6 trendów marketingowych na 2025, które musisz znać teraz
Można powiedzieć, że jeszcze się człowiek nie przyzwyczaił do zmian, a tu już trzeba wymyślać nowe podejścia. Tak to wygląda w marketingu na progu 2025 roku – tu nie da rady przysiąść na laurach, bo za moment konkurencja zaczyna tańczyć wokół ciebie nowe kankan. Sam wielokrotnie złapałem się na tym, że to, co działało wczoraj, dzisiaj już pachnie myszką. Stąd przygotowałem przegląd sześciu trendów marketingowych, które – serio mówiąc – trzeba opanować, jeśli nie chcesz zniknąć z radarów klientów.
Mam świadomość, że wokół sztucznej inteligencji, krótkich wideo czy social SEO narosło już sporo mitów i nieporozumień. Postaram się pokazać, co tak naprawdę liczy się w praktyce, na czym można zbudować przewagę i kiedy warto postawić wszystko na jedną kartę. Zresztą, sam testowałem większość z tych kierunków (czasem z lepszym, czasem z gorszym skutkiem), więc pozwolę sobie dorzucić kilka własnych obserwacji do tego trendowego kociołka.
1. Sztuczna inteligencja w marketingu: od gadżetu do codziennego narzędzia (i źródła przewagi konkurencyjnej)
Jeszcze niedawno można było uważać AI za coś w stylu zabawki – dziś to już narzędzie pierwszej potrzeby. Zaryzykuję twierdzenie, że w 2025 roku marketer bez AI to jak piekarz bez mąki – niby coś tam ugotuje, ale raczej nie będzie to chleb powszedni…
Co się konkretnie dzieje?
- AI nie tylko generuje teksty, grafiki czy nagłówki reklam, ale wspiera całościową optymalizację strategii w czasie rzeczywistym.
- Możesz zlecić maszynie analizę działań odbiorców, przewidywanie trendów i optymalizację wydatków reklamowych.
- AI usprawnia testowanie skuteczności różnych wersji treści, pozwalając ci szybciej wyłonić to, co naprawdę działa.
- Dzięki AI narzędziom do analityki podejmowanie decyzji staje się szybkie i oparte o rzeczywiste dane, a nie o przeczucie czy magię fusów.
Jak wygląda to w codziennej pracy? Sam korzystałem z AI do automatycznego tworzenia postów w social media, pisania krótkich scenariuszy reklamowych albo generowania alternatywnych wersji nagłówków. Czasami maszyna potrafi zaskoczyć kreatywnością, innym razem musi być raczej prowadzona krok po kroku (niczym uczeń na korepetycjach). Największy plus? Ograniczenie kosztów i błyskawiczna reakcja na zmieniające się potrzeby rynku.
Co zrobić, żeby nie wypaść z obiegu?
- Testuj narzędzia AI do automatyzacji codziennej pracy marketingowej (mailingi, social, analityka kampanii).
- Porównuj efekty treści generowanych przez AI i ludzi – czasem AI mile zaskoczy nietuzinkowym podejściem, innym razem trzeba poprawiać jej „twórczość”.
- Pamiętaj o pomiarach: jeśli nie potrafisz ocenić realnych korzyści z AI, tracisz czas i pieniądze. Warto zadbać o pogłębioną analitykę.
Warto pamiętać: Około połowa marketerów nadal nie wie, jak ocenić skuteczność AI, co daje przewagę tym, którzy już to umieją. Ja sam też miałem momenty, kiedy gubiłem się w gąszczu nowych narzędzi i metryk. Finalnie jednak AI pozwala wypłynąć na spokojniejsze wody… o ile wiadomo, jak z niego korzystać.
2. Krótkie wideo i multikanałowość: “Hook, hold, engage” – czyli walczymy o każdą sekundę uwagi
Mam nieodparte wrażenie, że dzisiejszy internauta przypomina wróbelka na sterydach – tu zerknie, tam kliknie, sekundka i już go nie ma. Krótkie formy wideo, takie jak TikTok, Instagram Reels czy YouTube Shorts, wywracają tradycyjne postrzeganie contentu do góry nogami.
Co się liczy?
- Krótkie filmy są dziś podstawą, jeśli chodzi o zasięg i angażowanie. Jedno „dobre” wideo potrafi przynieść więcej efektów niż cała kampania banerowa.
- Dłuższe formaty (podcasty, webinary, długie filmy) budują relacje i zaufanie. Statystyki pokazują, że mają nawet dziesięciokrotnie lepsze wskaźniki zaangażowania niż zwykłe blogi.
- Multikanałowe podejście to must have. Z jednego filmiku można zrobić kilka wersji: skrót na TikToka, Insta Reel, a potem jeszcze Stories czy post blogowy. Efekt? Marka obecna w kilku miejscach naraz, co daje realny wzrost zasięgu.
Nie wystarczy patrzeć tylko na kliknięcia. Z własnego doświadczenia wiem, jak wielką różnicę robi śledzenie takich wskaźników, jak czas oglądania, liczba komentarzy czy powtórnych wyświetleń. Popularne przysłowie – “kto pierwszy, ten lepszy” – nabiera tutaj nowego znaczenia.
Praktyczne zastosowanie:
- Tworząc jeden materiał, “wyciągaj z niego” jak najwięcej: fragmenty filmu przerób na krótsze formaty, wpisy blogowe wrzuć jako posty na LinkedIn lub Facebooka.
- Śledź czas oglądania, komentarze i udostępnienia – to one dają ci informację, czy odbiorca naprawdę się angażuje.
- Nie bój się eksperymentować – czasem jeden, wydawałoby się banalny TikTok, jest w stanie przebić w zasięgach skomplikowaną kampanię displayową.
3. Własne dane, społeczność i prywatność jako fundament budowania relacji
Era ciasteczek, czyli tak zwanych cookies, żegna się powoli z rynkiem. Coraz większego znaczenia nabierają własne bazy danych, autentyczne społeczności i umiejętne zarządzanie zgodami na przetwarzanie informacji.
Co się zmienia?
- Konsumenci coraz mniej ufają markom, które łowią ich dane bez jasnego celu.
- Marki inwestują w budowanie własnych społeczności i list mailingowych (nie tylko z powodu ochrony prywatności, ale po prostu – dla zwiększenia zasięgu i skuteczności personalizacji).
- Otwarta komunikacja związana z wykorzystaniem danych to dziś podstawa. Im bardziej jesteś szczery na tym polu, tym większe zaufanie klientów.
Kiedyś wydawało się, że “kupujemy zasięg” przez reklamy facebookowe albo adsy w Google. Teraz własna baza e-maili, lojalna społeczność czy dobrze prowadzony klub fanów są lepszą inwestycją niż wykupywanie coraz droższych kampanii.
Moje podpowiedzi?
- Proponuj konkretne korzyści w zamian za pozostawienie e-maila – rabat, ebook, praktyczny materiał edukacyjny.
- Zadbaj o jasną politykę prywatności. Masz wtedy spokój (i prawną, i wizerunkową).
- Regularnie rozmawiaj z odbiorcami – nie tylko przez newsletter, ale także przez social media. U nas świetnie sprawdzają się cykliczne ankiety czy live’y z ekspertami.
Prawda jest taka, że własne dane to waluta przyszłości. Kto ją posiada i potrafi dobrze wykorzystać, wygrywa walkę o klienta. W końcu “kto pyta, nie błądzi” – a tu kluczowe pytania warto zadawać samodzielnie, nie licząc na algorytmy wielkich portali.
4. Marka jako twórca: od sprzedaży do opowieści, edukacji i budowania społeczności
Nie oszukujmy się – nikt już nie chce “kup teraz, bo promocja” i topornych “masz trzy godziny na decydowanie”. Dziś marki muszą “żyć” ze swoimi klientami, dzielić się wiedzą, historiami albo nawet wpadkami. Paradoks? Trochę tak. Ale nikt nie lubi idealnych, plastikowych firm.
- 92% marketerów przesuwa budżety z klasycznych reklam na wartościowe treści, storytelling i edukację. Ludzie nie chcą już oglądać reklam, wolą dowiadywać się czegoś ciekawego albo śmiać się z żartów marki (a przy okazji coś kupić).
- Tworzenie osobowości marki, pokazywanie kulis, opowiadanie o drobnych porażkach i sukcesach, autentyczność – takie podejście budzi więź, która przetrwa więcej niż jedną promocję.
- Mikroinfluencerzy i twórcy UGC (user generated content) stali się motorami angażowania. Ich publiczność łatwiej się identyfikuje z marką, jeśli ta współpracuje naturalnie, a nie nachalnie.
Sam byłem zaskoczony, jak duże efekty daje publikowanie kulis naszej codziennej pracy (czasem nawet takich momentów, które – powiedzmy to szczerze – nieco odbiegają od “perfekcyjnej rzeczywistości” z reklam). Okazuje się, że ludzie to doceniają.
Jak wprowadzić ten trend u siebie?
- Nie bój się pokazywać teamu, realnych “gorszych” dni albo zakulisowych smaczków. “Nic, co ludzkie, nie jest mi obce” – ta maksyma działa jak złoto.
- Stawiaj na opowieści (storytelling): lepiej raz po raz wzruszyć lub rozbawić, niż zasypywać odbiorców suchymi statystykami.
- Współpracuj z mikroinfluencerami, bo ich autentyczność często przebija budżetem największe kampanie.
Nawet marki luksusowe otwierają się na tę konwencję. Na świecie już nikogo nie dziwi, gdy poważna firma motoryzacyjna rozmawia z klientem nie tylko o modelach aut, ale też o codzienności, pasjach czy anegdotach ze spotkań z ambasadorami marki.
5. AI w reklamie: automatyzacja i efektywność, których jeszcze nie było
W reklamie rola AI stała się wręcz krytyczna. Bez niej to trochę jak próba wywleczenia armaty na pole bitwy własnymi rękami – może się da, ale nie tędy droga.
- Narzędzia takie jak Meta Advantage Plus czy Google Performance Max automatycznie testują różne wersje reklam, wybierają najlepsze, optymalizują teksty i grupy docelowe.
- AI pozwala targetować reklamy precyzyjniej, nie ograniczając się tylko do prostych zmiennych demograficznych. Analizuje setki tysięcy interakcji, testuje grupy odbiorców w czasie rzeczywistym.
- Szybkość adaptacji daje przewagę: zamiast kilku tygodni na “ręczne” testy, AI znajduje najlepsze rozwiązania w czasie rzeczywistym.
Czy to faktycznie działa? Przyznam, że miałem sporo wątpliwości przed pierwszymi testami. Jednak efekty mówiły same za siebie – automatyczne wariantowanie reklam ograniczyło koszty i przyspieszyło optymalizację. A czas – no właśnie, time is money.
Co zrobić?
- Porównuj efekty kampanii prowadzonych ręcznie i przez AI – wyniki mogą cię pozytywnie zaskoczyć.
- Testuj nowe narzędzia, choćby na małych budżetach, żeby nie zostać z tyłu.
- Nie bój się zaufać automatyzacji – czasami przychodzi ona z pomocą tam, gdzie kreatywność człowieka już nie wystarcza.
Manualne ustawianie reklam powoli przechodzi do lamusa. Zostaw to tym, którzy lubią retro. Ty działaj nowocześnie.
6. Social search i SEO nowych czasów: jak nie zginąć w tłumie TikToka i Instagrama
Dawne czasy, gdy wszystko załatwiało się w Google’u, powoli odchodzą w niepamięć. Generacja Z i młodsi milenialsi szukają produktów i odpowiedzi na pytania właśnie w mediach społecznościowych. Zasięg bez optymalizacji na TikToka czy Instagrama? Przykro mi, ale to trochę jak rzucać perły przed wieprze – nikt nie doceni, bo nikt nie znajdzie.
Czego się tu nauczyłem?
- Nie ma sensu tworzyć contentu, jeśli nie wiesz, jakie słowa kluczowe i trendy są obecnie na topie w wyszukiwarce TikToka albo Instagrama.
- Odpowiednie napisy, hashtagi, a nawet teksty wyświetlane na wideo zwiększają szanse na bycie odnalezionym przez użytkowników.
- Klasyczne SEO nadal się przydaje, ale bez social SEO twoja marka staje się widoczna głównie dla wujka Zdzicha – a nie koniecznie dla szerokiej rzeszy nowych klientów.
Jak działać skutecznie?
- Pisz content (wideo, opisy czy posty) w oparciu o trendy wyszukiwaniowe – frazy, które rzeczywiście są szukane przez odbiorców.
- Analizuj, jak twoje treści radzą sobie na poszczególnych platformach i optymalizuj je na bieżąco.
- Korzyść jest prosta: większy zasięg bez przepalania budżetu na reklamy.
Dla niektórych firm to może być niemały szok. Ale prawda jest taka, że “kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje” – również w dziedzinie social SEO.
6 trendów marketingowych na 2025 – praktyczny przewodnik działania
Zdaję sobie sprawę, że tych sześć trendów w praktyce nie da się wdrożyć “od razu”, szczególnie jeśli marketing w firmie polegał dotąd na kilku postach w miesiącu i odpalaniu kampanii AdWords według szablonu. Wiem też, że samo śledzenie zmian nie wystarczy – liczy się działanie, czasem śmiałe, czasem ostrożne, ale systematyczne.
Jak ja to widzę w codziennej pracy? Oto kilka podpowiedzi “spod lady”, które się u mnie sprawdziły i – mam nadzieję – sprawdzą się również u ciebie:
- Nie czekaj na idealny moment. Nowe narzędzia i podejścia przetestujesz najlepiej … testując. Nawet jeśli na początku coś nie wypali, lepiej się sparzyć niż zgnuśnieć.
- Regularnie edukuj zespół. AI, video, social SEO – to nie są “zawód tylko dla wybranych”. U nas działa systematyczna wymiana wiedzy i krótkie warsztaty raz na dwa tygodnie.
- Stawiaj na autentyczność. Po co budować obraz “perfekcyjnej” marki, skoro klienci szukają dziś firm żywych, uczących się, czasem żartujących czy przyznających się do drobnych błędów?
- Analizuj nie tylko cyferki, lecz także jakość zaangażowania. Lajki są ważne, ale komentarz, realna rozmowa czy polecenie produktu koleżance z pracy – to dopiero ma moc.
- Bądź tam, gdzie twój odbiorca naprawdę bywa. Nie siłuj się z obecnością na wszystkich platformach na raz – lepiej postawić na 2-3 kanały i wdrożyć tam pełnię możliwości nowych narzędzi.
Co czeka nas dalej?
Jeśli miałbym dziś jako “marketingowiec starej i nowej daty” wybrać te strategie, które najczęściej odpłacają się z nawiązką, to pewnie wyglądałoby to tak:
- Nacisk na łączenie automatyzacji AI z ludzką kreatywnością (to duet, nie rywalizacja).
- Tworzenie różnych formatów wideo, nie bojąc się skróconych form ani długich, inspirujących rozmów.
- Regularna praca nad społecznością i własną bazą kontaktów – “nic co swoje, nie jest mi obce”.
- Autentyczna komunikacja, storytelling, edukacja i śmiałość w otwieraniu się przed społecznością.
- Niestrudzone szukanie nowych miejsc dotarcia: social search, social SEO, czy nowe platformy pojawiające się z tygodnia na tydzień.
Nie ma róży bez kolców – wdrażanie tych trendów to czasem droga przez mękę, a nie każda próba kończy się sukcesem. Przyszłość marketingu należy jednak do tych, którzy potrafią pogodzić fascynację technologią z umiejętnością porozumienia się z drugim człowiekiem. Ostatecznie to nie AI, video czy SEO decyduje o zwycięstwie, ale sprawczość i gotowość do adaptacji.
Może to zabrzmi trochę jak stare przysłowie, ale jeśli dzisiaj nie postawisz na aktywność, eksperymentowanie i szybkie testowanie nowych rozwiązań, jutro możesz zostać z własnymi myślami i pustym kalendarzem spotkań. Sam wiele razy zderzałem się z niechęcią do zmiany, a jednak efekty okazywały się warte całego zamieszania.
Mam nadzieję, że ten przewodnik stanie się dla ciebie inspiracją i praktycznym kompasem. Zmieniająca się rzeczywistość marketingowa wymaga ciekawości, odwagi i… czasem nieco polotu.
Powodzenia i trzymam kciuki, żebyś w 2025 wyprzedził peleton – i to nie tylko o długość konia, ale całą stajnię!