Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Perplexity Comet – nowa przeglądarka i cyfrowa inwigilacja użytkownika

Perplexity Comet – nowa przeglądarka i cyfrowa inwigilacja użytkownika

Perplexity Comet

Perplexity Comet – kolejny krok na drodze cyfrowej rewolucji

Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że rynek przeglądarek internetowych został już dawno podzielony między kilku gigantów. Każdy z nas miał swoją ulubioną, czasem z przyzwyczajenia, czasem ze względu na konkretne funkcje czy sentyment do danej marki. Pamiętam czasy, kiedy przesiadka z Internet Explorera na coś szybszego była oddechem świeżości na starym komputerze. Dzisiaj jednak pojawia się ktoś nowy – Perplexity AI ze swoją przeglądarką Comet.

To narzędzie, które już pierwszego dnia premiery, czyli 9 lipca 2025, wywołało lawinę komentarzy. I nie bez powodu!

Czym zasłynął Comet? Nowa jakość surfowania

Cyfrowy asystent zamiast klasycznej przeglądarki

W przeciwieństwie do tradycyjnych rozwiązań, Comet stawia na integrację przeglądarki, własnego silnika wyszukiwania oraz zaawansowanego agenta AI w jednym miejscu. Za pomysłem stoi Aravind Srinivas, lider nieformalnego ruchu przeciwko dotychczasowym „panom internetu”.

Poczułem, że szykuje się coś niezwykle ciekawego, gdy zorientowałem się, że Comet potrafi:

  • Analizować całe rozmowy i wątki nawet na forach takich jak Reddit,
  • Wyszukiwać produkty oraz wskazywać najlepsze oferty zakupu,
  • Pisać, a nawet wysyłać w pełni gotowe e-maile,
  • Samodzielnie organizować plan podróży, biorąc pod uwagę preferencje użytkownika (może na przykład ustalić całą wycieczkę po Londynie zgodnie z podanymi wytycznymi),
  • Podsumować maile, uporządkować kalendarz, a nawet przeszukać własną historię wyszukiwania na nasze polecenie.

Po krótkich testach muszę przyznać, że to faktycznie zaczyna przypominać własnego cyfrowego sekretarza – takiego trochę idealnego, który nigdy nie narzeka, nie bierze urlopu i nie pyta, czy może dziś wyjść wcześniej.

Nowatorskie podejście do obsługi użytkownika

Co ciekawe, korzystanie z Comet wygląda zupełnie inaczej niż z klasycznych przeglądarek. Zamiast wpisywać kolejne zapytania czy zaglądać po kolei na strony, wystarczy porozmawiać z asystentem – dosłownie jak z drugim człowiekiem. Dla mnie, osoby testującej różne narzędzia AI niemal na co dzień, to powiew tego, na co od lat czekali fani automatyzacji: koniec klikania w nieskończoność.

Nie będę ukrywał – taka wygoda wciąga. Z drugiej strony, od razu zapala się w głowie lampka ostrzegawcza. Bo przecież za każdą „magicznie” dopasowaną rekomendacją stoi analiza naszych zachowań.

Cennik i dostępność – czy to produkt dla każdego?

Płacisz (i to sporo), żeby być pionierem

Na ten moment, chociażby z czystej ciekawości, nie każdemu uda się zajrzeć do świata Comet. Dostęp dostają wyłącznie użytkownicy subskrypcji Perplexity Max, a ta wiąże się z opłatą rzędu 200 dolarów miesięcznie. Mówiąc wprost – wydatek rzędu 720–725 zł miesięcznie raczej nie skusi niedzielnego internauty. Limitowana pula dostępnych zaproszeń sprawia, że na starcie użytkownicy mają poczucie elitarności, ale czy to nie wyklucza większości potencjalnych odbiorców?

Nie do końca mi się to spodobało, bo jako Polak z krwi i kości mam w sobie typową dla naszych realiów nieufność do płacenia za coś, co za chwilę ma być za darmo. A właśnie taka jest deklaracja producenta – że docelowo Comet będzie dostępny dla wszystkich. Jednak póki co, trzeba uzbroić się w cierpliwość albo mieć w portfelu więcej niż standardowa wypłata.

Dostępność platform:

  • Windows
  • macOS

Na urządzenia mobilne – niestety, trzeba poczekać. I tu trochę szkoda, bo już wyobrażam sobie, jakie możliwości daje AI zawsze pod ręką, choćby gdy biegam po mieście załatwiając sprawy.

Zaproszenia i snobizm? Efekt elity

Start ze wsparciem dla wybranych platform ma swoje plusy i minusy. Użytkownicy Windows oraz macOS zyskują szansę wypróbowania absolutnej nowości, ale mobilni muszą patrzeć przez szybkę i czekać. Cóż, można powiedzieć – nie wszystko złoto co się świeci. Mam jednak przeczucie, że chęć przetestowania takich rozwiązań szybko wygeneruje u nas swoisty snobizm cyfrowy, a limitowane zaproszenia będą chodzić po grupach jak kiedyś wejściówki do klubów.

Czy stać mnie na taki gadżet?

Muszę przyznać, że przeglądarka, która faktycznie pomaga w życiu codziennym, to coś, na co od lat czekałem – szczególnie jeśli prowadzi się własną firmę lub po prostu goni się w piętkę, próbując pogodzić obowiązki zawodowe i sprawy prywatne. Niemniej jednak, w polskich realiach wydatek ponad 700 zł miesięcznie za możliwość korzystania z nowoczesnego narzędzia to już raczej ekstrawagancja. Sam lubię testować narzędzia z najwyższej półki, ale z portfelem cudów nie zrobisz.

Cyfrowa inwigilacja – „hiperspersonalizacja” w praktyce

Otwarta deklaracja: „Będziemy was śledzić”

Przecieram oczy ze zdziwienia, gdy czytam wypowiedzi przedstawicieli Perplexity, a nawet samego CEO. Chyba po raz pierwszy ktoś tak otwarcie przyznaje, że „tak, będziemy śledzić niemal każdy twój ruch w internecie”. Cel tego śledzenia? Oczywiście, znów chodzi o „lepsze dopasowanie usług”, czyli hiperpersonalizację – wyższą niż wszystko, co do tej pory znaliśmy.

Co konkretnie Comet analizuje?

  • Twoje wyszukiwania i odwiedzane strony,
  • Aktywność w mediach społecznościowych,
  • Zakupy i preferencje zakupowe,
  • Terminarze, maile i zapytania do asystenta,
  • Twój sposób korzystania z przeglądarki.

Dane te, jak przekonują przedstawiciele Perplexity, mają być wykorzystywane do stworzenia „cyfrowego portretu” – takiego, który pozwoli serwować ci nie tylko trafniejsze produkty, reklamy i propozycje, ale też automatycznie rezerwować usługi czy planować podróże zgodnie z zasłoną preferencji.

Siedząc z kawą przy stole i rozmyślając nad tym, czy i w jakim momencie przekroczymy granicę prywatności, czuję pewien niepokój. Z jednej strony doceniam wygodę, z drugiej – nie podoba mi się pomysł oddania pełnej kontroli nad swoją cyfrową tożsamością komuś obcemu, nawet jeśli to „tylko“ algorytm.

Po drugiej stronie lustra: cyfrowa transparentność czy iluzja wyboru?

Prawda jest taka, że dziś niemal każda większa firma analizuje i wykorzystuje nasze dane – najczęściej „w trosce o nasze dobro”. Jednak skala i otwartość, z jaką robi to Perplexity, to zupełnie nowy rozdział. Przypomina mi się tu stary dowcip o tym, jak to nasz komputer wie o nas wszystko, a my po cichu godzimy się na to w imię wygody.

Nie bez kozery mawia się, że najcenniejszą walutą XXI wieku są właśnie dane. I jeśli Comet rzeczywiście stanie się cyfrowym odpowiednikiem Google, to nie mam wątpliwości, że wyznaczy nowy standard, gdzie granica pomiędzy personalizacją a inwigilacją właściwie się rozmywa.

Technologiczny wyścig – kto kartą przetnie stół?

Perplexity rośnie na oczach całego świata

Startupy AI od dłuższego czasu próbują wywrócić stolik tuzom branży internetowej. Perplexity, konsekwentnie budując swoją pozycję, już dziś przyciąga uwagę największych inwestorów: wśród nich jest nawet Jeff Bezos oraz grube ryby z NVIDIA. Firma chwali się miliardowymi wycenami i ambitnymi planami. Robi wrażenie – fakt, chociaż historia zna już niejeden „startup cud”, który błyskawicznie znikał w mrokach zapomnienia, kiedy tylko realia rynku okazywały się zbyt brutalne.

Z najnowszych doniesień wynika, że Perplexity już współpracuje z międzynarodowymi partnerami, choćby Deutsche Telekom przy prototypowaniu nowoczesnego smartfona z AI.

Agent przeglądarkowy – piekło czy zbawienie?

Nie ukrywam, że dla mnie, zwłaszcza z punktu widzenia osoby zajmującej się wdrażaniem narzędzi AI i automatyzacją marketingu, wizja posiadania własnego „przeglądarkowego agenta” jest kusząca. Przestajemy być ograniczeni do ręcznego szukania czegokolwiek – wystarczy rzucić hasło, a Comet sam poradzi sobie z większą częścią zadań.

Jednak każdy kij ma dwa końce. Skok technologiczny cenimy wtedy, gdy dostajemy szybki zwrot wygody i efektywności. Gdy jednak za każdą funkcją stoi wszechobecna inwigilacja, rodzi się pytanie o to, czy cena, jaką przyjdzie nam zapłacić w przyszłości, będzie rzeczywiście do przyjęcia.

Przyjaciel czy wróg? Rola AI w codzienności użytkownika

Automatyzacja – szansa na nowe podejście do codziennych spraw

Marzę czasem, żeby wśród tych wszystkich pośpiechów i natłoku informacji ktoś ułożył mi dzień od A do Z. No i proszę, doczekałem się narzędzia, które przynajmniej częściowo to umożliwia.

Co możesz zyskać korzystając z Comet?

  • Realne wsparcie przy wyszukiwaniu informacji (bez konieczności przeklikiwania się przez strony o wątpliwej jakości),
  • Szybsze podejmowanie decyzji zakupowych (asystent sam wskaże najkorzystniejszą ofertę),
  • Poczucie, że czas poświęcany na żmudne czynności cyfrowe zostaje skrócony do minimum,
  • Integrację wielu narzędzi (maile, kalendarz, historia przeglądania) w jednej aplikacji.

Przyznaję, że dla zapracowanego marketera czy biznesmena – to rozwiązanie z kategorii tych, które mogą znacząco poprawić jakość życia. Szykuje się tu rewolucja na miarę pierwszych telefonów z dostępem do internetu. Ale czyż każdej rewolucji nie towarzyszy cień niepewności i odrobina strachu?

Czy masz wybór?

Właśnie – pytanie, czy korzystając z takich narzędzi, mamy tak naprawdę jakikolwiek wybór? Deklaracje graczy rynkowych są jednoznaczne: zgadzasz się na śledzenie, w zamian dostajesz wygodę. Masz wrażenie, że to cena, której nie da się wynegocjować.

Patrzę na to z dystansem kogoś, kto od lat śledzi wszelkie trendy technologiczne: na początku zgrzytamy zębami, ale już po kilku tygodniach wielu z nas nie wyobraża sobie życia bez nowej funkcji czy aplikacji. Tak było z komunikatorami, z płatnościami online i ze streamingiem. Teraz czas na kolejną granicę – inwigilację w zamian za personalizację.

Stawką są nasze dane – o co gra Perplexity?

Twoja zachowawczość wystawiona jest na próbę, gdy każdego dnia widzisz nowe propozycje „udogodnień” w zamian za pełen dostęp do tego, kim naprawdę jesteś online.

To właśnie dane – a raczej ich wartość rynkowa – stały się nowym paliwem współczesnej ekonomii. I choć od zawsze wiedzieliśmy, że Google, Meta czy Apple zbierają o nas więcej niż chcemy przyznać, to jednak model Perplexity, przynajmniej na starcie, nie ukrywa niczego pod płaszczykiem troski o użytkownika.

Główne zagrożenie?

  • Trwała utrata prywatności na rzecz coraz bardziej inwazyjnych narzędzi.
  • Zgoda na profilowanie pod każdy możliwy aspekt życia.
  • Możliwość wykorzystania zebranych informacji nie tylko do celów reklamowych, ale także do działań, o których dziś nawet nie mamy świadomości.

Przyznam, że śledząc tę śmiałą próbę przełamania status quo, czuję się trochę jak widz spektaklu, którego finał jest trudny do przewidzenia. Z jednej strony podziwiam odwagę twórców, z drugiej – obawiam się, że stajemy się królikiem doświadczalnym w eksperymencie społecznym na globalną skalę.

Jak wygląda przyszłość Comet? Marka jutra czy kolejna moda?

Moje doświadczenie pokazuje, że w technologii obowiązuje brutalna zasada: przetrwają ci, którzy zaoferują nie tylko nowość, ale też realne korzyści na każdej płaszczyźnie użytkowania.

Co planuje Perplexity?

  • Upowszechnienie darmowego dostępu do Comet,
  • Wprowadzenie automatycznych zakupów i rezerwacji usług przez przeglądarkę,
  • Tryby dla firm oraz użytkowników indywidualnych,
  • Opracowanie wersji mobilnych i urządzeń sprzętowych obsługiwanych przez AI.

Czyli – wyjście poza dotychczasowe ramy i próba stworzenia platformy, która stanie się cyfrowym centrum sterowania codziennością przeciętnego użytkownika.

Mnie fascynuje możliwość oszczędzenia czasu i energii. Ale gdy czytam kolejne doniesienia prasowe o nowych testach, współpracy z innymi gigantami czy rosnących inwestycjach, zadaję sobie pytanie, gdzie jest granica pomiędzy funkcjonalnością a inwigilacją. Często mam ochotę rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady – i to najlepiej z wyłączonym telefonem.

Wnioski – czy warto bać się Comet?

Nie da się ukryć, że Perplexity Comet rusza właśnie z miejsca, które większość użytkowników uznałaby za nieosiągalne. Przeglądarka z cyfrowym asystentem, śledząca nasze zachowania do granic możliwości, to przyszłość, którą część z nas przewidywała już dawno temu. Trudno jednak powiedzieć, czy masowy odbiorca szybko zaakceptuje tak wysoką cenę za personalizację. Mam przeczucie, że większość zdecyduje się poczekać na wersję darmową, testując nowości zachowawczo, jak zwykle zresztą bywa na naszym rynku.

Zwykle żartuję, że w polskiej rodzinie nawet o nową kuchenkę gazową trzeba się naradzić, więc tym bardziej nie dziwi mnie, że o rewolucyjnej przeglądarce z AI każdy najpierw przeczyta opinie w internecie i posłucha znajomych.

Nie mam złudzeń – prędzej czy później przesiądziemy się na rozwiązania, które pozwolą nam żyć szybciej, łatwiej (choć nie zawsze bezpieczniej). Najważniejsze to zachować zdrowy rozsądek, nie dać się zwariować i, jak mawiali nasi dziadkowie, „mieć oczy dookoła głowy”.

Patrząc na Comet dziś, widzę narzędzie na miarę czasów – pełne potencjału, ale też ryzyka. A Ty? Na co się zdecydujesz? Oby ta decyzja rzeczywiście należała do Ciebie.

Najczęstsze pytania i odpowiedzi (FAQ)

Czy Comet naprawdę jest taki przełomowy?

Comet to pierwsza przeglądarka, która faktycznie integruje zaawansowaną sztuczną inteligencję działającą w tle. W mojej opinii zmienia sposób interakcji z internetem – choćby przez możliwość zlecania wieloetapowych zadań cyfrowemu asystentowi.

Czy każdy może już teraz korzystać z Comet?

Obecnie dostęp mają tylko użytkownicy wersji Perplexity Max (płatna subskrypcja). Z czasem planowane jest udostępnienie wersji darmowej.

Jakie są największe plusy Comet?

  • Znacząca automatyzacja codziennych zadań,
  • Możliwość integracji różnych usług w jednym miejscu,
  • Znakomita personalizacja wyników i rekomendacji,
  • Szybsze i trafniejsze wyszukiwanie informacji.

Jakie poważne zagrożenia widzę w używaniu tej przeglądarki?

  • Utrata prywatności na rzecz personalizacji,
  • Możliwość profilowania zachowań na niespotykaną wcześniej skalę,
  • Ograniczona na początku dostępność,
  • Wysoka cena dla liderów cyfrowej rewolucji.

Czy warto korzystać z Comet już dziś?

Osobiście polecam przetestować, jeśli jesteś pasjonatem innowacji i nie boisz się nowości. W przypadku podejrzliwości wobec cyfrowego śledzenia – lepiej poczekać na rozwój sytuacji.

Podsumowanie refleksji

Świat zmienia się na naszych oczach – a z nim narzędzia, którymi zarządzamy swoją codziennością. Comet pokazuje, że nie masz co liczyć na prywatność, jeśli chcesz być w pierwszym szeregu użytkowników nowych technologii. Paradoksalnie jednak, to my sami decydujemy o tym, jak głęboko pozwalamy zaglądać korporacjom w nasze życie. Osobiście mam mieszane uczucia, bo z jednej strony kusi mnie nowość, ale patrzę z niepokojem na kolejny etap cyfrowego Big Brothera.

Na koniec powiem tylko tyle: nie ma róży bez kolców. Warto czasem zachować zdrowy dystans i patrzeć pod nogi – żeby nie poślizgnąć się na własnych cyfrowych śladach.

Masz pytania lub chcesz podyskutować o przyszłości cyfrowego świata? Zostaw komentarz pod wpisem. Ciekaw jestem Twojego punktu widzenia.

Źródło: https://mamstartup.pl/perplexity-idzie-sladami-google-nowa-przegladarka-ma-sledzic-wszystko-co-robisz-online/

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry