Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Aplikacja AR blokująca reklamy w rzeczywistym świecie codziennym

Aplikacja AR blokująca reklamy w rzeczywistym świecie codziennym

Aplikacja AR blokująca reklamy w świecie rzeczywistym

Nowy rozdział w walce z reklamą – czy to żart, czy zmiana reguł gry?

Przyznam szczerze – kiedy pierwszy raz usłyszałem o pomyśle blokowania reklam w świecie rzeczywistym, od razu przypomniały mi się żarty o tym, że za parę lat zaczną nam drukować reklamy na plecach, gdy za długo stoimy w kolejce w sklepie. A tu proszę – przyszłość nadeszła szybciej niż się spodziewałem.

Pojawiła się bowiem aplikacja Augmented Reality (AR), która „wycina” reklamy z naszej codzienności, wykorzystując zaawansowane okulary Snap Spectacles oraz sztuczną inteligencję Google Gemini. Belgijski programista podjął się tego zadania, łącząc dwa gorące trendy: rozszerzoną rzeczywistość oraz błyskawicznie rozwijającą się AI.

Tylko wyobraź sobie: idziesz przez zatłoczone centrum miasta, a wszystkie nachalne plakaty wyborcze, billboardy, krzykliwe logo fast-foodów i kolorowe opakowania po prostu… znikają z twojego pola widzenia. Apetyt rośnie w miarę jedzenia? Tu raczej odwrotnie – apetyt na święty spokój w otoczeniu wolnym od nachalnej reklamy.

Mechanizmy działania – jak to wszystko „wymazuje” reklamy?

Zaciekawiło mnie, jak ten belgijski twórca wpadł na pomysł, by reklamę rzeczywistości potraktować tak samo, jak reklamę w sieci. Jako osoba, która od lat działa w branży marketingowej i automatyzacjach, patrzę na ten temat podwójnie. Po pierwsze – jako użytkownik, któremu czasem reklamy naprawdę działają na nerwy. Po drugie – jako ktoś, kto na co dzień projektuje te wszystkie „magiczne” systemy, które nieustannie próbują walczyć o Twoją uwagę.

Przyjrzyjmy się zatem, jak funkcjonuje ta AR-owa blokada i w jaki sposób łączy najnowsze technologie sprzętowe i programistyczne.

Snap Spectacles – od gadżetu do narzędzia inżyniera

Okulary Snap Spectacles funkcjonują już od kilku lat, choć – przyznam się bez bicia – dotychczas kojarzyłem je głównie z zabawką dla influencerów, którzy chcą nagrywać klipy z perspektywy własnych oczu. Najnowsza, piąta generacja tych okularów pozwala jednak na znacznie więcej:

  • Analiza przestrzeni w czasie rzeczywistym. Dzięki kamerom oraz zestawowi czujników okulary rejestrują wszystko, co dzieje się wokół użytkownika.
  • Możliwość projektowania aplikacji AR. Snaphat umożliwia programistom eksperymenty z rzeczywistością rozszerzoną, a Snap OS otwiera drzwi do prawdziwych innowacji.
  • Szybki transfer obrazów do analizy przez AI.

Google Gemini – „oko” sztucznej inteligencji w realu

W tej układance to właśnie Google Gemini robi największe „czary-mary”. To sztuczna inteligencja, która potrafi błyskawicznie analizować obraz rzeczywisty pod kątem obecności znaków reklamowych, określonych logotypów czy nawet charakterystycznych barw i kształtów kojarzonych z reklamą. Z punktu widzenia technologii wygląda to, jakbyśmy dostali do ręki filtr, który zamiast nałożenia uroczego psiego noska po prostu „wyciera” przekaziory reklamowe.

Może zabrzmi to jak bajka, ale uczciwie – sam doświadczam tego, że algorytmy rozpoznawania obrazu coraz lepiej radzą sobie z trudnymi, niejednoznacznymi przypadkami. Inteligencja obrazu poradzi sobie już nie tylko z reklamą na billboardzie, lecz nawet z etykietą na słoiku dżemu czy napisem na chipsach, które trzymam w ręku podczas wieczornego seansu.

Jak wygląda blokowanie reklam?

Cały mechanizm blokowania polega na kilku prostych, choć wymagających technicznie krokach:

  • Obraz trafia do aplikacji AR.
  • Sztuczna inteligencja identyfikuje element uznany za reklamę. Robi to na podstawie analizy danych wizualnych oraz wzorców AI wytrenowanych do „wyłapywania” takich treści.
  • Fragment obrazu zostaje zakryty czerwoną ramką, a na środku pojawia się nazwa zablokowanej marki.
  • Reklama nie rzuca Ci się już w oczy – widzisz neutralne tło zamiast nachalnego przekazu.

Nie wiem jak Ty, ale ja już widzę, jak wiele osób marzy o takim spokoju podczas przechadzki po zatłoczonym centrum Warszawy czy Krakowa.

Nowa rzeczywistość bez reklam – marzenie czy utopia?

Jeśli chodzi o walkę z reklamami w świecie wirtualnym, wszyscy doskonale znamy adblocki. Ale w realu? Tu właśnie zaczyna się nowa bajka. Przynajmniej dla tych, którzy chcieliby mieć kontrolę nad potokiem bodźców napływających z każdej strony.

Od internetowych adblocków po blokowanie świata rzeczywistego

Sytuacja przypomina nieco klasyczną wojnę między reklamodawcami a użytkownikami internetów. Przez lata najpierw media zarzucały nas reklamami, później użytkownicy zaczęli zakładać blokady – aż w końcu Google zdecydowało się aktywnie walczyć z adblockami, utrudniając życie wszystkim tym, którym już przejadły się kolejne „okazje życia”.

W tym przypadku zyskujemy narzędzie do wyciszenia przekazu reklamowego nie tylko z internetu, lecz również z otoczenia codziennego. Niby niewiele, a jednak różnica jak między szumem autostradą a szczebiotem ptaków na ławce w parku.

Sztuczna inteligencja a rozpoznawanie reklam – czy systemy działają niezależnie?

Twórca aplikacji otwarcie przyznaje, że system jest jeszcze daleki od doskonałości. Są sytuacje, gdy reklama nie zostanie wykryta – na przykład, gdy jest nietypowa, subtelnie wkomponowana w architekturę lub mocno stylizowana. Również z neutralizacją takich reklam, które pojawiają się na ekranach LED czy telebimach algorytmy jeszcze sobie do końca nie radzą.

Widać jednak ogromny postęp – blokowanie treści na podstawie wizualnej analizy sceny w czasie rzeczywistym to już nie mrzonka, lecz konkretne efekty, które można oglądać na własne oczy. I tu dochodzimy do pytania: czy w tym tempie za kilka lat każdy będzie sobie mógł „profilować” rzeczywistość według własnych upodobań?

Eksperymenty i możliwości Snap Spectacles – co jeszcze potrafią te okulary?

Nie da się ukryć, że Snap Spectacles coraz częściej pojawiają się w laboratoriach programistycznych niż na ulicach miast. Sam miałem okazję poeksperymentować z wcześniejszą generacją i muszę powiedzieć, że to zaskakująco wdzięczne narzędzie. Najnowsze modele wprowadziły istotne usprawnienia:

  • Czujniki głębi pozwalają tworzyć mapy przestrzeni w „3D” – zyskujemy narzędzie do niezwykle precyzyjnego osadzania virtualnych treści w środowisku, bez dziwnych przesunięć czy tzw. dryfu obrazu.
  • Współpraca z systemami AI daje możliwość zintegrowanej analizy tekstów, obrazów i wyłapywania najbardziej charakterystycznych elementów reklamy.
  • Integracja z ekosystemem programistycznym otwiera drzwi do dalszych eksperymentów – np. wyświetlania wybranych informacji tylko osobom w okularach lub personalizowania przekazu dla każdego użytkownika.

Czy to oznacza, że już za chwilę będziemy w stanie wybierać, jakie elementy świata widzimy, a czego nie? W pewnym sensie – tak.

Od mapowania przestrzeni po własne filtry rzeczywistości

Mam zresztą przeczucie, że wkrótce każdy użytkownik takich okularów będzie mógł ustawić, co chce oglądać w swojej rzeczywistości. Zamiast reklam może pojawiać się np. prognoza pogody, newsy, cytat z ulubionej książki albo nawet motywacyjny tekst na poniedziałkowy poranek.

Jeżeli reklamodawcy nie lęgną się w oczach na samą myśl o tym, że mogą stracić pewność dotarcia ze swoim przekazem do szerokiego grona odbiorców, to być może po prostu jeszcze sobie nie uświadomili możliwości nowej technologii.

Czy społeczeństwo jest gotowe na „wyciszenie reklam”?

Kiedy opowiadam znajomym o takich projektach, reakcje są różne. Jedni mówią: wspaniale, nareszcie będę mógł w spokoju przejść przez miasto bez miliona bodźców. Inni kiwają głową z niedowierzaniem i pytają, czy za chwilę nie pojawi się aplikacja „AR-blokująca” sąsiada z bloku za oknem.

Nie da się ukryć, że granica między wykorzystaniem nowych technologii dla własnej wygody a ich nadużyciem jest cienka jak polska nitka bawełniana.

Zmęczenie reklamami – problem naszych czasów

Nie od dziś wiadomo, że zalew reklam wywołuje przesyt i coraz częściej prowadzi do tzw. ślepoty banerowej. Oczy oswajają się z widokiem kolorowych plakatów czy animacji, przez co po prostu przestajemy je zauważać. Z drugiej strony coraz więcej osób zwyczajnie czuje się atakowanych reklamą – na ulicy, w tramwaju, w sklepie, a nawet w domu (przecież smart TV nie próżnują).

Zastanawiałem się wielokrotnie, czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy samodzielnie mogli regulować poziom natężenia tego hałasu reklamowego. I wygląda na to, że projekt AR to właśnie próba dania nam tej wolności.

Granice ingerencji – nadzieje i obawy

Jest jednak druga strona medalu. Skoro technologia pozwala na zakrywanie reklam, równie dobrze może służyć do modyfikowania lub ukrywania innych treści. Pojawia się zatem pytanie o etykę – bo jeśli dziś wymazujemy billboard z „mega promocją”, to co przeszkodzi komuś za kilka lat „wymazywać” ważne komunikaty społeczne?

Takie rozważania to już nie są czcze dywagacje, a realne dylematy na styku etyki, prawa i biznesu.

Jak ta rewolucja zmieni marketing i reklamę?

Jako ktoś związany z branżą marketingową, czuję lekki dreszcz emocji, gdy widzę, jak technologia staje się coraz bardziej demokratyczna. Na początku byliśmy zachwyceni możliwością targetowania reklam do wybranych grup. Teraz młodzi programiści udowadniają, że równie dobrze możemy… „zniknąć” każdy przekaz, który nam się nie podoba.

Co zrobi reklama, gdy na nią nie spojrzysz?

Pytanie, które nie daje mi spokoju, brzmi: czy reklama w świecie bez reklam jeszcze ma sens? Jeśli docelowy odbiorca nie widzi billboardu, bo zakrywa go aplikacja w okularach AR, to czy reklamodawca powinien inwestować w kolejną kampanię outdoorową?

Przeczuwam, że jedyną odpowiedzią będzie poszukiwanie rozwiązań jeszcze bardziej subtelnych, angażujących, opartych o interakcję z konsumentem. Reklama przestanie być wyłącznie „nadawaną” treścią, a stanie się czymś w rodzaju gry, gdzie użytkownik będzie decydował, czy chce dać się wciągnąć w przekaz.

Marketing sensoryczny kontra „wyciszenie reklam”

Nie zapominajmy jednak, że człowiek to nie tylko wzrok. Jeśli reklama nie może przykuć uwagi plakatem, zaczynamy atakować zmysły dźwiękiem, zapachem czy dotykiem w punktach sprzedaży. Wydaje się, że to tylko kwestia czasu, aż zobaczymy kolejną falę marketingu sensorycznego – reklamy będą nas „znajdować” nie tylko oczami, lecz całą gamą bodźców.

Możliwe, że wkrótce marketing i technologia spotkają się na rozdrożu, gdzie konsument stanie się prawdziwym panem swojego doświadczenia. Jak mawia stare polskie przysłowie – „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”. Pozostaje pytanie, czy będziemy sobie ścielić świat bez reklam, czy jednak z odrobiną kolorowych plakatów dla równowagi.

Nowe zastosowania i przyszłość AR – czego możemy się spodziewać?

Tu pozwolę sobie na małą dygresję z własnego podwórka. Od lat zajmuję się automatyzacją procesów biznesowych, a w ostatnim czasie także wdrożeniami AI i AR w marketingu i sprzedaży. Widziałem już niejedną ciekawostkę technologiczną, ale efekty działania aplikacji blokującej reklamy są naprawdę niecodzienne.

Rozszerzona rzeczywistość – od rozrywki do narzędzi codziennego użytku

Jeśli AR zarezerwowane było jeszcze niedawno dla graczy Pokémon GO czy popularnych filtrów ze Snapchata, dziś obserwuję zmiany w kierunku praktycznych zastosowań tej technologii. Blokowanie reklam to jeden z kierunków – ale wyobrażam sobie wiele innych:

  • Tłumaczenie znaków drogowych i szyldów podczas podróży zagranicznej – AR przetłumaczy na żywo obce napisy na język polski.
  • Personalizacja informacji w przestrzeni biurowej – pracownik widzi to, co jest mu niezbędne do pracy: np. kierunki na Open Space, dostęp do dokumentacji czy harmonogram spotkań.
  • Wsparcie osób z niepełnosprawnościami – AR umożliwia np. powiększanie tekstów na plakatach lub sygnałowanie przeszkód w przestrzeni publicznej dla osób niedowidzących.

Osobiście fascynuje mnie wizja środowiska, w którym każdy użytkownik „pisze” swoją rzeczywistość: dobiera informacje, które chce widzieć – od filtru antystresowego po samodzielnie stworzone motywatory.

Gdzie postawić granicę – wolność tworzenia kontra odpowiedzialność?

Przy całym entuzjazmie wobec nowych technologii, mam świadomość, że każda innowacja niesie ze sobą także ryzyka. Jeśli dziś pozwolimy sobie na usuwanie reklam z życia codziennego, jutro może pojawić się pytanie, czy nie warto „poprawiać” otoczenia również w innych aspektach, np. cenzurować przekazy społecznie nieakceptowalne czy wręcz politycznie niewygodne.

Tu przychodzi mi na myśl stare polskie powiedzenie: „nie ma róży bez kolców”. Każda, nawet pozornie niewinna technologia, niesie ze sobą konsekwencje – i trzeba mieć tego świadomość, zanim świat całkowicie przemaluje się na pastelowe kolory AR.

Od entuzjazmu do codzienności – czy aplikacja AR zagości na dobre?

Wiele osób powie: „świetnie, tylko kto to będzie używał?”. Ja sądzę, że historia lubi się powtarzać – kiedy pojawiły się pierwsze telefony komórkowe, wróżono im krótką karierę wśród „gadżeciarzy”. Dziś nie wyobrażamy sobie bez nich życia.

Aplikacja AR, która pozwala „wyciszyć” reklamy w otaczającej nas przestrzeni, daje użytkownikowi poczucie realnej sprawczości. Moja obserwacja – szczególnie młodsze pokolenia są już zmęczone nachalnym marketingiem i gotowe zapłacić (dosłownie lub pracą programisty) za spokój i ciszę w miejskiej dżungli.

Możliwe konsekwencje rynkowe – co stanie się, gdy wszyscy wyłączą reklamy?

Wyobrażam sobie świat, w którym powszechna staje się możliwość zablokowania każdego niepożądanego przekazu reklamowego. Jak na to zareaguje rynek?

  • Firmy inwestujące miliony w reklamę outdoorową mogą stanąć przed koniecznością zmiany strategii.
  • Pojawi się wyścig o nowe formy dotarcia – np. działania niestandardowe, marketing partyzancki czy kreatywne „efemeryczne” przekazy.
  • Wzrośnie wartość kontaktu bezpośredniego z klientem oraz autentycznych rekomendacji.
  • Znowu wróci do łask reklama szeptana, znana chociażby z osiedlowych sklepików czy poleceń między znajomymi.

Za chwilę być może hasłem przewodnim stanie się powiedzenie: „dobry produkt sam się obroni”, choć jako marketer wiem, że rzeczywistość bywa dużo bardziej skomplikowana.

Humorystyczne spojrzenie na nowe technologie – lepiej wyjść na swoje?

Pozwól, że wtrącę tu trochę humoru, bo przecież polska mentalność nie znosi nadmiernej powagi na dłuższą metę. Osobiście już widziałem memy, w których ktoś siedzi w okularach AR i próbuje wyciszyć teściową podczas świątecznego obiadu – ot, efekty działania wyobraźni czy raczej polskiego dystansu.

Ktoś inny żartował, że w przyszłości aplikacja pojednawcza AR „wymaże” wszystkich, którzy mają na nas zły wpływ, a ja zastanawiam się, czy nie da się podpiąć do tego systemu automatyzacji z Make.com i n8n, by zintegrować blokowanie reklam z codziennym harmonogramem albo alertami pogodowymi.

Prawda jest taka, że technologia zawsze wyjdzie na swoje – bo nawet jeśli dziś służy do blokowania reklam, jutro ktoś znajdzie dla niej kompletnie inne, jeszcze bardziej nieoczekiwane zastosowania. W końcu „lepiej czasem wyjść na swoje, niż stać w miejscu”.

Integracje i automatyzacje – miejsce na kreatywność

Jako zdeklarowany fan automatyzacji biznesowych, nie zamierzam ukrywać, że już wyobrażam sobie wdrożenie takiej aplikacji z odpowiednimi integracjami. Gdyby podpiąć ją pod Make.com czy n8n, możliwe byłyby naprawdę zaawansowane scenariusze:

  • Blokowanie wybranych rodzajów reklam tylko w określonych porach dnia (np. reklama fast-foodów blokowana rano, ale już niekoniecznie wieczorem… bo przecież czasem nachodzi mnie „mały głód”!).
  • Automatyczne tworzenie raportu z wykrytych i zablokowanych przekazów – idealna opcja dla badaczy rynku czy marketerów szukających nowych trendów reklamowych.
  • Personalizacja widoku – zamiana reklam na neutralne zdjęcia z ulubionych miejsc, cytaty motywacyjne lub… sympatyczne kotki.
  • Integracja z systemami IoT – np. wyłączanie reklam w inteligentnych domach, gdy ich użytkownik wraca zmęczony do domu i marzy o świętym spokoju.

Nie ukrywam, że sam chętnie popracowałbym nad takim rozwiązaniem z naszym zespołem – bo możliwości wydają się niemal nieograniczone, a polska kreatywność nie zna granic.

Perspektywy rozwoju – czy AR zrewolucjonizuje świat marketingu w Polsce?

Pytanie, które często słyszę od klientów: „Czy naprawdę warto inwestować w takie technologie, czy to tylko kolejny chwilowy trend?”. Moja odpowiedź – to początek pewnej zmiany, która prędzej czy później dotknie każdej firmy działającej w branży reklamowej czy marketingowej.

W polskich realiach reklama zewnętrzna jest nadal „na topie” – jednak po wejściu na rynek tak zaawansowanych narzędzi, firmy będą musiały jeszcze bardziej skoncentrować się na jakości przekazu, autentyczności i zrozumieniu odbiorcy, a mniej polegać na sile rażenia billboardów czy plakatów.

Nowe technologie, nowe wyzwania prawne

Nie wolno zapominać, że regulacje prawne mogą wkrótce podążyć za technologią. „Wyciszanie” treści reklamowych w przestrzeni wspólnej może budzić kontrowersje – czy to już naruszanie wolności gospodarczej, czy raczej swoboda konsumenta do ochrony własnego komfortu psychicznego?

W Polsce bardzo żywa jest debata o reklamie w miejscach publicznych, a samorządy coraz częściej ograniczają możliwości ekspozycji reklamy zewnętrznej. Aplikacje AR mogą więc wpisywać się w szerszy trend – świadomego wykorzystywania nowych narzędzi do kreowania bardziej przyjaznego otoczenia.

Podsumowanie: świat bez reklam – marzenie czy złudzenie?

Patrząc na tempo rozwoju takich rozwiązań, coraz częściej łapię się na myśli, że granica między rzeczywistością cyfrową a analogową staje się płynna. Za chwilę będziemy sami tworzyć i modyfikować świat wokół siebie – nie tylko poprzez urządzenia w kieszeni, ale również „na nosie”.

Jako osoba z branży widzę w tym ogromne wyzwanie, ale i szansę na redefinicję tego, czym jest skuteczny marketing i co znaczy „jakość życia” w cywilizacji nasyconej reklamą.

Świat pozbawiony reklam wydaje się na pierwszy rzut oka utopijny – ale być może ta utopia przyjdzie szybciej, niż się spodziewamy. A wtedy pozostanie pytanie: czy rzeczywiście „nie ma róży bez kolców”, czy jednak niektóre kolce można po prostu wymazać za pomocą paru kliknięć?

Pozostaje tylko się przekonać, czy Polacy, znani z dystansu i zdrowego rozsądku, pokochają świat AR „wyciszający” reklamę, czy raczej będą szukać w nim kolejnej okazji do żartu, narzekania lub po prostu – wyjścia na swoje.

Mam swoje przeczucie.

My, Polacy, potrafimy balansować między powagą a humorem, a nowinki technologiczne przyjmujemy z lekkim dystansem. Ale jeśli aplikacja AR pozwoli choć trochę odetchnąć od nachalnych banerów, to kto wie – może wkrótce „rzeczywistość rozszerzona” stanie się u nas po prostu rzeczywistością codzienną.

Okulary AR blokujące reklamy

Źródła:
[1] purepc.pl
[2] informacje branżowe
[3] obserwacje własne, marketingspotkania.pl
[5] dokumentacja sprzętu SNap Spectacles

Artykuł opracowałem osobiście, z perspektywy praktyka i fana nowoczesnych technologii marketingowych. Jeśli interesują Cię automatyzacje i najświeższe pomysły z zakresu AI, śmiało zaglądaj na naszego bloga.

Źródło: https://www.purepc.pl/powstala-aplikacja-ar-blokujaca-reklamy-w-swiecie-rzeczywistym-za-pomoca-okularow-snap-spectacles-i-google-gemini-ai

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry