prywatności czy stabilnością rozwiązań.

Szczerze mówiąc, nie wiem, czy każda zmiana wyjdzie wszystkim na dobre. Mamy tu klasyczny przykład „nie ma róży bez kolców” – nowe opcje i innowacje za cenę nieco większej niepewności na początek.

Podsumowanie faktów i liczb

  • Perplexity proponuje 34,5 mld dolarów w gotówce za przejęcie Google Chrome.
  • Oferta została złożona mimo, iż Google formalnie nie wystawiło aktywa na sprzedaż – rozstrzygnięcia sądu w procesie antymonopolowym mogą zmienić sytuację.
  • Szacunkowa wartość Chrome oscyluje w przedziale 20–50 mld USD, co sprawia, że propozycja Perplexity plasuje się mniej więcej pośrodku.
  • Finansowanie ma zapewnić kilka dużych funduszy inwestycyjnych i VC, choć szczegóły nie zostały jeszcze ujawnione.
  • Poza Perplexity, chęć przejęcia wyrażały także OpenAI oraz Yahoo, co może oznaczać narastającą presję na Google i ewentualną licytację.
  • Wśród zobowiązań Perplexity znalazła się deklaracja utrzymania otwartości Chromium oraz inwestycje rozwojowe o wartości 3 mld dolarów przez dwa lata.
  • Decyzja dotycząca ewentualnej sprzedaży lub obowiązkowej dezinwestycji może zapaść w najbliższych tygodniach.

Refleksja końcowa

Patrząc z perspektywy kilkunastu lat obserwacji rynku marketingowego i narzędzi cyfrowych, widzę w tej propozycji Perplexity zarówno wyzwania, jak i szanse. Stawka jest ogromna – przejęcie Chrome może na nowo „potasować” karty na rynku wyszukiwarek oraz przeglądarek. Czas pokaże, czy oferta Perplexity to strzał w dziesiątkę, czy raczej próba „podniesienia poprzeczki” przed poważniejszą licytacją.

Jedno jest pewne: bez względu na końcowy rezultat, temat Google Chrome jeszcze długo będzie budził emocje i pobudzał wyobraźnię zarówno użytkowników, jak i największych graczy technologicznych na świecie. Warto trzymać rękę na pulsie, bo właśnie na naszych oczach rozgrywa się jeden z najważniejszych rozdziałów cyfrowej historii ostatnich lat.

A Ty, jak sądzisz – czy świat jest gotowy na zmianę właściciela najpopularniejszej przeglądarki? Ja swoje typy zachowam na razie dla siebie, choć muszę przyznać – szykują się ciekawe czasy!

Źródło: https://pl.investing.com/news/stock-market-news/perplexity-oferuje-345-mld–za-przegladarke-google-chrome-1053630

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry