Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Perplexity próbuje przejąć Chrome za 34,5 mld dolarów

Perplexity próbuje przejąć Chrome za 34,5 mld dolarów

Wstęp – Technologiczna sensacja roku?

Jeśli miałbym wskazać jedną wiadomość, która tej jesieni wywołała poruszenie zarówno wśród branżowych ekspertów, jak i zupełnych laików, to niewątpliwie byłaby to oferta przejęcia przeglądarki Google Chrome przez startup Perplexity. Gdy usłyszałem o rzekomym planie zakupu ulubionej przez użytkowników przeglądarki za 34,5 miliarda dolarów, pomyślałem, że chyba komuś zabrakło porannej kawy albo zaszła jakaś pomyłka. Jednak w miarę, jak zaczęły spływać kolejne szczegóły, okazało się, że tu nic nie jest czarno-białe – świat startupów naprawdę potrafi jeszcze zaskoczyć.

Nie ma co ukrywać, że informacja o tej propozycji od Perplexity pojawiła się na ustach praktycznie wszystkich, od specjalistów SEO po ciocie na imieninach – każdy czuł, że coś dużego wisi w powietrzu. Sam złapałem się na rozmyślaniu nad tym, jak takie przejęcie mogłoby przeorać codzienność użytkowników internetu – no bo przecież Chrome towarzyszy nam jak stary znajomy, a tu ktoś próbuje wywrócić stolik, na którym od lat układają pasjansa branżowe rekiny.

Kontekst – Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta

Geneza: Dlaczego Google znalazło się pod ścianą?

Nie da się opowiedzieć tej historii, nie wspominając o tle – czyli wieloletnich problemach antymonopolowych Google. Amerykański Departament Sprawiedliwości od lat próbuje ujarzmić giganta z Mountain View, wskazując na praktyki, które miały zabetonować monopol na rynku wyszukiwarek i przeglądarek. Sprawa kwitła długo, a sądowy młot w końcu stuknął mocniej – w 2024 roku sędzia Amit Mehta stwierdził naruszenia przepisów antymonopolowych i ogłosił, że grozi rozważenie… przymusowej sprzedaży Chrome.

Jako ktoś, kto od lat obserwuje tę branżę, muszę przyznać: podobne decyzje to rzadkość, w kalendarzu dużych zmian można je policzyć na palcach jednej ręki. Przeglądarka Chrome to przecież oczko w głowie Google: narzędzie do łączenia użytkowników z wyszukiwarką, skrzynią wartościowych danych i de facto podstawą dochodzonego kapitalizmu platformowego.

Dane użytkownika – prawdziwa stawka w grze

Nie bez powodu usłyszałem kiedyś określenie, że w XXI wieku „dane to nowa ropa naftowa”. Tutaj masz krystaliczny przykład: Chrome pozwala firmie Google śledzić zachowania miliardów osób, personalizować reklamy, a finalnie zarabiać krocie na precyzyjnym targetowaniu.

Odebranie tej przewagi wydaje się ciosem – i to takim, po którym trudno szybko stanąć na nogi. Marcin Stypuła z Semcore (cytowany wielokrotnie przez media) jasno twierdzi, że takie „wyłączenie koneksji danych” może zrujnować model biznesowy giganta szybciej niż wszyscy się spodziewają.

Oficjalna batalia: co na to Google?

Oczywiście Google nie zamierza oddać pola bez walki. Słyszałem już różne argumenty: bezpieczeństwo i prywatność użytkowników, szeroko pojęte dobro innowacji, przyszły rozwój usług… To wszystko rozumiem, bo przecież każda firma trzyma się swojego. Jednak tendencja jest prosta: Alphabet broni się jak może, by nie pozwolić na wymuszoną sprzedaż.

Lubię patrzeć na tę sytuację przez pryzmat starego przysłowia: „nie ma róży bez kolców”. Cokolwiek się wydarzy, każda ze stron będzie musiała ponieść jakieś koszty.

Oferta Perplexity – Czy 34,5 miliarda to realna cena?

Jak powstał startup Perplexity?

Zanim przejdę do kwot i kalkulatorów, muszę opowiedzieć o samym Perplexity. To stosunkowo świeży gracz – startup rozpoznawalny głównie wśród pasjonatów AI i automatyzacji, takich jak ja. Perplexity nie zebrał dotąd fortuny na skalę Alphabetu, ale… właśnie ten element sprawia, że śmiała oferta brzmi trochę jak sprytna partyzancka zagrywka.

Firma, jak wynika z oficjalnych informacji, została wyceniona (na chwilę obecną) na 18 miliardów dolarów. Dla porównania, to nieco ponad połowa oferowanej przez nich kwoty. Pozostaje więc pytanie, jak chcą zamknąć tę finansową lukę. Perplexity sugeruje wsparcie kilku dużych funduszy, ale na rynku inwestycyjnym każdy taki komunikat warto traktować z przymrużeniem oka – jak mawiają, „co kraj, to obyczaj, a co startup, to prezentacja inwestorska”.

Realne wyceny Chrome

Wartość Chrome oscyluje w szerokim rozstrzale:

  • Według Bloomberga (analiza Mandeep Singh) – 15–20 mld dolarów
  • Według CEO DuckDuckGo, Gabriela Weinberga – nawet 50 mld dolarów
  • Perplexity oferuje dokładnie 34,5 mld dolarów, pozycjonując się centralnie po środku sporów wycen.

Biorąc pod uwagę, jaką bazę użytkowników daje Chrome (na świecie korzysta z niej regularnie 3–3,5 mld osób!), tę kwotę trudno uznać za fantazję. Sam Google nieraz płacił za przejęcia spółek kwoty uznawane początkowo za „graniczące z szaleństwem”.

Inni potencjalni nabywcy

To nie jest tak, że tylko Perplexity szuka swojej wielkiej szansy. W zakulisowych rozmowach pojawiają się OpenAI, Yahoo, DuckDuckGo i kilku mniej oczywistych graczy. Jednak z tego, co mi wiadomo (i co podają analitycy), Perplexity jako pierwszy zgłosił oficjalną pisemną ofertę z rozpisanymi warunkami. I nawet jeśli Google deklaruje zerowy zamiar sprzedaży – presja opinii publicznej potrafi czasem skruszyć największą opokę.

Oficjalny dokument: „Project Solomon”

W świecie startupów nic nie dzieje się bez stosu papierów z kodowymi nazwami. Perplexity ochrzciło swoją dokumentację „Project Solomon”. Według publikowanych szczegółów:

  • Oferta jest niewiążąca – nie zmusza Google do sprzedaży, nie pociąga za sobą konsekwencji prawnych w przypadku odmowy.
  • Perplexity deklaruje, że ma poskładane finansowanie i wsparcie funduszy venture capital.
  • Startup obiecuje zachować wsparcie i rozwój Chrome przez minimum 100 miesięcy.
  • Utrzymać ma również projekt Chromium jako oprogramowanie open-source.
  • Jest gotów wesprzeć przeglądarkę inwestycją 3 mld dolarów w dwa lata.
  • Użytkownicy mogliby wybierać domyślne ustawienia wedle uznania, co dla części z nas byłoby miłą odmianą.

Przyznam szczerze – czytam takie deklaracje i myślę: lubię marzycieli, ale też lubię liczby. Pytanie, jak taki startup planuje ogarnąć tempo i skalę, jakie narzuca globalny rynek przeglądarek.

Konsekwencje ewentualnej sprzedaży Chrome

Cios w serce biznesu Google

Google nie jest przecież fundacją charytatywną – Chrome to jeden z ich głównych kanałów zarobku. Dzięki śledzeniu zachowań i analizie wzorców użycia mogą reklamować z chirurgiczną precyzją, wyjść na swoje nawet w trudnych gospodarczo czasach.

Strata Chrome to:

  • Obniżenie efektywności reklamowej
  • Zagrożenie dominacji na rynku przeglądarek
  • Wzrost konkurencyjności wyszukiwarek alternatywnych
  • Ograniczenie przepływu unikalnych, rzadkich danych

Jeśli do tego dołożymy trend wzrostowy Edge czy Firefoxa oraz działania franczyzowe OpenAI i Yahoo, Google po raz pierwszy od lat poczuje prawdziwy wiatr w żagle, tylko że… wieje on raczej w twarz.

Zyski dla rynku i użytkownika?

Przeciętny Kowalski może sądzić, że takie przetasowania są dla niego bez sensu. Nic bardziej mylnego! Większa konkurencja to szansa na lepsze standardy, niższe ceny usług towarzyszących i szybszy rozwój innowacji. Być może także zwiększenie szacunku dla naszej prywatności, bo w końcu im więcej chętnych, tym trudniej zabetonować monopol na dane.

Realne ryzyka – nie każdy czar trwa wiecznie

Z drugiej strony eksperci Google przestrzegają: to, co dla jednych jest wybawieniem, dla innych staje się problemem. Szczególnie jeśli idzie o bezpieczeństwo użytkowników. Przekazanie tak potężnego ekosystemu startupowi może wiązać się z okresem niestabilności, błędów czy zmian polityki, których nikt się dziś nie spodziewa.

Wyobrażam sobie, jakie głosy oburzenia mogłyby rozbrzmieć w razie pierwszych „wpadek” – „a nie mówiłem?” byłby w ustach co drugiego komentatora. I choć ja sam jestem raczej optymistą, trudno nie dostrzec zagrożeń – bo przy takiej skali kosztowne potknięcia bywają nieuniknione.

Dlaczego Perplexity zdecydowało się na tak odważny ruch?

Motywacje startupu: marzenia o liderze rynku?

Z perspektywy Perplexity cała akcja wygląda trochę jak zagranie va banque. Firma przez ostatnie lata starała się zaistnieć głównie jako innowator w AI, big data i automatyzacjach biznesowych. Teraz dokładnie ten know-how próbuje przekuć w atut – inną sprawą pozostaje, czy taki ruch w ogóle byłby możliwy bez silnych inwestorów.

W oświadczeniach Perplexity nie brakuje szumnych obietnic:

  • Zatrzymanie Chrome w rękach „niezależnego operatora”
  • Inwestycje w dalszy rozwój otwartego ekosystemu
  • Postawienie na wybór konsumenta i pluralizm na rynku


Trochę to brzmi, jak klasyczna walka Dawida z Goliatem – i kto wie, może właśnie ten element stanowi dla producentów Perplexity główny impuls do działania.

Szanse na sukces – co mówi rynek?

Wielu komentatorów – i tu część daje głos wręcz ironiczny – twierdzi, że całe zamieszanie to dla Perplexity próba podniesienia własnego profilu medialnego. Startup wyceniony na połowę kwoty oferty, bez gwarantowanego dostępu do pełnego finansowania? Powiedzmy sobie szczerze – na razie to bardziej twardy PR niż realna rozgrywka, przynajmniej dopóki banki nie pokażą przelewów na odpowiednie kwoty.

Jednak taki widoczny medialnie ruch nierzadko daje efekt domina: wzrost wyceny, nowe rundy inwestycyjne, a w końcu i szansa na bardziej realne ruchy przejęć. Sam miałem okazję rozmawiać z inwestorami, którzy bardziej cenią odwagę niż rozwagę – może i tu Perplexity pokłada nadzieję.

Perspektywy dla branży, marketerów i zwykłych użytkowników

Automatyzacja i AI w nowej rzeczywistości

Stojąc po stronie ludzi od marketingu oraz automatyzacji (a właśnie tym zajmuję się na co dzień), od razu patrzę na temat z nieco innej perspektywy. Przejęcie Chrome przez startup AI-owy może totalnie przekształcić:

  • Możliwości targetowania reklam
  • Dostęp do użytkowników i danych o ich preferencjach
  • Standardy bezpieczeństwa i ochrony prywatności
  • Sposoby budowania narzędzi integrujących automatyzacje biznesowe

Narzekam czasem, że giganci wprowadzają zmiany powoli, a co za tym idzie – automatyzowanie marketingu bywa jak chodzenie po grząskim gruncie. Wyobraź sobie jednak, że stery przejmuje offowy gracz, inwestujący w szybki rozwój AI, stawiający na integracje w stylu make.com czy n8n. Mogłoby to przynieść istny wysyp nowinek dla marketerów – i to szybciej, niż zdążysz wypić poranną kawę.

Zmiana logiki ekosystemu

Nawet pobieżna lektura dokumentów Perplexity daje przedsmak dużych zmian:

  • Przeglądarka potencjalnie otwarta na nowe typy integracji
  • Możliwość wyboru domyślnych wyszukiwarek przez użytkownika (a nie tylko Google/search engine i reklamy z nim powiązane)
  • Deklaracje otwartości na community developerską i fintechową
  • Szansa na niższe ceny za dostęp do narzędzi i API dla twórców digitalowych rozwiązań

Osobiście wiem, że każda taka zmiana oznacza co najmniej kilka miesięcy chaosu, dostrajania obecnych rozwiązań oraz niepewności co do kompatybilności starych wtyczek i narzędzi. Jednak nawet największe „bolączki wieku dziecięcego” zwykle oznaczają w dłuższej perspektywie – przyśpieszenie pozytywnych procesów na rynku.

Co to oznacza dla zwykłych ludzi?

Chcesz korzystać z Chrome, ale nie przepadasz za wszechwładzą Google? W przypadku realizacji tej transakcji możesz dostać produkt bardziej „user-friendly”, z mniejszą ilością śledzenia i narzucania domyślnych ustawień.

Z drugiej strony, trzeba liczyć się z tym, że przejęcie nowego operatora będzie miało wpływ na stabilność działania, tempo aktualizacji i politykę bezpieczeństwa. W końcu, jak mówi stare powiedzenie: „kiedy drzewo upada, króliki mają żer, ale sowy gniazdo”. Zawsze ktoś na takim zamieszaniu zyska, a ktoś inny będzie musiał się przystosować.

Spojrzenie na przyszłość – możliwe scenariusze

Scenariusz 1: Brak zgody na sprzedaż, status quo

Sąd w USA nie nakazuje sprzedaży Chrome, Google odcina się od całego szumu, Perplexity i inni wracają do domów (albo przynajmniej czekają na kolejne okazje). Rynek chwilowo wraca do normy, ale pamięć o kryzysie zostaje. W branży reklamowej i automatyzacji jednak już teraz wielu czuje, że taki „sygnał ostrzegawczy” wymusi na Google większą elastyczność i łagodniejsze podejście do developerów.

Scenariusz 2: Zgoda sądu, nowy operator (Perplexity lub inny)

Opinia publiczna i regulatorzy wywierają presję, sąd każe Google oddać przeglądarkę. Kończy się epoka dominacji jednego operatora – zaczyna się nowy rozdział rynku – być może rynek płaci wyższą cenę za jakość, a my, użytkownicy, dostajemy prawdziwy wybór.

Nie jest wykluczone, że przejęcie Chrome przez startup Perplexity przewróci do góry nogami świat integracji z narzędziami business automation – tu widzę potencjał na „przetarcie nowych ścieżek” pod kątem marketingu i wsparcia sprzedaży.

Scenariusz 3: Rozłam, sprzedaż tylko Chromium jako open source

Sąd każe Google oddać jedynie kod Chromium, ale zostawia im core na własność. Rynek dostaje szansę na budowanie nowych przeglądarek na bazie open source, przy czym ekosystem się fragmentaryzuje. Dla automatyzacji i AI to dodatkowe możliwości, lecz i wyzwania związane z różnorodnością standardów.

Podsumowanie – technologiczny poker, w którym każdy coś stawia

Moje doświadczenia z branży nauczyły mnie, że patrzenie wyłącznie na liczby i deklaracje to za mało. W całej tej zawiłej rozgrywce najbardziej fascynujące są nie same liczby czy komentarze, ale przebudzenie świadomości, że nawet giganci muszą się czasem liczyć z realną konkurencją. I to – moim zdaniem – największa wartość zamieszania wywołanego przez Perplexity.

W świecie, gdzie automatyzacja, AI i integracje przesuwają granice możliwości biznesu z miesiąca na miesiąc, taka zmiana może być początkiem nowej ery – niekoniecznie lepszej, ale z pewnością ciekawszej. Ja osobiście z niecierpliwością czekam na kolejne ruchy i decyzje sądu, bo przecież każdy, kto tu gra, ma coś do stracenia, ale i do wygrania.

Na koniec zostawię ci taką refleksję, która towarzyszy mi od lat: rynek przeglądarek to tylko jeden z etapów wielkiej gry o nowoczesny internet. A jak wiadomo, „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą” – i choć dzisiaj jesteśmy tylko świadkami, jutro możemy się przebudzić w zupełnie nowym cyfrowym świecie.

FAQ – Najczęściej zadawane pytania

  • Czy Google zamierza sprzedać Chrome?
    Na ten moment Google oficjalnie zapowiada, że nie wyraża zgody na sprzedaż Chrome. Jednak decyzje sądowe oraz presja regulacyjna mogą wpłynąć na zmianę stanowiska w przyszłości.
  • Kto poza Perplexity interesuje się Cromem?
    W gronie potencjalnych chętnych pojawiają się takie firmy, jak OpenAI, Yahoo oraz DuckDuckGo, lecz dotychczas tylko Perplexity złożyło formalną ofertę.
  • Na ile realna jest oferta finansowa Perplexity?
    Oferta w wysokości 34,5 mld dolarów to kwota przewyższająca aktualną wycenę samego Perplexity. Startup deklaruje jednak wsparcie finansowe funduszy VC, co w praktyce oznacza, że zamierza korzystać z dźwigni inwestycyjnej.
  • Jakie mogą być skutki potencjalnej sprzedaży?
    Utrata Chrome przez Google oznaczałaby poważne zmiany na rynku reklamowym, przeglądarek i usług digitalowych. Zwiększenie konkurencji może przełożyć się na wzrost innowacyjności i większe możliwości wyboru dla użytkowników.
  • Co dalej?
    Decyzja o dalszych losach przeglądarki zależy w głównej mierze od postanowień amerykańskich władz oraz kształtu przyszłych przepisów antymonopolowych.

Zakończenie – technologia, która kształtuje świat

Świat technologii pełen jest niespodzianek i zwrotów akcji. Dziś jesteśmy świadkami kolejnego z nich – próby przejęcia najpopularniejszej przeglądarki na świecie przez startup, który jeszcze kilka lat temu istniał głównie na marginesie branży AI. Sam pamiętam, jak jeszcze nie tak dawno wydawało się, że w starciu z gigantem pokroju Google nikt nie ma nawet cienia szansy. Teraz okazuje się, że wystarczy jedna odważna propozycja, by przewrócić cyfrową planszę do góry nogami.

Jestem przekonany, że bez względu na ostateczny wynik tej batalii – wzrośnie świadomość, czym są dane, bezpieczeństwo i kontrola nad narzędziami, z których korzystasz codziennie. Trzymaj rękę na pulsie – bo nowe czasy, jak to w Polsce bywa, pokręcą się szybciej, niż sądzisz.

Źródło: https://crn.pl/aktualnosci/startup-chce-kupic-przegladarke-google-chrome/

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry