Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Nowa funkcja Canvas od OpenAI ułatwia pracę z dokumentami i kodem

Nowa funkcja Canvas od OpenAI ułatwia pracę z dokumentami i kodem

Wprowadzenie do Canvas – jak AI staje się nieodłącznym pomocnikiem twórcy

Przez ostatnich kilka lat współpracowałem z rozmaitymi narzędziami wspomagającymi codzienną pracę nad tekstami i kodem. Szczerze przyznam, że kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia o Canvas od OpenAI, miałem mieszane uczucia – mnóstwo takich rozwiązań znika szybciej, niż się pojawia. Jednak wystarczyło kilka tygodni zabawy z tym „płótnem”, żebym sam się przekonał, jak bardzo takie narzędzie może usprawnić życie. W czerwcu 2025 roku, OpenAI pochwaliło się czymś, co jeszcze bardziej przyspiesza bieg codziennych spraw – funkcją eksportowania dokumentów i kodu do rozmaitych formatów. Żadnych cudów, tylko zdrowa prostota. A ja od razu pomyślałem: “No i wreszcie ktoś pomyślał o ludziach”.

Zacznijmy jednak od początku, żeby pokazać pełny obraz możliwości, jakie przynosi Canvas – nie tylko tej najnowszej, choć – przyznam – wyjątkowo wygodnej funkcji eksportu.

Czym tak naprawdę jest Canvas od OpenAI?

Kiedy pierwszy raz odpaliłem Canvas – narzędzie integrujące sztuczną inteligencję GPT w formie interaktywnej przestrzeni tekstowo-kodowej – od razu poczułem, że ktoś wreszcie posłuchał głosów zwykłych użytkowników. To już nie jest tylko kolejny czat z AI, do którego wrzucasz pytanie i czekasz na suchą odpowiedź. Canvas oferuje coś, co w sumie trudno jednym zdaniem opisać:

  • Interaktywność na wyciągnięcie ręki – edytor pozwala mi notować, układać, testować, poprawiać, aż wreszcie publikować i współdzielić moje pomysły. Zarówno gdy pracuję samotnie wieczorami nad kolejnym blogiem, jak i w większym zespole podczas konsultowania kodu z kolegami.
  • Zaawansowane wsparcie AI podczas pisania i programowania – w każdej chwili mogę zaznaczyć fragment tekstu, poprosić ChatGPT o zmianę stylu, skrócenie lub rozwinięcie, przetłumaczenie lub wyjaśnienie. Trochę jakbym miał wirtualnego redaktora czy mentora, gotowego na każde moje skinienie.
  • Wizualizacja kodu i dokumentów – możliwość prezentacji bloków kodu czy nawet rysowania prostych diagramów, kiedy próbuję rozgryźć, gdzie w projekcie „pies pogrzebany”.
  • Szybkie testowanie i uruchamianie kodu – piszę fragment Pythona, kliknięcie, i już widzę rezultaty, bez przełączania się do zewnętrznego edytora czy terminala. Oczywiście nie jest to IDE z krwi i kości, ale w codziennych zadaniach – rewelacja.
  • Pełna historia zmian w projektach – sam często łapię się na tym, że wracam do wcześniejszych wersji dokumentu albo kodu, by złapać, co kiedy się zmieniło.

W skrócie: Canvas stał się dla mnie cyfrowym stołem warsztatowym, na którym praca z AI staje się bardziej naturalna, mniej sztucznie „cyfrowa”, a bardziej po ludzku wygodna.

Nowa funkcja eksportu – od słów do czynów, od kodu do plików

Kiedy OpenAI ogłosiło możliwość eksportu efektów pracy z Canvas do rozmaitych formatów, od razu mnie to zainteresowało. Nie chodzi tylko o kolejny fajny „ficzer”, ale realne usprawnienie codziennego życia – szczególnie gdy deadline goni, a klient nie lubi czekać.

Eksport tekstu – PDF, DOCX, Markdown

Wyobraź sobie, że kończysz ważny dokument – czy to raport, case study, czy ofertę. Do niedawna, kiedy pisałem w rozmaitych edytorach (a trochę ich już przerobiłem), czekała mnie jeszcze żmudna ścieżka: kopiowanie, poprawianie formatowania, wklejanie do Worda czy innego narzędzia, bo ktoś potrzebuje koniecznie PDF-a. Teraz wszystko odbywa się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – tworzę dokument w Canvas, klik, i mam gotowy plik PDF, DOCX czy Markdown. Bez przestawiania czcionek, poprawiania tabelek, czy walki z polskimi znakami…

Moje doświadczenie z tą funkcją? Miałem niedawno sytuację, gdzie na gwałt trzeba było poprawić dokumentację dla partnerów zagranicznych projektu open-source. Kiedy dostałem plik do poprawy – i możliwość eksportu do Worda – moje życie stało się znacznie prostsze, a reszta zespołu nie musiała czekać na moją „ręczną robotę”.

Eksport kodu – .py, .js, .sql i inne rozszerzenia

Co innego, gdy pracujesz z kodem. Tu sprawa jest jeszcze ciekawsza – Canvas automatycznie wykrywa język programowania i pozwala pobrać plik w odpowiednim formacie. W praktyce – piszę czy modyfikuję kod SQL lub Pythona, klikam „export” i wyskakuje mi gotowy plik .py czy .sql, który od razu mogę dorzucić do repozytorium albo wysłać współpracownikowi.

Wcześniej bywało z tym różnie. Często musiałem przeskakiwać między aplikacjami, wycinać fragmenty kodu z czatu AI, przeklejać, czasem coś się rozjeżdżało… Zdarzyło mi się ominąć jakiś jeden średnik albo wcięcie – i potem siedzieć nad bugiem, który sam sobie zrobiłem przez prostą „kopiuj-wklej”. Teraz wszystko mam łatwiej poukładane. I te drobiazgi naprawdę robią różnicę, kiedy liczy się każda minuta.

Szybko i po polsku: efektywność w codziennych zastosowaniach

Nie da się ukryć: możliwość eksportu to udogodnienie, dzięki któremu szybciej zamykam zlecenia. Moi klienci coraz częściej proszą o dokumenty w wymaganym formacie, a ja po prostu nie tracę już czasu na przekonwertowywanie plików czy poprawki formatowania. Jak czasem mawiam pół żartem do kolegów: „Człowiek narzeka na każdy detal, dopóki nie dostanie prostszego rozwiązania”.

Canvas – co jeszcze kryje to narzędzie?

Z czasem zacząłem odkrywać w Canvas funkcje, które wykraczają poza prostą edycję i eksport. Oto co szczególnie mnie urzekło (w pozytywnym sensie):

  • Praca zespołowa i współdzielenie dokumentów – możliwość współpracy na jednym projekcie, dzieląc się linkiem i pozwalając innym na komentowanie lub edycję. To nie tylko wygoda, ale też realna szansa na wymianę doświadczeń „tu i teraz”.
  • Custom GPTs – asystenci idealnie dopasowani do projektu – każdy członek zespołu może mieć własnego, wyspecjalizowanego „pomocnika” AI, dzięki czemu zamiast szukać eksperta od marketingu, programowania czy języka angielskiego, korzystam z modeli już przeszkolonych na potrzeby projektu.
  • Możliwość połączenia z zewnętrznymi narzędziami – np. przez make.com czy n8n, automatyzując powtarzalne zadania biznesowe, mailingi, harmonogramy czy generowanie raportów. Dla mnie, jako fana automatyzacji, taki zestaw daje uczucie, że wszystko mogę mieć pod kontrolą – i to bez spędzania połowy dnia na klejeniu różnych aplikacji.
  • Wersjonowanie i historia zmian – każde kliknięcie, edycja czy poprawka trafia do rejestru, więc jeśli ktoś coś „popsuje”, zawsze możemy wrócić do poprzedniej wersji. Zdarzyło mi się już uratować projekt właśnie dzięki tej opcji.
  • Obsługa załączników i współpraca z treściami multimedialnymi – Canvas radzi sobie nawet z prostym osadzaniem obrazów czy plików PDF, co usprawnia przygotowanie gotowych zestawień czy ofert sprzedażowych.

A to wszystko z dawną polską zasadą: „nic na siłę, wszystko z głową”.

Dlaczego ta „drobna” zmiana w eksporcie jest istotna?

Możesz pomyśleć: „No dobrze, ale czy dodanie kilku przycisków do eksportowania plików to coś aż tak ważnego?”. Odpowiem: zdecydowanie tak! W mojej codziennej pracy jako marketingowiec i programista oszczędność nawet kilku minut dziennie – przy wielu powtarzalnych zadaniach – składa się na godziny w skali tygodnia czy miesiąca. Sprawna praca to mniej frustracji, mniej niepotrzebnego klikania i po prostu większa satysfakcja na koniec dnia.

Tego typu zmiany docenia się szczególnie wtedy, gdy gonią terminy, a klienci mają wymagania (i lubią poprawiać dokumenty w swoich formatach). Teraz, zamiast przebiegać ścieżkę przez kilka narzędzi do konwersji i formatowania, wystarczy jeden ruch myszką. Kilka razy już byłem tego beneficjentem i zaoszczędziłem niemało nerwów!

Canvas a konkurencja – za co polubiłem rozwiązanie od OpenAI?

Choć świat automatyzacji dokumentów czy programowania z AI jest coraz bardziej tłoczny, to Canvas od OpenAI ma kilka przewag, dzięki którym wygrywa z innymi narzędziami – przynajmniej w mojej opinii.

Canvas vs. Claude Artifacts

Nie sposób nie porównać Canvas do popularnych rozwiązań konkurencji, takich jak Artifacts od Anthropic. Podstawowa różnica? Sposób prezentacji i integracja AI w codziennym workflow. Canvas nie narzuca sztywnych ram – pozwala mi eksperymentować, współtworzyć, poprawiać, bez ciągłego przeładowywania czy przełączania okienek. Z Artifacts korzystałem przez pewien czas, ale szybko wróciłem do Canvas dokładnie dlatego, że mogłem prowadzić cały proces pisania, testowania i eksportu w jednym narzędziu.

Jeśli chodzi o eksport, Canvas – przynajmniej w moich testach – działał szybciej i płynniej, a wygenerowane pliki nie sprawiały problemów przy otwieraniu w różnych środowiskach.

Integracja z automatyzacjami make.com i n8n

Tu dotykamy kolejnej sprawy. Dla zespołów lub freelancerów, którzy automatyzują procesy sprzedaży, wysyłkę dokumentów czy raportowanie wyników, kluczowa jest możliwość szybkiego i bezpośredniego łączenia Canvas z platformami automatyzującymi. Osobiście od dawna korzystam z make.com i n8n – fajnie jest widzieć, jak Canvas dobrze dogaduje się z tymi rozwiązaniami. Koniec z przepisywaniem, z automatu podpinam nowo powstały dokument do moich workflow, a całość leci „po sznurku” w ustalone miejsce.

Codzienność z Canvas – doświadczenia z pierwszej ręki

Nie będę ukrywać, że nawet najlepsze narzędzia mają swoje kaprysy i wymagają przyzwyczajenia. Jednak przy codziennej pracy z Canvas przekonałem się, że:

  • Oswojenie nowego interfejsu nie zajmuje dużo czasu. Kilka prób, i już „palce same idą”, jak to mówią.
  • Funkcja eksportu działa niezawodnie – nigdy nie miałem sytuacji, by plik generował się z błędem lub był nieczytelny. Nawet przy większych, bardziej złożonych dokumentach, wszystko jest na swoim miejscu.
  • Dzięki współdzieleniu i historii zmian mogę współpracować z zespołem bez strachu o utratę efektów pracy. To nie tylko bezpieczeństwo, ale i wygoda – szczególnie gdy pracujemy asynchronicznie z domu czy z różnych miast.

W mojej ocenie, Canvas pokazuje swoją moc zwłaszcza w pracy zespołowej nad dokumentacją techniczną czy poważnymi projektami kodowymi, gdzie każdy szczegół i każda wersja mają znaczenie.

Znaczenie eksportu w pracy agencji marketingowej i nie tylko

Przygotowywanie ofert, prezentacji, raportów dla klientów – to chleb powszedni każdej agencji, w tym także Marketing-Ekspercki. Od lat szukamy sposobów na uproszczenie tych rutynowych zadań i oszczędzenie czasu na „papierologii”. Canvas daje nam coś więcej:

  • Szybkie przygotowanie materiałów w dowolnym formacie – łatwo przesłać finalny dokument bez żonglowania plikami w różnych aplikacjach.
  • Bezproblemowa współpraca z klientami – korzystając z funkcji eksportu, jestem w stanie przygotować prezentację czy raport w formacie, który jest kompatybilny z systemami klienta – niezależnie, czy preferują Worda, PDF, czy markdown.
  • Zintegrowane poprawki i wersjonowanie – klient zgłasza zmianę, przesyłam poprawiony plik, a jeśli pojawi się spór o wcześniejsze ustalenia – zawsze mogę sięgnąć do historii wersji.

Ten komfort na przestrzeni miesiąca pracy otwiera nowe możliwości kreacji i upraszcza kwalifikowanie leadów czy prowadzenie negocjacji.

Moje spostrzeżenia – kilka anegdot zza kulis Canvas

Zdarzyło mi się, że podczas przygotowywania szkolenia dla młodych programistów, jeden z uczestników poprosił o przykładowy kod w Pythonie. Dzięki Canvas przygotowałem fragment, pozwoliłem AI poprawić styl, sprawdziłem bezpośrednio w edytorze, a potem wyeksportowałem plik .py i przesłałem przez Teamsa. Cała operacja zajęła mi dosłownie 3 minuty – dawniej takie rzeczy zjadały godzinę, jeśli nie więcej.

Innego dnia klient przesłał poprawki do raportu w Wordzie, a ja – korzystając z eksportu do formatu .docx – mogłem je wprowadzić, podkreślić zmiany i odesłać finalny dokument. Takie „drobiazgi”, jak sam zauważyłem, przekładają się na realne zadowolenie po stronie zleceniodawcy oraz po naszej – oszczędzamy czas, a relacja biznesowa staje się bardziej partnerska.

Canvas i przyszłość pracy z AI

Nie ma co ukrywać – automatyzacja i AI to już nie przyszłość, tylko chleb powszedni. Canvas swoją nową funkcją wpisuje się w szerszy nurt ułatwiania procesu współpracy człowieka z maszyną. Wyzwania, jakie jeszcze przed nami, to przede wszystkim doskonalenie płynnej współpracy i wypracowanie nowych standardów komunikacji na linii człowiek – AI. Jeszcze kilka lat temu nikt by nie pomyślał, że napisanie dokumentu czy napisanie kawałka kodu da się zintegrować z generowaniem finalnych plików na kliknięcie.

Jako ktoś, kto spędza dużo czasu między Excellem, Wordem, IDE i Slackiem, doceniam to, że coraz więcej drobnych czynności, które kiedyś zabierały masę energii, teraz mogę załatwić automatycznie – a energia ludzka zostaje na naprawdę kreatywne rzeczy.

Integracja Canvas z ekosystemem AI i automatyzacji biznesowych

W Marketing-Ekspercki od dawna korzystamy z systemów make.com i n8n, które pozwalają budować automatyczne ścieżki – czy to wysyłanie gotowych dokumentów, czy publikację treści na blogach. Canvas pasuje do tego ekosystemu jak ulał. Jak wspomniałem wcześniej – eksport gotowych plików do konkretnych formatów po prostu upraszcza dalszą automatyzację – choćby procesów ofertowania czy rekrutacyjnych.

Uwielbiam, gdy mogę połączyć automaty z rzeczywistą wygodą pracy. Przykładowo: przygotowuję ofertę w Canvas, eksportuję ją do .pdf, a system pobiera plik, dołącza do templatu maila i wysyła do zainteresowanego klienta… Czad! Tutaj właśnie widać, jak mały szczegół – eksport – otwiera gospodarzowi cały dom możliwości.

Podsumowanie – Canvas jako codzienny pomocnik dla twórców i przedsiębiorców

Canvas od OpenAI, teraz z rozszerzoną możliwością eksportu dokumentów i kodu, faktycznie upraszcza pracę każdemu twórcy, redaktorowi czy programiście. Połączenie wygody, elastyczności i wsparcia „asystenta” AI sprawia, że mogę skoncentrować się na tym, co najważniejsze – kreacji i efektywnej realizacji celów.

Moje doświadczenie podpowiada, że nawet jeśli nie jesteś „technologicznym freakiem”, warto dać szansę Canvas – szybko przekonasz się, ile czasu i nerwów można zaoszczędzić, korzystając z tych udogodnień. Zresztą, sam od kilku miesięcy wyjść na swoje bez tego narzędzia bym już nie umiał.

W mojej ocenie, Canvas to przykład narzędzia uszytego na miarę czasu – dla tych, którzy nie lubią tracić energii na mozolne czynności, a wolą skupić całą swoją kreatywność właśnie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.

Solidna integracja z ekosystemem AI i narzędziami automatyzującymi powoduje, że przyszłość pracy z dokumentami i kodem zapowiada się naprawdę wygodnie. Jak mawiają: nie ma róży bez kolców, ale Canvas pozwala te kolce skutecznie omijać.

Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić cię do sprawdzenia tego rozwiązania na własnej skórze. Bo, jak to w życiu – najlepiej przekonać się samemu.

Źródła i inspiracje:

  • https://twitter.com/OpenAI/status/1933305323672252475?ref_src=twsrc%5Etfw
  • Doświadczenia własne oraz społeczności użytkowników narzędzi AI w branży marketingu, programowania i automatyzacji procesów

Źródło: https://x.com/OpenAI/status/1933305323672252475

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry