Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Przeglądarka Comet od Perplexity zrobiła mi zakupy i rezerwacje

Przeglądarka Comet od Perplexity zrobiła mi zakupy i rezerwacje

Test przeglądarki Comet od Perplexity

Pierwsze spotkanie z Comet: przeglądarka, która naprawdę “załatwia sprawy”

Z biegiem lat przeglądarki internetowe zmieniały się powoli – niby pojawiały się drobne udogodnienia, lecz podstawowe funkcje pozostawały praktycznie te same. Pewnego dnia trafiło do moich rąk narzędzie, które postanowiło zmienić ten układ sił – Comet od Perplexity. To coś zdecydowanie więcej niż okno do przeglądania stron. W istocie, miałem wrażenie, jakbym angażował wirtualnego asystenta – gotowego wykonać takie zadania jak rezerwacja biletów do kina, wysłanie potwierdzenia na e-maila czy nawet kupno biletów na pociąg – bez konieczności klikania po dziesiątkach podstron.

Nie będę ukrywać, że początkowo mój sceptycyzm był dość wyczuwalny. W końcu podobne obietnice często kończyły się dotąd rozczarowaniem. Jednak po kilku dniach testów przyznaję wprost – Comet potrafi naprawdę odciążyć codzienność. Słowo “przyszłość” przestało mi się kojarzyć jedynie z filmami science fiction.

Założenia Comet: “agent” AI w praktyce

Kiedy pierwszy raz odpalałem Comet, miałem wrażenie, że eksploruję coś świeżego – nie kolejne odgrzewane kotlety, tylko narzędzie wyraźnie wykraczające poza podejście znane z Chrome czy Safari. Samo podejście określono mianem agentowego wyszukiwania – czyli: już nie ja szukam i wybieram kolejne strony, a AI analizuje prośby i wykonuje konkretne czynności. Ta idea na papierze jest piękna, ale najlepsze jest to, że… w znacznej mierze faktycznie działa.

Co potrafi Comet?

  • Rezerwacja biletów do kina, teatru czy na koncert
  • Zakupy online bez konieczności samodzielnego wprowadzania danych
  • Przegląd i podsumowanie skrzynki mailowej
  • Organizacja kalendarza oraz planowanie spotkań
  • Podsumowanie długich dokumentów, wideo i aktywności na social media
  • Automatyczna obsługa powtarzalnych zadań w pracy i życiu codziennym

Do dziś pamiętam, jakie to było zaskoczenie: powiedziałem Comet, że chcę bilet do kina na piątkowy wieczór i żeby rezerwacja dotarła do mojej skrzynki. Po kilku minutach dostałem potwierdzenie – bilet opłacony, miejsce wybrane, a mail z informacją czekał już na mnie. Niby banał, a jednak robi wrażenie.

Od zapytania do zakupu – jak wygląda praca z agentem Comet?

Nowy sposób korzystania z Internetu

Wyobraź sobie taką sytuację: zwykle, aby zarezerwować bilet, musisz wejść na stronę kina, wybrać film, przewertować listę miejsc, wklepać swoje dane, opłacić, a potem odebrać maila. W Comet proces wygląda na pierwszy rzut oka banalnie: wpisujesz w panelu bocznym (zwanym **sidecarem**) proste polecenie po polsku, na przykład: “kup mi bilet na Dune 3 w piątek na 20:00, najlepiej gdzieś w centrum Warszawy”. I zaczyna się magia.

Przeglądarka najpierw szpera, analizuje – odpytuje bazy danych, rozważa dostępność miejsc, uwzględnia Twoje lokalizacje i preferencje. Krok po kroku agent AI przeprowadza cię przez cały proces – czasem zapyta o dodatkowe szczegóły (np. preferencje co do miejsca), po czym samodzielnie klika dalej, aż dochodzi do płatności i wysłania potwierdzenia. Wszystko jasne, przejrzyste i bez niepotrzebnego klikania.

Przypomina mi to trochę zabawę w delegowanie pracy – tylko że zamiast sekretarki mam po drugiej stronie AI. Czasem podsuwa rozwiązania lepsze, niż byłbym w stanie znaleźć samodzielnie.

Panel boczny, czyli centrum zarządzania

Główne interakcje skupiają się w bocznym panelu, który mocno przypomina nowoczesnego asystenta – tu wklepujesz polecenia, decydujesz, które zadania mają być wykonywane automatycznie, a które wymagają Twojej zgody. Co mi bardzo przypadło do gustu – możesz kontrolować, na ile “zaufasz” agentowi i pozwolisz mu decydować w Twoim imieniu.

Mam tu też wgląd do pamięci kontekstowej przeglądarki – do wcześniejszych poleceń i pytań. Dzięki temu, gdy przerwiesz sesję, kolejne polecenie bazuje na poprzedniej rozmowie. W praktyce – jeśli rano poprosiłem o organizację spotkania, a po południu chcę dołączyć do niego kolejnych gości, nie muszę tłumaczyć się od początku.

Siła automatyzacji – integracje i delegowanie zadań

Przyznam szczerze, że od dawna szukałem narzędzia, które nie tylko “ogarnia” internet, ale w pewnym sensie przejmuje za mnie żmudne zadania. Comet nie ogranicza się do własnego środowiska – pozwala na integrację z ponad 800 aplikacjami. Dla kogoś, kto zarządza zespołem czy prowadzi rozproszone działania marketingowe, to jak złapanie Pana Boga za nogi.

Wyobraź sobie, że planujesz spotkanie: wpisujesz polecenie, a Comet:

  • Wysyła zaproszenia do współpracowników
  • Rezerwuje salę konferencyjną
  • Wysyła automatyczne przypomnienia dzień przed spotkaniem
  • Opcjonalnie domawia catering i załatwia płatności

Wcześniej taka koordynacja pochłaniała mnóstwo maili i telefonów. Teraz – załatwione wewnątrz jednej przeglądarki. Bez fałszywej skromności – uratowało mi to niejedną sytuację.

Dlaczego Comet? Wady i zalety narzędzia z perspektywy użytkownika

Plusy, które naprawdę czuć

  • Automatyzacja powtarzalnych, żmudnych czynności – mniej klików, mniej stresu, więcej czasu na kreatywność i odpoczynek.
  • Obsługa języka naturalnego (w tym polskiego) – koniec z kopiowaniem tekstów czy przełączaniem się między aplikacjami.
  • Pamięć kontekstowa i precyzja odpowiedzi – nie raz zdarzyło się, że Comet wyłapał niuanse, których nie wychwyciłby klasyczny chatbot.
  • Dostęp do ponad 800 aplikacji oraz usług online – to ogromny wachlarz możliwości, szczególnie dla osób pracujących projektowo.
  • Skrócenie czasu obsługi codziennej korespondencji i zarządzania kalendarzem – coś, czego nie sposób przecenić, gdy dzień zapchany od rana do nocy.

Słabe punkty i niedociągnięcia, które dają się we znaki

Nie ma róży bez kolców, jakby to powiedziała moja babcia. Oto kilka rzeczy, które mogą zaboleć:

  • Wysoka cena subskrypcji – kwota 200 dolarów miesięcznie dla wielu osób jest barierą nie do przeskoczenia. Nawet w firmach budzi to czasem mieszane uczucia.
  • Dostęp ograniczony przez listę oczekujących i zamkniętą betę – czasami miałem wrażenie, że uczestniczę w jakimś elitarnym klubie, do którego nie każdy ma wstęp.
  • Problemy ze zgodnością na niektórych stronach – niektóre witryny są oporne, a dział IT w firmie potrafi rzucać kłody pod nogi.
  • Wpadki AI i mniejsze “wtopy” – od wysłania maila niewłaściwej osobie po zamrożenie sesji na mniej popularnych stronach. Bywa też, że AI nie radzi sobie z bardziej skomplikowanymi żądaniami.
  • Niekiedy wolniejsze działanie przy bardzo złożonych procesach – szczególnie przy integracjach z zewnętrznymi aplikacjami czy masowej wysyłce maili.

Nie ma co ukrywać – każdy, kto marzy o bezbłędnej automatyzacji, musi zdawać sobie sprawę z ograniczeń.

Codzienne życie z Comet – czy rzeczywiście można “wyjść na swoje”?

Na pewno nie jestem osobą, która z łatwością oddaje stery AI, szczególnie w sprawach zawodowych. Początkowo Comet traktowałem z dystansem, ograniczając jego “kompetencje” do prostych zadań. Jednak z czasem zacząłem korzystać coraz śmielej – planowanie kampanii marketingowych, umawianie spotkań, szybka analiza statystyk, zakupy służbowe czy obsługa służbowej poczty.
Dochodziło do sytuacji, że mając kilka godzin na przygotowanie zestawienia ofert dla klienta – Comet przygotowywał większość dokumentów, porównywał ceny, podsyłał podsumowania i automatyczne maile z propozycją spotkania. Zdarzały się wpadki, lecz sam proces nabrał tempa. Czułem, że rzeczywiście mogę więcej – po prostu nie tracąc czasu na “klikologię”.

Z drugiej strony, są obszary, gdzie agent AI nadal się potyka: obsługa nietypowych platform sprzedaży, strony blokujące boty czy personalizowane procesy rezerwacji w mniejszych lokalnych obiektach. AI mimo wszystko czasem potrzebuje mojej ręki – żeby tylko trochę podciągnąć go do pionu i naprowadzić na właściwe tory.

Kiedy Comet ratuje dzień?

Kilka przykładów z życia wziętych, które świetnie pokazują potencjał tej przeglądarki:

  • Planowanie wyjazdu służbowego: kiedy szeroko pojęty research, rezerwacje hoteli, bilety lotnicze, spotkania czy posiłki przechodzą przez jedno miejsce, a na końcu mam na mailu czy w kalendarzu gotowy plan dnia – bez żmudnych powtórek.
  • Obsługa ogromu e-maili podczas dnia roboczego: AI sugeruje, które wiadomości wymagają mojej reakcji, automatycznie odpowiada na powtarzające się zapytania, segreguje oferty, przypomina o nieodczytanych załącznikach.
  • Organizacja większego wydarzenia firmowego lub konferencji: plan zadań, lista maili, zaproszenia, rezerwacja obiektów – jeden agent, jedno polecenie.
  • Szybkie streszczenie filmów szkoleniowych czy obszernych raportów: AI podaje najważniejsze punkty, wyciąga clou tematu i przygotowuje podsumowanie, które mogę przekazać dalej zespołowi.

Nie raz miałem okazję przekonać się, że połączenie analizy, szybkiej komunikacji i pewnej dawki kreatywności AI faktycznie przekłada się na lepsze wykorzystanie dnia.

Integracja Comet w codzienną pracę – okiem praktyka automatyzacji

Jako osoba zawodowo związana z automatyzacjami (make.com, n8n, AI w biznesie) z zainteresowaniem obserwuję rozwój agentów typu Comet. Samo podejście do automatyzowania webowych tasków wymaga nowego modelu myślenia – bo nagle, to nie ja ustawiam reguły w n8n czy make.com, tylko deleguję swobodnie pojedyncze czynności przeglądarce, która “wie, co robić”.

Oczywiście, Comet nie zastąpi zaawansowanych scenariuszy automatyzacji, które buduję w systemach klasy LowCode, jednak rewelacyjnie uzupełnia workflow średniego szczebla:

  • Tworzenie podsumowań i prostych analiz
  • Automatyczna obsługa zaproszeń i komunikacja z kalendarzem Google
  • Przygotowywanie ofert
  • Współpraca z narzędziami biurowymi (np. szybki eksport danych, generowanie wyciągów)
  • Pierwszy kontakt i przekierowanie sprawy do właściwego działu

Dzięki temu, że przeglądarka pracuje w tle, cała moja uwaga może być skupiona na rzeczach istotnych – AI po prostu zdejmie ze mnie tę codzienną, powtarzalną “mrówczą robotę”.

Czy Comet wyznacza nowy standard pracy – czy bardziej eksperyment dla geeków?

Nie ma się co oszukiwać – obecny kształt Comet to narzędzie raczej dla pasjonatów nowych technologii, managerów, marketerów czy zespołów sprzedażowych, którzy lubią eksperymentować i wyciskać maksimum z każdego dnia. To nie jest propozycja “na wczoraj” dla typowego, domowego użytkownika, który zagląda do internetu przed snem z kubkiem herbaty – przynajmniej na razie.

Ale ci, którzy mają pracę pełną powtarzalnych obowiązków, zarządzają projektami, codziennie walczą z czasem i komunikacją – znajdą w Comet partnera, który odciąży ich z monotonii.

Wielu moich znajomych z branży już nie wyobraża sobie planowania podróży służbowych, przygotowywania kampanii reklamowych czy obsługi klienta bez jakiegoś wsparcia tego typu agentów AI. Z kolei ci, którzy nie lubią, gdy coś “myśli” za nich – mogą uznać Comet za ciekawostkę czy etap przejściowy.

Bezpieczeństwo, prywatność i zaufanie – gdzie leży granica?

Powierzanie agentowi AI dostępu do kalendarza, maili czy aplikacji budzi uzasadnione wątpliwości – o tym przekonałem się, rozmawiając ze znajomymi i zespołem IT w naszej firmie. Nie każdy jest gotów oddać swoje dane przeglądarce, która automatycznie wykonuje za nas czynności online. Zadałem sobie parę pytań:

  • Na ile mogę ufać mechanizmom bezpieczeństwa (szyfrowanie, ochrona prywatności)?
  • Jak bardzo “przyglądam się” rekomendacjom AI, zanim zatwierdzę ważne decyzje?
  • Czy pozwalam Comet samodzielnie przejmować kontrolę czy raczej zachowuję “czujność”?

Z mojej strony zawsze pozostawiam włączone powiadomienia i nie oddaję automatycznych płatności narzędziom AI – to kwestia zdrowego rozsądku i pewnych zasad BHP w sieci. Chociaż system szyfrowania i polityka bezpieczeństwa w Comet prezentuje się nieźle, to jednak w kluczowych sprawach wolę “mieć oko”.

Warto też wspomnieć o kwestiach prawnych czy regulacjach w poszczególnych krajach – wewnętrzne systemy firmowe mogą narzucać spore ograniczenia.

Moje prognozy i subiektywna ocena Comet

Patrząc na tempo rozwoju narzędzi agentowych, widzę wyraźnie – Comet pokazuje, dokąd zmierza rynek przeglądarek i usług online. Niewykluczone, że już za chwilę standardem stanie się przeglądarka, która “myśli, organizuje i ogarnia” za użytkownika, zamiast ograniczać się do wyświetlania stron.

Przy całej radości z możliwości, przyznam: nie widzę jeszcze momentu, w którym masowy użytkownik porzuci Chrome czy Firefoxa na rzecz agentowego Comet, głównie ze względu na cenę i pewną nieprzewidywalność w działaniu. Ale to się zmienia: pamiętam czasy, kiedy smartfon był luksusem, który “nie każdemu potrzebny”, a dziś nie wyobrażamy sobie dnia bez niego.

Wierzę, że za kilka lat podobnie będzie z przeglądarkami, które stają się naszym “asystentem od wszystkiego”. W świecie, w którym czas to najcenniejszy kapitał, automatyzacja i wygoda obsługi staną się wyznacznikiem sukcesu.

Podsumowanie moich testów – co działa, co nie i… czy było warto?

Mam świadomość, że ten tekst to raczej subiektywna opowieść niż naukowy raport. Znajdziesz tu szczere refleksje – słodko-gorzkie, czasem z nutką ironii. Czy Comet rzeczywiście “zrobił zakupy i rezerwacje za mnie”? Tak. Czy każda próba była idealna? Absolutnie nie.
Ale chwile, w których mogłem skupić się na pracy kreatywnej, zamiast “dłubać” w zadaniach powtarzalnych, zdecydowanie były warte tego eksperymentu.

Najważniejsze plusy:

  • Błyskawiczne delegowanie czynności online
  • Naturalność interakcji – po polsku, bez kombinowania
  • Dogłębna integracja z aplikacjami
  • Poczucie kontroli nad przepływem informacji

Rzeczy, które mogą odstraszyć:

  • Wysoka cena oraz ograniczona dostępność
  • Brak pełnej kompatybilności ze wszystkimi serwisami
  • Ryzyko błędnych wykonań poleceń przez AI

Jak dla mnie, decyzja o pozostaniu przy Comet będzie zależeć głównie od szybkości rozwoju, elastyczności w dostępie oraz zaufania do AI. Czy polecam? Dla osób, które chcą “ogarnąć” swoje życie online, przyzwyczajonych do eksperymentowania z automatyzacjami – śmiało! Jednak przeciętny użytkownik zapewne jeszcze poczeka na bardziej przyjazną wersję i niższą cenę.

Comet od Perplexity – przelotne zauroczenie czy zapowiedź przyszłości?

Patrząc na swoją karierę – od czasów modemów, przez pierwszą falę integracji webowych, aż po dzisiejszą eksplozję narzędzi AI – czuję, że Comet jest przejawem nowej fali w technologiach użytkowych. Korzystając z niego, miałem niejednokrotnie deja vu: podobnie czułem się, widząc pierwszy raz Google czy smartfona w akcji.
Wierzę, że jeśli inżynierowie będą dalej rozwijać ten kierunek, a jednocześnie zadbają o wygodę i bezpieczeństwo użytkownika, może się okazać, że Comet i podobne agentowe przeglądarki “namieszają” na rynku.

Na razie traktuję to narzędzie jak ambitnego pomocnika – czasem narowistego, czasem niezawodnego, ale zdecydowanie otwierającego nową perspektywę. Bo przecież, parafrazując klasyka, świat należy do tych, którzy nie boją się próbować nowych rozwiązań – nawet jeśli czasem trzeba przełknąć gorycz niepowodzeń.

Gdy zapytasz mnie, czy Comet stał się moim codziennym narzędziem – odpowiem, że to dopiero początek. Bo jak to w życiu bywa, przyszłość jest bliżej niż myślisz, tylko czasem trzeba się trochę nad nią pochylić.

Tekst przygotowałem na bazie własnych testów i materiałów dostępnych na spidersweb.pl, nano.komputronik.pl, techcrunch.com, infoq.com, itreseller.pl, ibm.com.

Źródło: https://spidersweb.pl/2025/07/przegladarka-comet-z-agentem-ai-test.html

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry