Wait! Let’s Make Your Next Project a Success

Before you go, let’s talk about how we can elevate your brand, boost your online presence, and deliver real results.

To pole jest wymagane.

Perplexity Comet – przeglądarka śledząca każdy Twój ruch online

Perplexity Comet – przeglądarka śledząca każdy Twój ruch online

Perplexity Comet przeglądarka

Czy przyjaciel na miarę Google? Krótki wstęp do fenomenu Perplexity Comet

Mam wrażenie, że niewielu z nas spodziewało się takiego zamieszania na rynku technologii przeglądarek. Przez lata to właśnie Google dyktowało warunki, układało cyfrowe ścieżki, którymi kroczyliśmy każdego ranka i wieczoru. Dziś na tej scenie pojawia się nowy gracz – Perplexity i jej autorska przeglądarka Comet. Nie, to nie jest znów kolejna „opcja do wyboru”, to narzędzie, które stawia sprawę jasno: będzie śledzić Twoją aktywność niemal na każdym kroku, mając z tego wymierne korzyści – także te reklamowe.

Szczerze? Budzi to we mnie pewien niepokój, ale i sporą ciekawość. Moja praca wymaga trzymania ręki na pulsie – zwłaszcza jeżeli chodzi o narzędzia na styku AI, marketingu i automatyzacji biznesowej. Pomyślałem więc, że przyjrzę się temu projektowi nieco bliżej i podzielę się swoimi przemyśleniami. W końcu – kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, prawda?

Porównania, których nie da się uniknąć – Google kontra Perplexity

Google stał się niemal synonimem wyszukiwania w Internecie, dla niektórych niemal słownikiem czy doradcą życiowym. Jednak nawet potężne firmy w końcu doczekują się konkurencji. Perplexity to firma, która nie kryje swoich celów. Szefostwo otwarcie mówi o tym, że chce dogonić, a być może nawet prześcignąć Google – i to ze wsparciem narzędzi opartych na AI.

Comet – produkt Perplexity – ma być nowoczesną przeglądarką internetową, której celem nie jest już jedynie „być bramą do sieci”, ale partnerem towarzyszącym użytkownikowi na każdym etapie cyfrowego dnia. Czy komuś jeszcze dreszcz nie przeszedł po plecach? Bo mi owszem.

Krótka krytyka klasyki

Trzeba przyznać, że nawet jeśli przez lata przyzwyczaiłem się do pewnych schematów w przeglądarkach, to z czasem zaczęły mi one ciążyć. Tradycyjne rozwiązania oparte na prostym przeglądaniu stron zdają się nie przystawać do obecnych czasów, kiedy to oczekujemy efektywności, automatyzacji i interakcji z cyfrowym światem na wyższym poziomie.

Z jednej strony narzekamy na śledzenie, z drugiej – łapiemy się na tym, że bez podpowiedzi, skrótów czy automatycznego wypełniania formularzy czujemy się zdezorientowani. Trochę taki cyfrowy paradoks.

Comet w praktyce: szybki rzut oka na funkcjonalności

Pora na mięso, a nie tylko przystawkę. Czym więc właściwie jest Comet i co go wyróżnia? Po pierwsze, to przeglądarka zbudowana na bazie Chromium. Brzmi znajomo, bo przecież większość popularnych narzędzi korzysta z tej podstawy – działa więc płynnie, obsługuje rozszerzenia Chrome i pozwala łatwo zaimportować swoje zakładki oraz ustawienia.

Asystent AI na stałe w Twojej przeglądarce

Comet naprawdę lśni, gdy spojrzymy na to, co siedzi w środku – Comet Assistant czyli asystent oparty o sztuczną inteligencję. Wyobraź sobie taki dzień:

  • Musisz podsumować maila od działu finansowego – robisz to jednym kliknięciem
  • Chcesz sprawdzić informacje o potencjalnym kliencie? Asystent samodzielnie analizuje treści na wielu stronach, przetwarza dane i prezentuje Ci gotowy raport
  • Podczas planowania spotkania – on już sprawdził Twój kalendarz i wie, kiedy masz wolny termin
  • Znajdujesz ciekawy film na YouTube, ale nie masz czasu oglądać – asystent streszcza Ci najważniejsze wnioski
  • Niby drobiazgi, ale oszczędzają masę czasu i pozwalają – przynajmniej teoretycznie – pracować dużo wydajniej. Zawsze jednak pozostaje pytanie, ile danych za taką wygodę oddajesz.

    System śledzenia użytkownika – transparentność czy nowa manipulacja?

    I tu dochodzimy do sedna sprawy. Twórcy zapowiadają, że Comet nie tylko będzie obserwować, co robisz online, ale wyciągać z tego daleko idące wnioski. Personalizowane treści i jeszcze doskonalsze dopasowanie reklam – to nie brzmi jak science fiction, to rzeczywistość 2025 roku.

    Jak to wygląda z praktycznej strony:

    • Ruch internetowy analizowany w czasie rzeczywistym: Monitorowana jest historia przeglądania, kliknięcia, wyszukiwania, korzystanie z poszczególnych usług i aplikacji.
    • Segmentacja użytkowników: Każda aktywność może wpisać nas w określony „profil”, który potem wykorzystuje się do targetowania reklam oraz dostosowania proponowanych treści.
    • Personalizowane powiadomienia, newsy i rekomendacje: Asystent sugeruje treści, produkty czy rozwiązania, które – zdaniem algorytmów – ułatwią nam życie lub po prostu skuszą do kolejnej interakcji.

    Nie ma róży bez kolców, a granica między „cyfrową przyjaźnią” a inwigilacją bywa cienka jak lód na jeziorach na Mazurach w listopadzie.

    Ile kosztuje luksus personalizacji?

    No właśnie, teraz kwestia, która najbardziej zapada w pamięć: cena.

    Aktualnie testować Comet mogą tylko ci, którzy wyłożą 200 dolarów miesięcznie (czyli bagatela ok. 725 zł!). Powiem szczerze – dla mnie to zapora godna Szwajcarskiego banku, nie zaś cena domowego narzędzia. Oczywiście firma zapowiada, że z czasem dostęp będzie szerszy, a docelowo Comet ma być całkowicie darmowy dla wszystkich chętnych. Na razie jednak trzeba nie tylko mieć wolną gotówkę, ale też wystać w wirtualnej kolejce i doczekać się zaproszenia z listy oczekujących.

    • Koszt planu Perplexity Max: 200 dolarów miesięcznie
    • Dostępność: tylko subskrybenci, po zaproszeniu z listy oczekujących
    • Perspektywa: docelowo przeglądarka ma być darmowa i ogólnie dostępna

    Jak znam życie, rynek wymusi obniżki, a gdy już Comet zostanie wyszlifowany, firma postawi na model freemium i zarabianie właśnie na personalizowanych reklamach zamiast samych abonamentach. Chociaż – i tu pozwolę sobie lekko się zamyślić – czas pokaże, czy staniemy się towarem, czy partnerem w tej cyfrowej relacji.

    Sztuczna inteligencja pod maską Comet – codzienność z AI

    Ostatnie lata to prawdziwy rozkwit rozwiązań opartych na AI. Ja sam, prowadząc projekty automatyzacji biznesowej z wykorzystaniem make.com oraz n8n, dostrzegam jak AI wchodzi nam do codziennego warsztatu pracy niemal drzwiami i oknami. Comet idzie jeszcze dalej – oferuje prawdziwy partner do myślenia, który nie tylko podsuwa gotowe odpowiedzi, ale też przewiduje, czego możesz potrzebować za chwilę.

    Automatyzacja działań: zakupy, rezerwacje i zarządzanie czasem

    To, co wydawało mi się kiedyś mrzonką, dziś staje się rzeczywistością. Przeglądarka jest w stanie:

    • Rezerwować w naszym imieniu stoliki w restauracji
    • Automatycznie dokonywać zakupów online, bazując na wcześniejszych wyborach czy preferencjach
    • Integracja z kalendarzami i automatyczne przypomnienia o zaplanowanych zadaniach
    • Analiza wycinków tekstu i błyskawiczne podsumowanie treści

    Dla osób, które żyją w ciągłym biegu – a ja bywam w tej grupie częstym gościem – to autentycznie użyteczne funkcje.

    Podejście do prywatności – deklaracje vs. rzeczywistość

    Perplexity głośno zapewnia, że szanuje dane użytkowników – i tu pada deklaracja: wszystko przechowywane lokalnie, model AI nie jest trenowany na Twoich prywatnych informacjach. Niemniej jednak szef firmy otwarcie mówi o śledzeniu ruchu użytkowników w celu lepszego targetowania reklam i personalizacji komunikatów. Te dwa, jakby nie patrzeć, sprzeczne komunikaty powodują, że w głowie zapala mi się żółta lampka. Może nie jak żółwie światło na przejściu, ale na pewno dająca do myślenia.

    Czy mogę się pokusić o ocenę? Z perspektywy specjalistów od marketingu i automatyzacji to właśnie analiza zachowań online daje nam najwięcej informacji niezbędnych do projektowania skutecznych kampanii. Z drugiej strony – jeśli zbyt mocno wejdziemy na terytorium „prywatności”, użytkownicy zwyczajnie się wystraszą i zrezygnują, czy to z nowości, czy to z reklam w ogóle.

    Z perspektywy użytkownika: komu przyda się Comet?

    W tym miejscu warto zadać sobie pytanie: kto właściwie potrzebuje tak zaawansowanej, a jednocześnie inwazyjnej przeglądarki? Bazując na własnej praktyce, a mam na sumieniu niemało testów różnego typu narzędzi AI, Comet najbardziej przypadnie do gustu:

    • Osobom pracującym zdalnie i korzystającym z wielu narzędzi SaaS
    • Marketerom, analitykom i specjalistom od sprzedaży cyfrowej
    • Studentom, którzy szukają szybkich podsumowań i automatyzacji nauki
    • Ludziom prowadzącym firmy – zarówno małe, jak i większe
    • Osobom, które zarządzają czasem i projektami

    Sam nie ukrywam, że mam słabość do rozwiązań, które pomagają mi automatyzować część codziennej kołomyi: od planowania spotkań, przez wyszukiwanie danych do analiz branżowych, po szybkie przypomnienia czy podsumowania raz-dwa.

    Jednak – i to jest „ale” niemałych rozmiarów – nie każdy będzie gotów zamienić swoją cyfrową prywatność na wygodę. U niektórych użytkowników taka perspektywa już dziś powoduje reakcję na zasadzie „ręce precz!”.

    Od kuchni – czym Comet różni się od konkurencji?

    Wchodząc w techniczne szczegóły, a nie boję się przyznać, że czasem przepadnę na długie godziny w dyskusjach o silnikach przeglądarek czy narzędziach automatyzacyjnych, dostrzegam kilka kluczowych aspektów wybijających Comet na tle innych rozwiązań:

    • Wbudowana integracja z narzędziami AI – nie potrzebujesz setek dodatkowych wtyczek ani kombinowania z zewnętrznymi platformami
    • Dynamiczne podsumowania i analizy treści – przeglądarka „rozumie” o czym czytasz czy oglądasz
    • Personalizacja na poziomie nieznanym dotąd w przeglądarkach – profilowanie na bazie wszelkich działań, nie tylko historii wyszukiwania
    • Perspektywa integracji rozwiązań biznesowych – już na starcie przewidziano współpracę z kalendarzami, mailami, narzędziami do zarządzania zadaniami
    • Obietnica darmowego dostępu w przyszłości – przy czym to na razie właśnie tylko obietnica

    Zaawansowanym użytkownikom AI czy specjalistom od automatyzacji taki zestaw może ułatwić życie. Dla bardziej „konserwatywnych” internautów nawet to najpiękniejsze jabłko może wyglądać podejrzanie, bo – jak to mawiał pewien klasyk – „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”.

    Sprzedaż, marketing i automatyzacja pod rękę z Comet – moje obserwacje

    Z perspektywy firmy specjalizującej się w automatyzacji biznesowej i wsparciu marketingu (my w Marketing-Ekspercki mamy na tym podwórku sporo doświadczenia) patrzę na Comet trochę jak na narzędzie, które może „otworzyć” nowe drzwi w transformacji cyfrowych firm.

    Dla sprzedawców oznacza to nowe możliwości analizowania ścieżek klienta – jeśli Comet zbiera szeroki zakres danych, Twoja firma będzie lepiej rozumieć, gdzie i kiedy użytkownik „odpada” z procesu zakupowego. Wyobraź sobie automatyczne powiadomienie dla zespołu, że klient porzucił koszyk w sklepie albo że właśnie przegląda recenzje Twojej konkurencji.

    Dla zespołów marketingowych – taki poziom personalizacji sprawia, że możesz wreszcie wyjść na „swoje” z prawdziwie zindywidualizowanym przekazem reklamowym. Zamiast ślepego bombardowania bannerami – realne odpowiedzi na realne potrzeby. Teksty tworzone przez specjalistów będą analizować nie tylko słowa kluczowe, ale i kontekst działań użytkownika.

    Dla osób wdrażających automatyzacje przez make.com lub n8n – API Comet może otworzyć drogę do jeszcze głębszej integracji i automatyzacji całych procesów: od generowania leadów, przez obsługę klienta, aż po analizę wyników sprzedażowych.

    Bezpieczeństwo i zaufanie użytkowników – czy technoentuzjazm wystarczy?

    Nie będę owijał w bawełnę – temat śledzenia aktywności, nawet w imię wygody i postępu, jest w Polsce tematem mocno kontrowersyjnym. Gdy tylko pojawia się pytanie o bezpieczeństwo danych, internet aż huczy od dyskusji.

    Twórcy Comet tłumaczą, że:

    • Dane użytkownika przechowywane są lokalnie i nie służą trenowaniu AI
    • Można wyłączyć niektóre opcje monitorowania, choć domyślnie śledzony jest maksymalny zakres
    • Transparentność algorytmów – użytkownik ma mieć dostęp do informacji, co i gdzie jest przetwarzane

    Jednak, jak życie pokazuje, często jest tak, że piękne deklaracje rozmywają się na styku praktyki i realiów rynku reklamowego.

    Prywatnie cenię podejście „ufaj, ale sprawdzaj” – więc póki co jestem raczej sceptyczny wobec zapewnień, które nie mają pokrycia w realnych możliwościach kontroli. Jeżeli ktoś z czytelników pamięta czasy masowego przechowywania danych w chmurze „bo tak wygodniej”, wie, że takie rozwiązania przynosiły tyle wyzwań, ile korzyści.

    Comet a polska rzeczywistość – tramwaj, biuro i domowe biurko

    Nie ukrywam, że podpatrując, jak koleżanki i koledzy korzystają z narzędzi AI, mogę śmiało powiedzieć, że w Polsce rośnie apetyt na innowacje – wszyscy chcą szybciej, łatwiej i bardziej efektywnie zarówno pracować, jak i odpoczywać. Jednak jednocześnie rośnie też świadomość zagrożeń.

    Stojąc w tramwaju z laptopem lub przekładając papiery na biurku, coraz częściej łapię się na tym, że korzystam z nowych narzędzi pod kątem efektywności. Maile streszczone do kilku zdań, zadania automatycznie przekierowane na właściwe osoby, powiadomienia o ważnych spotkaniach… Ale czy jestem gotów, żeby przeglądarka śledziła niemal każdą moją aktywność, łącznie ze scrollowaniem Facebooka podczas przerwy na kawę?

    Tu zaczynam dostrzegać dwie grupy użytkowników:

    • Early adopters – dla nich każda nowinka to powód do świętowania, czasem wręcz wyścig, kto pierwszy przetestuje Comet i podzieli się feedbackiem na LinkedInie czy w branżowych grupach
    • Ostrożni pragmatycy – tu liczy się bilans: ile wygody zyskałem, ile prywatności oddałem. Jeśli przewaga zysków, zostają. Gdy straty biorą górę – wracają do klasycznej przeglądarki

    Sam – nie będę ukrywał – siadam raczej na płocie i czekam na konkrety. Wolę nie kupować kota w worku, nawet jeśli wszyscy wkoło chwalą futro.

    Comet na przyszłość – prognozy i wyzwania

    Już dziś widać, jak bardzo rynek cyfrowych usług zmierza w kierunku totalnej automatyzacji codziennych czynności. Perplexity Comet wpisuje się w ten nurt, dając – przynajmniej w teorii – narzędzie, które może kompletnie przedefiniować sposób poruszania się po internecie.

    Ale warto zachować zdrową nieufność.

    • Kwestie prawne: regulacje dotyczące danych osobowych zmieniają się szybko, a model „ciągłego śledzenia” może okazać się trudny do pogodzenia z RODO czy lokalnymi przepisami
    • Akceptacja społeczna: w Polsce dystans do „śledzących” narzędzi jest większy niż na Zachodzie. Ludzie chcą wiedzieć, co dzieje się z ich danymi
    • Presja konkurencji: Google nie zamierza oddać pola bez walki, a Comet będzie musiał wykazać się realną przewagą, nie tylko marketingową buńczucznością

    Jednego jednak jestem pewien: cokolwiek się wydarzy, gra o uwagę, dane i zaangażowanie użytkowników staje się jeszcze bardziej zacięta.

    Marketing-Ekspercki: Czy warto już szykować się na Comet?

    Zastanawiając się, jak Comet wpłynie na firmy zajmujące się marketingiem, wsparciem sprzedaży i automatyzacjami (czyli takie jak nasza), dostrzegam kilka istotnych kwestii:

    • Personalizacja: komunikacja marketingowa może zyskać nowy wymiar, stając się bardziej precyzyjna, celna i mniej nachalna
    • Zbieranie danych: możliwość analizowania pełnego spektrum cyfrowych działań wymagać będzie jeszcze lepszego zarządzania legalnością i bezpieczeństwem informacji
    • Integracje: API Comet oraz narzędzia takie jak make.com, n8n już teraz mogą przygotowywać się na synchronizację nowych funkcji i tworzenie jeszcze sprawniejszych automatyzacji

    W najbliższych miesiącach warto trzymać rękę na pulsie i… nie lekceważyć nowych trendów. Bo – jak to mówią – „nie taki diabeł straszny, jak go malują”, ale warto przynajmniej podnieść trochę gardę na ewentualne niespodzianki.

    Na koniec: czy Perplexity Comet to przeglądarka dla Ciebie?

    Nie będę sugerował jednoznacznej odpowiedzi – każdy sam musi zdecydować, czy woli wygodę dostosowaną do granic możliwości, czy większą niezależność i prywatność. Ja z ciekawością śledzę nowości, korzystając z nich ostrożnie, testując, porównując i wyciągając własne wnioski. Jedno jest pewne – w czasach, gdy każda sekunda się liczy, a każda aktywność w internecie zostawia ślad, narzędzia takie jak Comet mogą wprowadzić nowy porządek (lub bałagan) w naszym cyfrowym życiu.

    Póki co, nie zamierzam rezygnować z własnych zasad i podejścia zdroworozsądkowego. W końcu, jak mawiał mój dziadek: „lepiej sto razy zapytać, niż raz się sparzyć”.

    W razie pytań lub refleksji – zawsze jestem do Twojej dyspozycji w Marketing-Ekspercki. Ciekawe czasy przed nami – sprawdzimy wspólnie, czy Comet naprawdę odpali w polskim internecie!



    Źródła:
    [1] https://mamstartup.pl/perplexity-idzie-sladami-google-nowa-przegladarka-ma-sledzic-wszystko-co-robisz-online
    [3,5] https://techcrunch.com/2025/02/10/perplexity-comet-ai-browser/

    Źródło: https://mamstartup.pl/perplexity-idzie-sladami-google-nowa-przegladarka-ma-sledzic-wszystko-co-robisz-online/

    Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Przewijanie do góry