Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Google Asystent przestaje działać – co się dzieje z Gemini?

Google Asystent przestaje działać – co się dzieje z Gemini?

Google Home i Gemini

Mijają dni bez „Ok Google” – chaos w polskich domach

Jeszcze niedawno nie wyobrażałem sobie poranka bez mojego Google Home. Wystarczył jeden rzut okiem na salon, proste „Ok Google, zapal światło” jakby od niechcenia, i już mieszkanie poddawało się moim zachciankom. Wiem, że wielu z was miało to samo. Taka codzienność, do której łatwo się przyzwyczaić – technologia, która po prostu działała. Ale z dnia na dzień coś się zmieniło.

Asystent Google zaczął płatać figle: raz odpowiada, raz milczy, czasem wyrzuca do pulpitu, innym razem nie rozumie prostych poleceń. Z każdym kolejnym podejściem mam wrażenie, że Google Home nie poznaje mojego głosu – jakby zamienił się w uparty gramofon z lat 80., nie w XXI-wiecznego asystenta.

Nie jestem wyjątkiem. Fora, grupy facebookowe i komentarze pod artykułami aż kipią od podobnych historii. Zastanawiasz się pewnie, co tu się wydarzyło. Właściwie – sam do końca nie wierzyłem, dopóki nie zacząłem szukać głębiej.

Dlaczego Asystent Google zawodzi? Gemini przejmuje pałeczkę

Wyjaśnienie okazuje się zaskakująco proste, choć wcale nie napawa optymizmem – Google rozpoczęło stopniowe wycofywanie Asystenta Google i przesiadkę na eksperymentalną usługę Gemini. Nazwa brzmi nieco kosmicznie, ale zmiany są jak najbardziej przyziemne:
Google stawia wszystko na jedną kartę, promując nową generację AI, która – według obietnic – ma dać użytkownikom znacznie więcej niż „stary dobry” asystent.

Zresztą, widząc tempo rozwoju AI, mogłem się tego spodziewać. Na papierze nowe AI jest prawdziwą perłą w koronie: pisze teksty, generuje obrazy, pomaga w pracy i nauce. Ale codzienność szybko zweryfikowała marketingowe zapowiedzi.

Życie z Gemini: wzloty i upadki

Po pierwszych zapowiedziach miałem nadzieję, że zamiast blokad, pojawi się coś na miarę kolejnej rewolucji. Jak jest naprawdę? Mój dom stał się trochę poligonem doświadczalnym. To samo słyszę od znajomych z branży – wszystko działa, ale nie tak jak kiedyś, a czasem… nie działa wcale.

  • Polecenia głosowe przestały być niezawodne. Musiałem mówić głośniej, używać innych sformułowań, a i tak bywało, że rozmowa z urządzeniem kończyła się frustracją.
  • Znane i lubiane rutyny – czyli automatyczne zestawy czynności, np. wieczorne „Dobranoc” – zaczęły działać kapryśnie.
  • Urządzenia smart home wyraźnie spowolniły, pojawiły się opóźnienia i informacje o niedostępności usług.
  • Część kluczowych (jeszcze niedawno oczywistych) funkcjonalności, takich jak tłumaczenia w czasie rzeczywistym czy szczegółowe przypomnienia, została tymczasowo zablokowana.
  • Jednym zdaniem – nie ma róży bez kolców. To wdrożenie nowości kosztuje użytkowników sporo nerwów.

    Dlaczego Google porzuca Asystenta na rzecz Gemini?

    Patrząc całościowo, sytuacja wygląda na przemyślaną. Google inwestuje ogromne środki we własne AI oparte o zaawansowane modele językowe (zwane Gemini). Chodzi tu przede wszystkim o:

  • Wyprzedzenie konkurencji – sztuczna inteligencja to dziś najważniejsza dziedzina technologii.
  • Większą personalizację usług – Gemini ma uczyć się użytkownika lepiej, rozpoznawać kontekst i dostosowywać odpowiedzi do potrzeb rozmówcy.
  • Zaawansowane przetwarzanie informacji, generowanie treści, obrazy, czy nawet wsparcie w kreatywnych zadaniach.
  • To, co teoretycznie brzmi jak spełnienie marzeń każdego fana technologii, w praktyce jest jednak ryzykownym eksperymentem na otwartym organizmie. Wprowadzanie Gemini odbywa się stopniowo, funkcjonalności są „dawkowane”, a użytkownicy – zwłaszcza w Polsce – mają poczucie nieustannej tymczasowości.

    Zmiana bolesna, szczególnie dla starszych urządzeń

    Osobiście korzystałem dotąd z Google Home Mini (wersja 2019) oraz prostych wyświetlaczy. Szybko przekonałem się, że starsze sprzęty mogą nie doczekać wsparcia dla Gemini. Google nie gwarantuje, że wszystkie dotychczasowe urządzenia zostaną zaktualizowane. Wręcz przeciwnie, pojawia się coraz więcej doniesień, że „staruszki” zostaną bez wsparcia, a producent każe skupić się na nowych modelach.

    Zatem jeśli masz głośnik z poprzednich lat, może się wkrótce okazać, że przypomina zabawkę, która „chciałaby, a nie może”.

    Jak wygląda obecnie wdrażanie Gemini?

    Narzekania na Asystenta to, niestety, codzienność wielu z nas. Ale nie da się ukryć: Google inwestuje w przełomowe AI i szuka złotego środka – czegoś pomiędzy wygodą, a zaawansowaniem.

    Aktualizacje Gemini pojawiają się powoli, często w trybie testowym i początkowo tylko na wybranych urządzeniach. Sam przećwiczyłem tę ścieżkę na własnym sprzęcie. Część funkcji ruszyła od razu, inne – jakby utknęły w poczekalni.

  • Na najnowszych Pixelach czy flagowych smartfonach funkcje Gemini są bardziej imponujące – można już prosić AI o rozbudowane analizy, generowanie tekstów czy nawet wstępną interpretację obrazów.
  • Google zapowiada, że do końca roku wypuści wersję Gemini 2.5 Pro – przynajmniej dla wybranych użytkowników – poprawiającą „halucynacje AI” (czyli przypadki, gdy system zmyśla odpowiedzi).
  • Zwykli użytkownicy starszych sprzętów raczej niewiele na ten moment zyskają – tu będzie trzeba poczekać dłużej albo… wymienić urządzenie.
  • Niektóre rutyny, które do tej pory działały perfekcyjnie (np. codzienna lista zakupów, automatyczne podświetlanie mieszkania, czy precyzyjne zarządzanie muzyką), dziś wyświetlają komunikaty o błędzie lub w ogóle nie są dostępne z poziomu nowego AI. Przez chwilę miałem wrażenie, jakby cała moja automatyzacja domu cofnęła się o kilka lat.

    Utrudnienia dla użytkowników indywidualnych i biznesowych

    Stali czytelnicy naszego bloga wiedzą, że nie tylko prywatne życie stało się bardziej skomplikowane. Wielu przedsiębiorców wdrożyło asystenta Google Home do sal konferencyjnych czy biur open space. Automatyczne przypomnienia, zarządzanie rezerwacją sal czy „inteligentny sekretariat” w jednej puszce? Wszystko to dziś działa… no właśnie, różnie bywa.

    W naszej firmie testuję automatyzacje w make.com i n8n – rozwiązania pozwalające zintegrować niemal dowolne usługi, także z Google Home czy Nest Hub. Zmiany w API oraz niestabilność funkcji sprawiły, że workflow’y, nad którymi pracowaliśmy miesiącami, wymagają nagłych poprawek albo – niestety – przebudowy od zera. Przekłada się to na realne koszty, opóźnienia i konieczność tłumaczenia, dlaczego „magia” przestała działać.

    Codzienne przykłady irytacji

    Z życia wzięte:

  • Automatyczne powiadomienia push na smartfonach członków zespołu już nie zawsze są wysyłane po komendzie „Ok Google, rozpocznij spotkanie”.
  • Integracja z kalendarzem Google gubi zadania cykliczne albo wyświetla tylko część wpisów.
  • Wielojęzyczne spotkania? System nie tłumaczy już wszystkiego w locie – wcześniej działało to bez zarzutu.
  • Obsługa listy zakupów zamienia się w żart: raz ją wyczyta, raz po prostu zignoruje – wcześniej wystarczało jedno polecenie.
  • Nie chcę dramatyzować, ale to nie są drobiazgi, które można załatwić przeczekaniem.

    Co na to Google? Słowo przeprosin i obietnice poprawek

    Przez długi czas miałem wrażenie, że korporacje tej wielkości po prostu nie przyznają się do błędów. Tymczasem, ku mojemu zdziwieniu, tę kwestię skomentował nawet Anish Kattukaran – manager produktu Gemini. Publicznie przeprosił użytkowników za utrudnienia i zapewnił, że „do jesieni” zostaną wdrożone znaczące poprawki.

    Mogę zrozumieć taki otwarty ton, bo liczba zgłoszeń problemów poszybowała w górę niczym kurs bitcoina w dobrym miesiącu. Na razie pozostaje czekać, aż te zapowiedzi przełożą się na codzienną praktykę.

    Zmiany funkcji i zanikanie znanych możliwości

    Od kilku miesięcy obserwuję bardzo wyraźną tendencję: znane mi funkcje asystenta powoli znikają.

  • Nie mogę już w tak prosty sposób zarządzać przypomnieniami w języku polskim.
  • Niektóre funkcje konwersacyjne działają tylko po angielsku i to mocno wybiórczo.
  • Dla aplikacji na smartfonie Google Home pojawiają się aktualizacje, które wprowadzają Gemini, ale część funkcji znika „na zawsze”.
  • Wiele ustawień rutyn pozostaje szarych, czyli niedostępnych przez kilka tygodni.
  • Google tłumaczy się rozbudową AI oraz integracją nowych modeli, ale problem polega na tym, że użytkownicy zostali postawieni przed faktem dokonanym: masz Gemini, a jak nie działa – to znaczy, że… jeszcze nie wprowadzono tej funkcji.

    W rozmowach ze współpracownikami coraz częściej słyszę: „po co modernizować coś, co działało bez zarzutu?”. Właściwie trudno się nie zgodzić, choć zdaję sobie sprawę, że postęp techniczny czasem wymaga tak nieprzyjemnych kompromisów.

    Czy Gemini zastąpi w pełni Asystenta Google?

    Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć – rynek nowych technologii jest jak loteria. Z jednej strony wiemy już, że

  • Google nie zamierza rozwijać dalej dotychczasowego Asystenta – to raczej kwestia miesięcy, kiedy całkiem zniknie nawet z najbardziej popularnych urządzeń.
  • Wdrożenie Gemini jako uniwersalnego asystenta głosowego postępuje bardzo nierówno – w Stanach Zjednoczonych opcje są bardziej rozbudowane, w Polsce wciąż czekamy na wsparcie pełnego języka, obsługę wszystkich urządzeń i integracje, jakich sobie życzymy.
  • Niektóre funkcje nie wrócą w pierwotnej formie. Przykładowo – dynamiczne tłumaczenia czy obsługa przypomnień mogą być zbudowane na nowo, ale na innych zasadach.
  • Krótko mówiąc, to nie jest jeszcze ten moment, by czuć się w pełni komfortowo z nową odsłoną AI od Google. Zresztą – może niektórym z nas taki eksperyment się spodoba, inni zaś będą tęsknić za „starym dobrym” Asystentem.

    Jak radzić sobie w okresie przejściowym? Sprawdzone strategie

    Prawdopodobnie wielu z nas przeszło już całą listę „ratunkowych trików”, które zwykle podpowiadało samo Google albo internetowe fora. Niestety, prymitywne metody w stylu „wyłącz, włącz, zresetuj, ustaw od nowa” mają teraz moc raczej magiczną niż praktyczną.

    Z własnego doświadczenia wiem, że warto rozważyć kilka sensownych ruchów:

    • Regularnie aktualizuj oprogramowanie na wszystkich urządzeniach – zmiany wdrażane przez Google mogą pojawić się „z dnia na dzień” i nie wszystkie aktualizacje odbywają się automatycznie.
    • Bądź czujny na oficjalne komunikaty Google – śledź blogi, fora, social media firmy i polskie portale technologiczne. Często to właśnie tam pojawiają się informacje o dostępnych „obejściach” czy nowościach.
    • Testuj nowe funkcje, zanim zabraknie ci nerwów – bywa, że rozwiązanie Twojego konkretnego problemu pojawi się jako jedno z pierwszych, zanim dotrze do wszystkich użytkowników.
    • Rozważ alternatywne asystenty głosowe – choć to temat na osobny wpis, Alexa czy Siri bywały bardziej niezawodne w momentach burzliwych migracji technologicznych.
    • Backup rutyn i ustawień – zanim nadejdzie aktualizacja, odtworzenie swoich scenariuszy od zera może wymagać sporego wysiłku. Notuj ustawienia, zapisuj instrukcje – nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą.
    • Cierpliwość „jak u świętego” – niestety, na większość zmian nie masz realnego wpływu. Może to żadne pocieszenie, ale nie jesteś z tym sam.

    Sam już pogodziłem się z tym, że przez jakiś czas nie wszystko będzie działać jak w szwajcarskim zegarku. Traktuję to jak poligon – boję się, co będzie, gdy wreszcie nowa sztuczna inteligencja zaskoczy nas czymś wyjątkowym. Ale do tego – jeszcze daleka droga.

    Jak my, użytkownicy automatyzacji, możemy zachować spokój?

    W Marketing-Ekspercki od lat wdrażamy automatyzacje procesów biznesowych opartych o AI, narzędzia make.com czy n8n. Powiem szczerze: takie zmiany jak przejście z Asystenta Google na Gemini bardzo często burzą nasze, skrupulatnie budowane, workflow’y klientów. Większość platform integracyjnych stawia dziś przed nami nowe wyzwania – trzeba śledzić, czy dana funkcjonalność jeszcze istnieje, czy znów musimy coś „łatać”.

    Kilka razy przekonałem się już, że najlepiej sprawdzają się proste zasady:

    1. Opracuj właściwą dokumentację dla wszystkich automatyzacji – nawet jeśli dany scenariusz działa perfekcyjnie, miej zawsze „ściągawkę”, jak obsłużyć rzeczy ręcznie.
    2. Nie bój się stosować alternatywnych usług i narzędzi – mieć elastyczność rozwiązania, to nadal polisa na czarne dni. Tam, gdzie Google zawodzi, możesz posiłkować się choćby integracjami przez make.com.
    3. Prowadź komunikację z zespołem opartą o fakt, że „zmiana to codzienność” – chociaż brzmi to nieco coachingowo, to doświadczenie pokazuje, że lepiej być przygotowanym na awarię, niż spanikować w dzień ważnego spotkania.

    Mądry Polak po szkodzie – dokumentacja i alternatywy to klucz do spokoju ducha. Pamiętaj: nawet jeśli kolejny raz Twój głośnik się obrazi, dom można oświetlić ręcznie czy odpalić czajnik przyciskiem. Chyba, że – jak ja – automatyka jest już u Ciebie drugim imieniem.

    W którą stronę zmierza Google? Sprawy techniczne, ryzyko i perspektywa użytkownika

    Ze względu na skalę całej operacji, Google nie może sobie pozwolić na wycofanie z rynku czegoś, czego jeszcze nie zdążył ulepszyć. Część ekspertów podkreśla, że:

    • Zmiany architektury usług wymagają czasu i licznych testów – szczególnie w regionach takich jak Polska, gdzie preferencje użytkowników mogą różnić się od światowej średniej.
    • Polska wersja językowa jest traktowana po macoszemu, stąd opóźnienia (mój „ulubiony” komentarz na forach brzmi: „czy Google w ogóle wie, że jest tutaj Gemini?”).
    • Integracje ze smart home mocno się komplikują, zwłaszcza jeśli łączysz urządzenia wielu producentów.
    • Rynek smart home rozwija się szalenie szybko – kto dziś nie słyszał o Matter czy HomeAssistant? To nowe ścieżki, które trzeba znać.

    Google zapewnia, że cel to asystent „bliski człowiekowi”, który rozumie kontekst, a nawet poczucie humoru rozmówcy. Moje doświadczenie jest takie: czasem lepiej usłyszeć suchy komunikat „nie rozumiem”, niż tkwienie w niekończącym się kręgu prób i błędów.

    Opinia użytkowników – Gemini dalej raczkuje w Polsce

    Z rozmów prywatnych, testów firmowych oraz analiz forów internetowych wynika kilka spraw:

    • Większość użytkowników narzeka na brak płynności działania i wciąż niedoskonałe tłumaczenia.
    • Wersja polska Gemini nie dorównuje angielskiej pod względem możliwości (ani szybkości reagowania, ani komfortu rozmowy).
    • Nie wszyscy mają dostęp do wszystkich funkcji – szybko pojawia się frustracja, nawet u miłośników nowinek.
    • Technofani, którzy testują rozwiązania na najnowszych urządzeniach, wskazują raczej na eksplorację niż wygodę.

    Polskie przysłowie mówi: „Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”. Na ten moment dla wielu domów wróbel to stary Asystent, a gołąb – tęsknota za płynnym Gemini.

    Automatyzacja z AI w polskich realiach – praktyczne konsekwencje

    Jako entuzjasta automatyzacji domu i biznesu, śledzę nie tylko nowinki konsumenckie, ale także realny wpływ nowych technologii na mniejsze firmy czy klientów indywidualnych. Ostatnie tygodnie pokazały dobitnie, jak niestabilność ekosystemu Google potrafi utrudnić życie:

    • Firmy muszą błyskawicznie przebudowywać integracje w make.com, n8n czy innych narzędziach, bo dotychczasowe skrypty przestają działać, jeśli brakuje „starego” Asystenta.
    • Przyzwyczajenia domowników i zespołów biurowych są potężną barierą – gdy rozwiązanie przez lata działało, spadek sprawności rodzi natychmiastowe niezadowolenie.
    • W świecie integracji API liczy się czas reakcji i wsparcie techniczne – tu, niestety, nawet najszybsze odpowiedzi na forach Google bywają mało konkretne.

    Nie ukrywam – sam miałem przypadki, gdy w środku ważnego demo dla klienta element automatyki się „pokręcił”, bo serwer Google był aktualizowany na żywo. Chwila konsternacji, potem trochę śmiechu, no i wracamy do podstaw: ręczna obsługa, backup, dokumentacja.

    Warto czekać na Gemini?

    Jestem miłośnikiem nowinek technologicznych, ale nie noszę różowych okularów. Wiem, że Google nie odstąpi od rozwoju AI – kolejne modele będą coraz lepsze, sprawniejsze i wygodniejsze. Pytanie tylko, czy przeciętny użytkownik (czyli Ty) wytrzyma okres eksperymentów, „ślepych uliczek” i dziesiątek prób napraw błędów.

    Z drugiej strony mam też nieco nadziei – bo skoro giganci już ruszyli do boju, to może i dla nas, szarych użytkowników, coś pozytywnego się wykluje. Przynajmniej zostanie nam anegdota: „byłeś przy wdrażaniu nowego Google Gemini? Pamiętasz, jak musiałeś mówić do głośnika siedem razy?”

    Co dalej? Przepowiednia na 2024 i dalej

    Spróbuję spojrzeć trochę w przyszłość, choć nie wróżę z fusów:

    • Do końca roku Gemini będzie coraz lepiej zintegrowane z większością urządzeń Google Home – choć po drodze czeka nas jeszcze niejeden kryzys.
    • Starsi użytkownicy stracą dostęp do niektórych funkcji – jeśli Twój głośnik ma kilka lat, warto rozglądać się za nowym sprzętem lub alternatywnymi rozwiązaniami.
    • Automatyzacje oparte o AI będą coraz głębiej ingerować w nasze codzienne życie – i to nie tylko jako gadżet, ale realna pomoc i oszczędność czasu.
    • Google rozpocznie bardziej intensywną kampanię „ocieplania wizerunku” Gemini – spodziewaj się filmików promocyjnych, webinarów i instrukcji „krok po kroku”.
    • Zachęcam – rób kopie zapasowe scenariuszy automatyzacji, a jeśli nie chcesz być pionierem – odczekaj z przesiadką. Jak mówi stare przysłowie – „Pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł”.

    Osobiste obserwacje – życie bez Asystenta

    Ostatnie tygodnie spędziłem na trochę wymuszonej „odwyku” od Asystenta Google. Nie ukrywam, bywało niewygodnie i dziwnie cicho w mieszkaniu – szczególnie rano, gdy zwykle moje „Ok Google” budziło całą technologiczną świtę.

    Mogłoby się wydawać, że zniknięcie kilku funkcji to nic wielkiego. Tymczasem odkryłem, jak bardzo przyzwyczaiłem się do tej cyfrowej pomocy. Z drugiej strony, nabieram pokory – bo żadna sztuczna inteligencja nie powinna być nieomylna, a czasem weryfikacja człowieczeństwa systemów AI przechodzi przez drobne, codzienne absurdalne sytuacje.

    Znajomi śmieją się, że wracam do korzeni – ręcznie zgaszę światło, zanotuję na kartce listę zadań. Cóż, nowoczesność lubi płatać figle, a technika czasem zamienia się w „technikum”.

    Pytania i odpowiedzi – czego oczekują użytkownicy?

    Codziennie dostaję pytania:

    • Kiedy znowu będzie można korzystać z Asystenta Google bez ograniczeń? – Najpewniej nigdy, bo Gemini to przyszłość tej usługi.
    • Czy na starszych urządzeniach wrócą rutyny? – Raczej nie. Google stawia na nowe sprzęty, więc starych nie dogoni.
    • Kiedy Gemini „dogada się” po polsku tak, jak dawny Asystent? – Pożyjemy, zobaczymy. Najbliższe miesiące będą kluczowe.
    • Jak zabezpieczyć automatyzacje? – Spisać rutyny, dokumentować działania i… mieć plan „awaryjny”.

    Naucz się żyć bez złudzeń – rady z własnego podwórka

    Trzymając się przysłowia: „Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”. Zamiast czekać na idealną wersję AI, warto dziś zadbać o minimum komfortu:

  • Przestań liczyć, że wszystko „zadziała samo” – do automatyki trzeba podchodzić z chłodną głową.
  • Zachowuj instrukcje i backupy – nawet najprostsze listy potrafią uratować dzień.
  • Sprawdzaj uważnie aktualizacje i nowe funkcje – może akurat szybko wrócą do łask.
  • Rozważ instalację alternatywnych rozwiązań – jak ktoś mówi „Alexa”, to nie znaczy, że popełnił zdradę narodową…
  • Miej dystans do technologii – czasami ręczne włączanie światła czy zaparzenie herbaty to najlepsza medytacja na koniec dnia.
  • Podsumowanie – innowacje wymagają wyrozumiałości

    Zmiana bywa bolesna, szczególnie gdy wkracza do naszej codzienności bez ostrzeżenia.

    1. Google przechodzi z Asystenta Google na Gemini, co powoduje okresowe problemy w działaniu urządzeń smart home.
    2. W Polsce wdrożenie nowego AI wciąż jest mocno niedokończone – sprzęt, język, rutyny i integracje bywają ograniczone lub wadliwe.
    3. Zmiany dotykają użytkowników prywatnych i biznesowych, utrudniając życie, pracę i automatyzację codziennych czynności.
    4. Najbliższe miesiące to czas testów: będzie lepiej, ale droga do pełnej stabilności – wyboista.
    5. Bądź cierpliwy, dokumentuj ustawienia i śledź zmiany – wtedy unikniesz największych frustracji.

    Wiem, że wiele osób czuje się, jakby znalazło się na huśtawce emocji – od zachwytu nad potencjałem AI, po ostrą irytację z powodu niedziałających funkcji. W takim czasie najważniejsze to – nie tracić głowy, docenić to, co działa, i przygotować się na kolejną falę nowości.

    Do zobaczenia na kolejnych zakrętach technologicznej przygody – być może już z w pełni „rozmownym” Gemini, który zamiast pitać się o pogodę, zaproponuje ci dobrą kawę rano. Ale to, jak mawiał klasyk, pieśń przyszłości – na razie czeka nas czas zmian, testów i odrobiny cierpliwości.

    Źródło: https://spidersweb.pl/2025/07/asystent-google-home-gemini.html

    Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Przewijanie do góry