Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Perplexity Comet – przeglądarka śledząca każdy twój krok online

Perplexity Comet – przeglądarka śledząca każdy twój krok online

Nowe oblicze przeglądania internetu – kiedy wygoda spotyka się z totalną analizą

Zanim spojrzysz podejrzliwie na ten tytuł, przyznam szczerze: w świecie, gdzie każdy nasz ruch w sieci generuje kolejne dane, chyba już nikt nie zakłada, że surfowanie po internecie jest anonimowe. Natomiast to, co ogłosiła firma Perplexity, przynosi nową jakość – czasem w sensie pozytywnym, czasem budząc spory niepokój.

Comet, autorska przeglądarka wspierana przez sztuczną inteligencję, ma śledzić wszystko, co robisz online. Nie, to nie żart i nie histeryczna hiperbola internetowa – tak właśnie zapowiada ją szef, który wprost mówi o modelu działania niemal kalkującym strategię Google. Różnica polega na tym, że deklaracje padają otwarcie, a zbierane dane mają napędzać reklamową machinę personalizacji na nieznaną dotąd skalę.

Zanim przejdziemy do szczegółów technicznych, chcę cię zabrać w szybką podróż po tym, jak diametralnie zmienia się podejście do ochrony naszej prywatności w sieci. Bo tu nie chodzi już wyłącznie o poszukiwanie wygody – stawką bywa nasza cyfrowa tożsamość.

Perplexity Comet – czym właściwie jest i czym różni się od konkurencji?

Na początek – trochę suchych faktów zgromadzonych podczas własnych testów i lektury licznych źródeł branżowych. Comet to przeglądarka, którą śmiało można określić mianem narzędzia do wyławiania każdego szczegółu twojej internetowej aktywności. Od przeglądanych stron, przez kliknięcia, zawartość koszyków zakupowych, aż po służbowe i prywatne maile.

Sercem jest AI – głębokie uczenie na każdej stronie

Sztuczna inteligencja zaimplementowana w Comet pracuje w tle jak pilny notariusz wszystkiego, co robisz online. Jej główne zadania sprowadzają się do:

  • Monitorowania wszystkich działań – nie tylko tego, co wpiszesz w wyszukiwarkę, ale też każdej odwiedzonej witryny, zakupionego produktu czy wysłanej wiadomości.
  • Kreowania hiperprecyzyjnego profilu użytkownika – dzięki zbieraniu tak szczegółowych informacji, możliwe staje się przewidywanie potrzeb, zanim jeszcze sam zdążysz się nad nimi zastanowić.
  • Automatyzacji czynności – rezerwacja biletów, odnajdywanie okazji, podpowiedzi dotyczące najlepszych rozwiązań zakupowych – niemal asystent, który działa nie pytając cię o zdanie.

Jako osoba, która testuje nowe narzędzia regularnie, muszę przyznać: przy pierwszym uruchomieniu miałam lekkie ciarki na plecach, bo widziałam, jak wiele rzeczy można „posprzątać” i zorganizować lepiej, jeśli AI faktycznie zrozumie moje potrzeby. Ale po chwili refleksji pojawiło się pytanie, które zresztą przewija się w każdej poważnej dyskusji o nowoczesnych technologiach: gdzie kończy się wygoda, a zaczyna naruszanie prywatności?

Komu Comet przyniesie najwięcej pożytku?

Nie sądzę, by była to przeglądarka dla każdego. Jeśli używasz internetu głównie do sprawdzania wiadomości, oglądania śmiesznych filmików i kilku maili dziennie – być może to narzędzie będzie dla ciebie po prostu zbyt inwazyjne. Jednak jeśli, tak jak ja, obracasz się w środowisku, w którym liczą się sekundy, automatyzacja przynosi realną przewagę, a ilość zadań wymaga pomocy asystenta (choćby wirtualnego) – Comet może mocno ułatwić ci życie.

Comet jest wyraźnie kierowana do osób, które:

  • pracują projektowo, wykonują skomplikowane research’e, analizują dane;
  • potrzebują dynamicznego organizowania informacji i automatycznego podsumowywania źródeł;
  • na co dzień korzystają z rozbudowanych narzędzi do zarządzania wiedzą i danymi (np. analitycy, dziennikarze, eksperci od marketingu, specjaliści od AI).

Moim zdaniem producent dobrze trafił z opisem docelowego odbiorcy: osoby profesjonalnie związane z analizą informacji, dla których każda minuta zysku na efektywności jest na wagę złota.

Jak działają poszczególne funkcje Comet? – AI agent na straży twojej produktywności

Agentowe wyszukiwanie i wykonywanie zadań

Zacznijmy od rzeczy, która zrobiła na mnie największe wrażenie. Comet potrafi nie tylko wyszukać informacje „z klucza”, ale – mówiąc całkiem po ludzku – automatycznie wykonać w twoim imieniu szereg czynności:

  • zarezerwować bilet lotniczy lub hotelowy bez skakania po raz setny przez te same formularze,
  • wyszukać, a potem porównać najkorzystniejsze opcje zakupu,
  • zasugerować produkty, których nawet nie miałeś w planach (oczywiście w oparciu o twoją historię),
  • wyszukać i odpowiedzieć na mniej pilne maile, mając dostęp do skrzynki (tu pewnie niektórzy złapią się za głowę – uprzedzam: całość jest dobrowolna).

Dla mnie – osoby, która lubi mieć porządek i przekraczać kolejne zadania w możliwie najkrótszym czasie – taki wirtualny agent bywa prawdziwym wybawieniem. Z drugiej strony – oddanie pełnej kontroli AI nad częścią korespondencji wymaga jednak sporego zaufania.

Ciągła analiza zachowań – czyli kto cię zna lepiej niż ty sam?

Banalne kliknięcia, przewijanie stron, wybory w e-sklepie – wszystko, co robisz w przeglądarce, trafia do analiz algorytmów. Z jednej strony mam ochotę przybić piątkę twórcom za pomysłowość i stopień zaawansowania, z drugiej – mam nieodparte wrażenie, że owoc nadmiernej skrupulatności bywa gorzki.

Sztuczna inteligencja uczy się schematów: jakie kupujesz produkty, gdzie najchętniej czytasz newsy, kiedy jesteś najbardziej produktywny, jakie strony odwiedzasz na samym początku dnia. Potem z tych puzzli powstaje obraz użytkownika – dokładny do tego stopnia, że czasem aż mnie to niepokoi. Kilka razy przeglądarka trafnie przewidziała, czego za chwilę będę szukać. Przypadek? Może. Ale raczej solidna analiza i agregacja danych.

Automatyzacja zadań i uporządkowanie chaosu

Nie wiem, czy ty masz ten sam problem, co ja – po długim dniu pracy moja przeglądarka wygląda jak pole bitwy. Kilkanaście kart, uruchomionych naraz, wszystko pomieszane. Comet – co trzeba mu oddać – sam porządkuje karty, grupuje treści, sugeruje, co można zamknąć, a co warto przeczytać na spokojnie później. Otrzymałam też pomoc przy wypełnianiu formularzy czy zakupach online (przynajmniej przy testowej wersji).

To naprawdę może uratować sporo czasu, szczególnie, jeśli – tak jak ja – pracujesz z setką zakładek i przeskakujesz z jednego tematu na drugi szybciej niż kameleon zmienia kolory.

Tryb „Wypróbuj” – nowe sposoby na zakupy online

Ciekawostka, która mnie zaskoczyła: Comet przewiduje funkcję pozwalającą na wgrywanie zdjęć i przymierzanie ubrań wirtualnie. Jak dla mnie – pomysł może zyskać spore grono fanów wśród osób kupujących online. Nie musisz już łapać się za głowę na myśl o kolejnym nietrafionym zamówieniu. Przeglądarka szykuje „przymierzalnię na ekranie”.

Oczywiście, nie jest to funkcja rewolucyjna na rynku, bo podobne pomysły wdrażały już duże e-commerce, ale integracja w ramach jednej przeglądarki może ułatwić życie. Sama przymierzałam wirtualnie kurtkę, żeby sprawdzić, czy w ogóle „leży”. I wiesz co? Było całkiem nieźle.

Kwestia ochrony prywatności – awantura o granice i swobodę wyboru

Ofensywa zbierania danych – gdzie leży granica wygody?

Nie będę cię czarować – w mojej głowie już pojawił się alarm: czy na pewno wiem, komu i do jakich danych udzielam dostępu? Łatwo powiedzieć, że reklamy będą mniej nachalne, bo AI lepiej zrozumie twoje potrzeby. Ale z doświadczenia wiem, że co za dużo, to niezdrowo.

Comet deklaruje opcje natywnego blokowania reklam oraz możliwość ograniczenia udostępniania informacji o użytkownikach. Producent zapowiada także tryby pracy bez reklam i lokalne przechowywanie danych (przynajmniej częściowo). Czy to wystarczy? Część osób najwyraźniej poczuje się niepewnie, bo wyciek tak szczegółowych danych mógłby mieć bolesne konsekwencje.

Dla osób przyzwyczajonych do przepuszczania ruchu przez VPN, różnych trybów incognito i innych sztuczek, przeglądarka AI będzie niczym broń obosieczna. Z jednej strony – personalizacja staje się niemal perfekcyjna, z drugiej – informacja o twoich nawykach ląduje w rękach… cóż, potencjalnie wielu podmiotów.

Kto zyska, kto straci?

Nie ma róży bez kolców. Reklamodawcy i agencje marketingowe będą zachwycone – targetowanie reklam w Comet może przejść na poziom niespotykany dotychczas. Dla użytkowników – jak zawsze – pozostaje wybór: wygoda kosztem prywatności czy jednak trochę analogowej swobody? Ja wiem jedno: jeśli zdecyduję się na korzystanie na co dzień, odpalam Comet wyłącznie na służbowym komputerze, z kluczowymi ograniczeniami transmisji danych osobistych.

Kotwica na rynku – jak Perplexity rozgrywa bitwę z gigantami?

Inspiracje i pogoni za Google

Szef firmy otwarcie mówi: inspiracje Google są tu widoczne jak na dłoni. Przez lata to właśnie Google zebrało wokół siebie całe imperium reklamowe, bazując na znajomości naszych nawyków internetowych. Perplexity nie kryje – chce iść tym tropem, ale z jeszcze większą intensywnością. Dane z przeglądarki mają być wykorzystywane „do granic możliwości”, by personalizacja usług i reklam była nieporównywalna z niczym dotychczas znanym.

Ja, jako użytkownik produktów Google od kilkunastu lat, widzę tu powiew świeżości i równocześnie przyznaję, że trochę mnie to przeraża. Skoro stare narzędzia coraz rzadziej pytają mnie o zgodę, nowe – jak Comet – zapowiadają już wprost, że wszystko, co robię, to paliwo dla analizy AI.

Mocne wejście na rynek profesjonalny i mobilny

Do tej pory Comet funkcjonuje jako narzędzie testowane przez wąskie grono użytkowników MacOS. Ale – jak wynika z deklaracji firmy – niebawem przeglądarka trafi także na Windows i Androida. Aplikacja Perplexity jest już preinstalowana na najnowszych smartfonach Motorola Razr, a w kuluarach mówi się o rozmowach z gigantami rynku jak Samsung.

Jeśli producent przekona do współpracy kolejnych wielkich graczy, możemy mieć w Polsce do czynienia z radykalną zmianą w podejściu do cyfrowej prywatności. Słowo „prywatność” w nowym marketingu zaczyna brzmieć trochę ironicznie – ot, taki paradoks XXI wieku.

Konkurencja nie śpi: wyścig na automatyzacje i zaawansowane AI w przeglądarkach

Kto jeszcze walczy o ten segment rynku?

Rynek przeglądarek AI rozgrzewa się właśnie do czerwoności. Google eksperymentuje z własnymi wtyczkami i asystentami, Microsoft integruje narzędzia AI bezpośrednio do Microsoft Edge, Opera stara się przejąć techosferę nowinkami dla entuzjastów nowoczesnych rozwiązań.

Wszystkie firmy łączy jedno – każda gromadzi o nas mnóstwo informacji. Jedni ukrywają to w długim regulaminie, inni (jak Perplexity) komunikują wprost: „Tak, analizujemy twoje zachowania, by zaoferować ci dokładnie to, czego chcesz, zanim sam się zorientujesz”.

Przyszłość przeglądarek – czy czeka nas jeszcze jakaś niespodzianka?

Osobiście, choć na co dzień w pracy korzystam z narzędzi automatyzujących (make.com, n8n czy własnych skryptów AI), ciągle czuję lekki niepokój, kiedy ktoś proponuje mi gotową przeglądarkę z nieustannym monitoringiem. Jednak rzeczywistość jest nieubłagana – nowe narzędzia usprawniają pracę, zwiększają komfort, kuszą obietnicą oszczędności czasu.

Rachunek jest jednak prosty: bezpieczeństwo danych kontra wygoda życia. Nie jesteśmy już w stanie korzystać z internetu bez zostawiania po sobie cyfrowych śladów – pytanie, jak bardzo chcemy, by ktoś agregował je w jednym miejscu i na ich podstawie decydował, co nam podsunąć pod nos.

Automatyzacja biznesu z AI a realia codzienne – czy Comet to gratka dla marketerów?

Nowe szanse dla marketingu i sprzedaży

Jako ekspert branżowy nie sposób nie docenić, jakie możliwości otwiera tak szczegółowa personalizacja. Comet pozwala marketerom, analitykom czy sprzedawcom dotrzeć do użytkownika z przekazem idealnie dopasowanym do jego intencji, a nawet chwilowego nastroju.

Współczesny biznes, w tym również klienci Marketing-Ekspercki, coraz częściej oczekuje, że automatyzacja oznacza nie tylko oszczędność czasu, ale również precyzyjne dopasowanie oferty. Narzędzia oparte na AI – jak Comet – stanowią tu istną wisienkę na torcie, choć – podobnie jak z każdą nowością – trzeba umiejętnie wyważyć możliwości z etyką oraz realnymi oczekiwaniami odbiorcy.

Mam tu jeden wniosek (z doświadczenia): kto pierwszy wykorzysta nową technologię w zgodzie z zasadami transparentności, ten szybciej „wyjdzie na swoje”. Dobrze więc, aby z jednej strony sięgać po automatyzację, a z drugiej – jasno komunikować klientom, jak gromadzone i wykorzystywane będą ich dane.

Biznes, który stawia na AI – garść inspiracji z własnego podwórka

Od ponad dekady pomagamy firmom wdrażać automatyzacje wspierane przez AI, zarówno w reklamie, jak i obsłudze sprzedażowej. Widzę, jak narzędzia typu Comet mogą odmienić analitykę zachowań i precyzję targetowania nawet w niewielkich, polskich firmach – kwestia dobrego wdrożenia i odpowiedzialnego podejścia.

Ot, przykład z ostatnich miesięcy: jedna z polskich sieci sklepów stacjonarnych skorzystała z naszych rekomendacji odnośnie wdrożenia narzędzi analizujących aktywność klientów online w czasie rzeczywistym. Efekt? Kilkunastoprocentowy wzrost konwersji na zakupach i ekspresowe wychwytywanie trendów. Oczywiście wszystko pod czujnym okiem prawnika od RODO, bo w tej grze granica komfortu i bezpieczeństwa jest bardzo cienka.

Narzędzia takie jak Comet mogą być nieocenione, jeśli odpowiednio skonfigurujesz zakres zbieranych informacji i zadbasz o transparentność. W przeciwnym razie można łatwo zrazić klienta i zebrać „burzę”, zamiast owocnych wyników.

Podsumowanie: wygoda kontra prywatność, czyli odwieczny dylemat internauty

Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, że współczesny internet to nieustający kompromis pomiędzy wygodą a prywatnością. Perplexity Comet wchodzi na scenę z przytupem, oferując coś, co dla jednych będzie wybawieniem, dla innych – powodem do niepokoju.

Osobiście uważam, że takie narzędzie, wdrożone z głową i odpowiednią dozą transparentności, może zmienić sposób pracy profesjonalistów i zaawansowanych użytkowników sieci. Ale jestem też czujna i nie straciłam zdrowego sceptycyzmu. Wybierając Comet, warto podejść do niego z otwartymi oczami – i dłońmi trzymającymi się na pulsie ochrony swojej cyfrowej prywatności.

Mam ochotę zakończyć prostym, polskim przysłowiem: „Przezorny zawsze ubezpieczony”. W Twoim przypadku być może nowa przeglądarka okaże się prawdziwym pomocnikiem – ale zanim na dobre oddasz stery swojego internetowego życia AI, przemyśl dwa razy, czy na pewno jesteś na to gotów.

Zostawiam cię z tymi przemyśleniami, mając jednocześnie świadomość, jak trudno w dzisiejszej sieci „nie zostawić śladu”. Comet pokazuje, że ślady te mogą być nie tylko głębokie, ale przede wszystkim skrzętnie i błyskotliwie wykorzystywane. I to już jest historia, która dopiero się zaczyna.

Źródło: https://mamstartup.pl/perplexity-idzie-sladami-google-nowa-przegladarka-ma-sledzic-wszystko-co-robisz-online/

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry