Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Perplexity Comet – sztuczna inteligencja kontra twoja prywatność w sieci

Perplexity Comet – sztuczna inteligencja kontra twoja prywatność w sieci

Wstęp: Skąd zamieszanie wokół Perplexity Comet?

Rzadko zdarza się, żeby w świecie cyfrowym pojawiło się narzędzie, które wywołuje tak intensywną debatę, jak nowa przeglądarka internetowa od Perplexity. Comet, bo tak właśnie się nazywa ten projekt, już od pierwszych zapowiedzi wzbudza skrajne emocje. Kiedy usłyszałem pierwsze doniesienia o planach firmy na wywrócenie do góry nogami tradycyjnego modelu wyszukiwania, poczułem z jednej strony ekscytację, z drugiej – rosnący niepokój.

Prywatność w sieci już od dawna jest tematem drażliwym. Ostatnie zmiany w przepisach, głośne wycieki danych, coraz agresywniejsze targetowanie reklam sprawiły, że coraz więcej użytkowników czuje się jak na celowniku.

Pewnie sam też łapiesz się na tym, że zanim klikniesz „akceptuję”, przez chwilę myślisz, czy na pewno warto zgadzać się na kolejne śledzenie. Z drugiej strony – „hiperpersonalizacja” brzmi przecież zachęcająco, prawda? Ot, codzienny polski dylemat: wygoda kontra bezpieczeństwo.

No i właśnie tutaj, pomiędzy młotem innowacji a kowadłem bezpieczeństwa, pojawia się Comet. Przeglądarka, która chce wejść w buty Google, a nawet iść o krok dalej. Zanim przejdę do konkretów, pozwól, że opowiem, co skłoniło mnie do głębszego pochylenia się nad tym zjawiskiem.

Czym właściwie jest Comet? Przeglądarka czy już coś więcej?

Geneza projektu i ambicje Perplexity

Historia Comet nie zaczęła się przypadkowo. To efekt konsekwentnej strategii zespołu odpowiedzialnego za wyszukiwarkę Perplexity. Nie chcą być już tylko kolejną alternatywą dla wyszukiwarki z Mountain View – zamierzają stworzyć coś, co wyznaczy nowe standardy interakcji ze światem cyfrowym.

Comet to przeglądarka internetowa z wbudowanym, rozbudowanym agentem sztucznej inteligencji. Jednak określenie „przeglądarka” jest tu jakby nieco za ciasne – sam producent sugeruje, że ma to być raczej „system operacyjny sieci” niż zwykły program do odwiedzania stron www.

AI agent Twoim asystentem (a może nadzorcą?)

Moje pierwsze chwile z wersją testową Comet utkwiły mi w pamięci. Zamiast klasycznego paska wyszukiwania i morza linków, dostałem do dyspozycji agenta AI, który w czasie rzeczywistym analizuje, przeczesuje internet, zadaje pytania, podsumowuje lektury.

Możesz na przykład kazać Comet podsumować artykuł, przetłumaczyć dokument, wyszukać liczby, wyciągnąć wnioski z kilku źródeł naraz – a wszystko to bez skakania po kartach czy żmudnego kopiowania tekstów. Zamiast samodzielnie czytać pół internetu, po prostu podajesz temat, a Comet wykonuje za Ciebie całą robotę.

Byłem szczerze zaskoczony skutecznością. Asystent nie tylko znajdował rzetelne źródła, ale i formułował odpowiedzi w języku „zwykłych ludzi”, a nie przypisów naukowych. No cóż, czasem mam nawet wrażenie, że rozumie mnie lepiej niż niejedna wyszukiwarka…

Kompatybilność narzędzi i migracja z Chrome

Nie ukrywam, że trochę obawiałem się przesiadki – mam swoje przyzwyczajenia, wtyczki, rozbudowaną listę zakładek. Tymczasem Comet, wykorzystując silnik Chromium, pozwala dosłownie w kilka chwil przenieść wszystko z Chrome: zakładki, historię, rozszerzenia.

Domyślną wyszukiwarką zostaje oczywiście Perplexity AI. Wrażenia z korzystania? Bardzo płynne, bez frustracji, że coś nagle nie działa lub wygląda inaczej niż powinno.

Prywatność pod lupą – czy agent AI wie za dużo?

Śledzenie: jawne czy ukryte?

Tutaj zaczyna się robić ciekawie, bo program wprost przyznaje się do śledzenia niemal każdej czynności użytkownika. W przeciwieństwie do wielu gigantów, którzy swoje praktyki próbują maskować pod płaszczykiem „ulepszania usług”, zespół Perplexity gra w otwarte karty: tak, nasz agent AI monitoruje całą aktywność w przeglądarce.

Ma to – teoretycznie – służyć lepszej personalizacji. Reklamy, wyniki wyszukiwania, podsumowania mają być hiperpersonalizowane, czyli dopasowane tak dokładnie, jak tylko się da do zainteresowań, preferencji i potrzeb użytkownika.

Osobiście… poczułem się trochę niepewnie. Czuję, że na pewnym etapie Tobie też zakiełkowałaby nieco cyniczna myśl: kto – poza mną – naprawdę czyta mojego maila czy analizuje za mnie dane z Google Docs? Czy taka wszechwiedza agenta nie jest trochę przerażająca? Tak sobie myślę: komu najbardziej na tym zależy – użytkownikom czy reklamodawcom?

Bezpieczeństwo danych – deklaracje a rzeczywistość

Producent zapewnia, że dane przechowywane są lokalnie, a sam model AI nie wykorzystuje zebranych informacji do dalszego „uczenia”. Jest to niby pocieszające, jednak trudno mi tę deklarację przyjąć na wiarę. Sam fakt, że ktoś zaprojektował narzędzie widzące dosłownie wszystko, czyni z niego potencjalny cel ataków – złośliwego oprogramowania lub chętnych na dostęp do poufnych informacji.

W praktyce oznacza to, że jeśli w Comet przeglądasz i faktury, i umowy, i korespondencję z rodziną – agent AI technicznie ma do tego wgląd.

Kołacze się we mnie echo znanego polskiego przysłowia „ostrożności nigdy za wiele”. Mimo bajecznych zapewnień producenta, rozsądnie polecam – zanim zaczniesz korzystać, rozważ kompromis: wygoda kontra prywatność.

Kto i za ile? Model biznesowy Comet w praktyce

Przechodząc do konkretów finansowych: Comet nie jest przeglądarką dla każdego, przynajmniej na starcie. Usługa dostępna jest wyłącznie dla użytkowników planu Perplexity Max, za który przyjdzie zapłacić zawrotne 200 dolarów miesięcznie. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by uznać, że celem są przede wszystkim firmy i profesjonaliści, którzy oczekują natychmiastowego zwrotu z inwestycji – nie zwykli internauci.

Wielkie firmy mogą zainwestować dużą sumę w obsługę setek tysięcy zadań, ale dla przeciętnego Kowalskiego taka cena to raczej ekstrawagancja niż racjonalny wydatek – przynajmniej w tej chwili. Oczywiście, lista oczekujących istnieje i obserwuję z zaciekawieniem, czy pojawią się tańsze wersje.

Dla kogo (na razie) jest Comet?

  1. Firmy działające w środowiskach intensywnie korzystających z danych.
  2. Specjaliści od marketingu, analityki i automatyzacji, gdzie każda sekunda pracy jest cenna.
  3. Ludzie poszukujący wsparcia typu „osobisty researcher” i gotowi sporo za to zapłacić.

Sam „liznąłem” możliwości wersji testowej. Dla osób zarządzających zespołami, projektami czy wdrażających intensywne działania marketingowe – to nieocenione wsparcie, niemniej jednak koszt bije po kieszeni.

Comet w pracy: automatyzacje, AI i nowe możliwości

Codzienność z „cyfrowym asystentem”

Wyobraź sobie taki scenariusz – prowadzisz spotkanie, w tle agent Comet podsumowuje najważniejsze punkty dokumentów Google, wyciąga dane z różnych baz, podpowiada slajdy do prezentacji, a po zakończeniu wysyła zwięzłą notatkę całemu zespołowi.

To nie mrzonka – takie rzeczy dzieją się na moich oczach, gdy testuję Comet zintegrowany z make.com czy n8n. Dla osób obeznanych z automatyzacjami, możliwości są naprawdę imponujące:

  • Tworzenie wyciągów i raportów z różnych źródeł w locie.
  • Zlecanie przeszukiwania i analizy konkurencji bez ręcznej obsługi.
  • Integracja z narzędziami do zarządzania projektami, powiadomieniami, komunikacją.
  • Monitorowanie sieci społecznościowych i tworzenie analityki bezpośrednio w oknie przeglądarki.
  • Automatyczne generowanie propozycji odpowiedzi na e-maile, komentarze czy zapytania ofertowe.

To wszystko dostępne od ręki, niemal gałka, jak mawiają w moim rodzinnym regionie. Efekt? Oszczędność czasu, zdecydowanie mniej „przeklejania” i powtarzalnej pracy.

Nowa jakość obsługi klienta

Z punktu widzenia firmy, wdrożenie Comet może przełożyć się na zupełnie nowe podejście do wsparcia klientów. Asystent AI może zestawiać historię korespondencji, analizować przyczyny reklamacji, podpowiadać rozwiązania, a nawet wyciągać wnioski na temat trendów na podstawie zbiorczych danych z ankiet.

Jeśli kiedykolwiek zmagałeś się z rozproszonymi informacjami – czy to w codziennych mailach, czy w CRM – docenisz centralizację wielu czynności w jednym miejscu.

Zwracam jednak uwagę: każda forma integracji z zewnętrznymi narzędziami oznacza konieczność głębokiego przemyślenia polityki bezpieczeństwa. Tego typu AI w przeglądarce oznacza, że każdy dokument, kontakt, a nawet niewinne notatki stanowią potencjalny materiał do analizy.

Komfort użytkowania: smaczki, wpadki, pierwsze wrażenia

Szybkość działania

Mam wrażenie, że Comet „rozumie” moje polecenia, a obsługa nie męczy oka. Tak, interfejs jest przyjazny, przejrzysty – chociaż kilka razy pojawiły się drobne przycięcia w obsłudze większych zapytań (szczególnie, gdy żądałem zestawień z kilku plików PDF naraz).

Nie rozumiem, dlaczego producent nie zainwestował nieco więcej w rozbudowaną dokumentację. Osobiście musiałem trochę pogrzebać, zanim odkryłem wszystkie „smaczki” – tu z pewnością jest jeszcze pole do poprawy.

Wersje na różne platformy

Na razie program dostępny jest na Windows i macOS – wersje mobilne są wciąż tylko na liście planów. Sam chętnie korzystałbym z tych funkcji na telefonie – przyznam bez bicia, że mobilna wersja to dla mnie dziś wymóg.

Zarządzanie rozszerzeniami i personalizacja

Intuicyjne menu, zgrabne przełączniki, szybkie importowanie narzędzi i rozbudowane opcje filtrów. Zakładki działają płynnie, śledzenie historii przeglądania nie sprawia kłopotów. To coś, czego oczekuję od produktu tej klasy, więc nie czuję się rozczarowany.

Jeśli chodzi o organizację pracy – Comet przypomina mi nieco połączenie najlepszych cech Evernote’a i Google Chrome. Jeśli lubisz mieć wszystko poukładane jak w szwajcarskim zegarku, docenisz poziom kontroli.

Porównanie do Google – czym Comet różni się od znanego giganta?

Metody wyszukiwania i kontekstowa analiza

W Google dominuje stary dobry model: wpisujesz i wybierasz spośród tysięcy linków. Comet proponuje zupełnie inne podejście: podajesz temat lub cel, a agent AI sam wybiera i podsumowuje treści. Często nie musisz już wchodzić na poszczególne strony – otrzymujesz skondensowaną odpowiedź, bazującą na kilku źródłach naraz.

Z jednej strony – ogromna wygoda, z drugiej – trochę tracisz „władzę” nad procesem doboru źródeł. W moim przypadku kilka razy musiałem samodzielnie weryfikować, czy podane streszczenia rzeczywiście zgadzają się z oryginałem.

Reklama i personalizacja

Przewagą Comet jest, przynajmniej w teorii, wyższy poziom dopasowania reklam. Google również od dawna śledzi Twoje zachowania, ale agent Perplexity rozpatruje, przetwarza i korzysta niemal ze wszystkich informacji, jakie pojawią się w przeglądarce.

Można by zażartować: znają o Tobie więcej niż Ty sam – no, może lekka przesada, ale pewna ziarenka prawdy w tym powiedzeniu nie brakuje.

Cena i dostępność

Google? Za darmo – przynajmniej oficjalnie. Comet? 200 dolarów miesięcznie. Ocenę, czy warto, zostawiam Tobie, bo to w końcu Ty rozdajesz tutaj karty.

Automatyzacje biznesowe z wykorzystaniem Comet – jak to pomaga w praktyce?

Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził, jak Perplexity Comet radzi sobie w połączeniu z narzędziami do automatyzacji, takimi jak make.com czy n8n. Sam codziennie korzystam z workflowów, które ratują mi skórę w pracy z wieloma klientami i bazami danych.

Proste integracje dla każdego

W praktyce zyskujesz:

  • Automatyczne monitorowanie zmian w dokumentach (np. podsumowania nowych wpisów w Google Docs czy Trello).
  • aktywizowanie skryptów reagujących na określone frazy w mailach czy komentarzach
  • generowanie podsumowań spotkań, raportów sprzedażowych, analiz konkurencji
  • cykliczne alerty na wybrane słowa kluczowe w sieci
  • analizowanie ruchu na stronie czy w sklepach e-commerce bez potrzeby używania kilku różnych narzędzi naraz.

Jeśli jesteś marketerem, wiesz, że czas to pieniądz. Delegate routine to AI i realizować tylko najważniejsze zadania – to, co mnie pociąga najbardziej.

Zaawansowane automatyzacje i ryzyko wycieku danych

Autonomiczne agent AI mogą przetwarzać i analizować ogromne ilości informacji w czasie rzeczywistym. Tylko… im więcej integracji z dodatkowymi systemami, tym więcej potencjalnych furtek dla cyberprzestępców.

Sam pamiętam, jak automatyczne narzędzia przetwarzały za mnie zapytania do bazy setek klientów – niesamowite ułatwienie, pod warunkiem szczelnych zabezpieczeń. W przypadku Comet zalecam absolutną koncentrację na politykach ochrony danych, regularne backupy i ograniczenie dostępow tylko do niezbędnych informacji.

Zagadnienia prawne i etyczne – Polska a świat

RODO a Perplexity Comet

W Polsce, a szerzej w Europie, ochrona danych osobowych ma mocny fundament prawny (RODO). W tym kontekście korzystanie z przeglądarki śledzącej dosłownie każdą aktywność rodzi poważne pytania.

Jeśli prowadzisz biznes i zamierzasz wdrożyć Comet – skonsultuj się z prawnikiem ds. danych osobowych. Zakres danych, kategorie informacji, zautomatyzowane profilowanie – to wszystko wymaga transparentności i zapewnienia możliwości kontroli przez użytkownika końcowego.

Nie mam złudzeń: prawo technologii nie zawsze nadąża za rynkiem, a korzystając z takich narzędzi warto mieć oko na zmieniające się wyroki czy interpretacje. W końcu to, co dziś dopuszczalne, jutro może narazić na poważne nieprzyjemności.

Dylematy etyczne i społeczna akceptacja AI

Jednym z kluczowych pytań, jakie pojawiają się w środowisku IT, jest granica pomiędzy personalizacją doświadczenia a inwigilacją. Czy w obliczu postępującej automatyzacji nie zatracamy już resztek anonimowości?

Ja sam zawsze mam przed oczami słowa znanego filozofa: „Kto ma informacje, ten ma władzę.”. W świecie opartym na danych to powiedzenie zyskuje zatrważającą aktualność.

Z drugiej strony, nie możemy zapominać o zaletach – AI w wielu przypadkach ratuje zdrowie, czas, a nawet życia. Przysłowie „nie ma róży bez kolców” pasuje tu jak ulał.

Podsumowanie: czy Perplexity Comet to rewolucja, czy nowa pułapka cyfrowa?

Wiem, że każde rozwiązanie technologiczne wywołuje początkowo sceptycyzm. Sam wiele razy przekonałem się, że nadmierna ufność do „nowości” prowadziła do gorzkiego rozczarowania – tu, jak w starej baśni: raz na wozie, raz pod wozem.

Comet intryguje obietnicą ogromu ułatwień: agent AI, automatyzacja, oszczędność czasu, precyzyjne analizy. Z drugiej strony stawia czoło najważniejszemu wyzwaniu współczesnego internetu – ochronie prywatności.

Najważniejsze zalety Perplexity Comet:

  • aktywne wsparcie AI na każdym kroku
  • wysoki stopień integracji z popularnymi narzędziami
  • oszczędność czasu i redukcja powtarzalnych czynności
  • możliwość scentralizowanego zarządzania danymi
  • potencjał do zaawansowanej personalizacji

Główne wady/przestrogi:

  • poważne ryzyko ograniczenia prywatności i ekspozycji wrażliwych danych
  • wysoki koszt (na razie dostępny tylko dla klientów biznesowych)
  • potencjalne problemy prawne i zgodność z przepisami RODO
  • uzależnienie od jednego dostawcy narzędzi i usług
  • możliwość znacznego pogorszenia sytuacji w przypadku wycieku lub błędu AI

Decyzja, czy warto korzystać z tak zaawansowanej przeglądarki, powinna być podjęta z rozwagą – z jednej strony oczarowuje funkcjonalnością, z drugiej wymaga nagięcia standardów prywatności. Może i jesteśmy coraz bliżej cyfrowej wersji „osobistego asystenta idealnego”, ale przy takiej skali inwigilacji warto, po polsku, „nie wychodzić przed szereg”.

Sam trzymam rękę na pulsie i śledzę rozwój Comet z pewną dozą nieufności – przezorny zawsze ubezpieczony. Tobie radzę dokładnie przemyśleć własne oczekiwania i potrzeby. Internet wciąż pozostaje miejscem, gdzie liczy się umiejętność wyboru: pomiędzy wygodą a kontrolą nad tym, co naprawdę jest tylko Twoje.

Czy Perplexity Comet spełni swoją wielką misję? Czas pokaże. Tymczasem, jak mawiają u mnie w rodzinnych stronach: ostrożność matką mądrości – i tej zasady warto się trzymać, zanim oddasz całe swoje cyfrowe życie w ręce sztucznej inteligencji.

Artykuł przygotował:
Zespół Marketing-Ekspercki
Eksperci od nowoczesnych technologii, wsparcia sprzedaży i automatyzacji dla polskich firm
Masz pytania? Chcesz skonsultować automatyzacje w swojej firmie? Odezwij się, a doradzimy – bez ściemy!

Źródło: https://mamstartup.pl/perplexity-idzie-sladami-google-nowa-przegladarka-ma-sledzic-wszystko-co-robisz-online/

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry